Wokół sakramentu pojednania, cz. 4

Szczera spowiedź

Adwent – zwłaszcza ostatnie jego dni – to czas wydłużonych kolejek
przy konfesjonałach. Myśląc o swoim sakramentalnym spotkaniu
z Panem Jezusem przez posługę kapłanów, zapytajmy się uczciwie:
czy stać nas na szczerą spowiedź? Spełnienie tego warunku budzi
wciąż wiele emocji i wątpliwości…

KS. ALEKSANDER RADECKI
Wrocław

Dobry Łotr to pierwszy chrześcijański święty. Na zdjęciu: Ukrzyżowany Jezus między Dobrym i Złym Łotrem
– scena z brązowych drzwi wejściowych gotyckiej katedry pw. Narodzenia NMP w Mediolanie, Włochy

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

MODLITWA PRZED SPOWIEDZIĄ ŚW.

Jezu kochany! Nie dozwól nam oszukiwać samych siebie, a Ciebie, Boga, czynić kłamcą! „Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, ulituj się nad nami!”. Obroń nas przed zatwardziałością sumienia. Daj nam oczy serca, zdolne do wylewania łez pokuty! Okaż nam, Panie, miłosierdzie swoje i daj nam swoje zbawienie. Amen.

Czy to nie dziwne, że właśnie ten warunek wydaje się dla wielu osób przeszkodą nie do pokonania?
Przecież potrafimy wypłakiwać się w rękawy nawet przygodnie spotykanych ludzi, aby doznać choćby chwilowej ulgi, a może znaleźć dla siebie jakieś pocieszenie czy usprawiedliwienie, a może dobrą radę… Przecież jesteśmy w stanie „spowiadać się” (i to odpłatnie!) psychologom, koleżankom przy kawie i kolegom przy piwie, a nawet… wróżkom! Odsłaniamy swoje najintymniejsze nawet sprawy gazetom, telewizji, radiu i w internecie na gadu-gadu czy Facebooku. Wywleczemy na światło dzienne wszelkie brudy w sądach…
„To takie ludzkie” – powiesz. Tak, ale właśnie: tylko ludzkie! Bo przecież w żadnym z tych miejsc i w żadnej z tych relacji nie usłyszymy „wyroku” naznaczonego Bożym miłosierdziem, rozdzielanym przez kapłanów: odpuszczają ci się twoje grzechy – idź, a od tej chwili już nie grzesz (J 8, 11).
Ale my wciąż z uporem pytamy: dlaczego mamy się spowiadać człowiekowi – czy nie można wypowiedzieć swych grzechów wprost samemu Bogu? Nie można jakoś tak w ciszy, wspólnie i ogólnie, z rozgrzeszeniem, które każdy otrzyma po swoim pobożnym westchnieniu? Przecież Bóg i tak wszystko wie! Przecież ksiądz to taki sam człowiek jak wszyscy inni: grzeszny, zawodny, a może jeszcze gorszy niż ci, których spowiada…
To prawda: nikt z nas nie jest bez grzechu, księża również. Dlatego i kapłan musi klękać w duchu pokory i z sercem skruszonym przed współbratem w powołaniu i wyznawać z pokorą: „zgrzeszyłem – Boże, bądź miłościw grzesznej duszy mojej!”. Ale to sam Jezus tak zdecydował, by apostołom zawierzyć sprawę jednania ludzi z Bogiem; to On sam dał kapłanom taką władzę, mówiąc: Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane (J 20, 23). Czy nie wystarczy ci wiary w to, że w osobie kapłana w konfesjonale z pokorą służy ci sam Jezus, jedyny Odkupiciel człowieka?
Święty Dobry Łotr… zawstydza
Wejdźmy na Kalwarię – tam, gdzie rozgrywał się dramat krzyżowania naszego Pana wraz z dwoma łotrami po Jego lewej i prawej stronie. Tak opisał to wydarzenie ewangelista św. Łukasz: Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas.
Lecz drugi, karcąc go, rzekł: Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił. I dodał: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa. Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju (Łk 23, 39-43).
Jak wiele może nas nauczyć ów Dobry Łotr, któremu tradycja nadała imię Dyzma. Pewnie niewielu z nas wie i chce pamiętać, że jest to… pierwszy chrześcijański święty, wspominany w liturgii Kościoła katolickiego w dniu 26 marca. Łotr – święty?! Tak orzekł przecież sam Pan Jezus w najkrótszym w historii procesie kanonizacyjnym: Dziś ze Mną będziesz w raju!
Za co święty? Za to, że stanął w prawdzie o swoich grzechach. Za to, że za słuszny uznał wyrok, jaki na nim wykonano.

Za to, że swoje grzechy publicznie wyznał tak, jak w okolicznościach ukrzyżowania było to możliwe, i odwołał się do miłosierdzia Jezusa. Za to, że nie tylko nie zmarnował swojej ostatniej życiowej szansy, ale jeszcze usiłował nakłonić do skruchy swego współbrata łotra.
Jak daleko jesteśmy od prawdziwej wiary, jeśli burzymy się na myśl, że ktoś taki przed nami wszedł do Królestwa Bożego! Czy to nie wstyd, dla nas, Polaków, że w Ojczyźnie nie mamy ani jednego kościoła pod wezwaniem św. Dobrego Łotra? Bo może właśnie tam łatwiej byłoby zdobyć się na skruchę, nawrócenie i szczere wyznanie win, wiedząc, że Bóg nikogo nie przekreśla, nikim nie gardzi, chce widzieć w gronie zbawionych wszystkie swoje dzieci?
Z Katechizmu Kościoła Katolickiego

Sięgnijmy po katechizm, by uporządkować swoje myślenie o szczerej spowiedzi świętej, pamiętając, że ta wiedza jest potrzebna nie tylko nam samym, ale i tym pogubionym w życiu duchowym, których Pan stawia na naszych drogach życia.
„Wyznanie grzechów (spowiedź), nawet tylko z ludzkiego punktu widzenia, wyzwala nas i ułatwia nasze pojednanie z innymi. Przez spowiedź człowiek patrzy w prawdzie na popełnione grzechy, bierze za nie odpowiedzialność, a przez to na nowo otwiera się na Boga i na komunię Kościoła, by umożliwić nową przyszłość” (KKK 1455).
Dlatego brak szczerej spowiedzi świętej to swoisty „akt samozagłady” penitenta, swoisty jego „instynkt samobójczy”!
A przecież spowiednik może opierać się tylko na tym, co usłyszy od spowiadającego się człowieka!
Ileż trzeba wiary, pokory (czyli życia w prawdzie o samym sobie), ile odwagi i zwykłej (!) uczciwości, by grzech nazwać po imieniu, by nie dorabiać do swoich złych czynów jakiejś przewrotnej ideologii! Jakiej wrażliwości sumienia potrzeba, by złość i dobroć własnych czynów poddawać weryfikacji przez Słowo Boże, nauczanie Jezusa i jego Kościoła – a nie własne widzimisię, które ma określać, co jest (jeszcze) grzechem, a co już nie…
Wyznanie grzechów wobec kapłana stanowi istotną część sakramentu pokuty: „Na spowiedzi penitenci powinni wyznać wszystkie grzechy śmiertelne, i te, których są świadomi po dokładnym zbadaniu siebie, chociaż byłyby najbardziej skryte […]. Ci, którzy postępują inaczej i świadomie ukrywają niektóre grzechy, nie przedkładają dobroci Bożej tego, co mogłaby ona odpuścić za pośrednictwem kapłana. Jeśli bowiem chory wstydzi się odkryć ranę lekarzowi, sztuka lekarska tego nie uleczy, czego nie rozpozna” (KKK, 1456).
„Każdy wierny, po osiągnięciu wieku rozeznania, obowiązany jest przynajmniej raz w roku wyznać wiernie wszystkie swoje grzechy ciężkie. Ten, kto ma świadomość popełnienia grzechu śmiertelnego, nie powinien przyjmować Komunii Świętej, nawet jeśli przeżywa wielką skruchę, bez uzyskania wcześniej rozgrzeszenia sakramentalnego, chyba że ma ważny motyw przyjęcia Komunii, a nie ma możliwości przystąpienia do spowiedzi (KKK, 1457).
„Wyznawanie codziennych win (grzechów powszednich) nie jest ściśle konieczne, niemniej jest przez Kościół gorąco zalecane. Istotnie, regularne spowiadanie się z grzechów powszednich pomaga nam kształtować sumienie, walczyć ze złymi skłonnościami, poddawać się leczącej mocy Chrystusa i postępować w życiu Ducha” (KKK, 1458).
Tak więc, patrząc na Ukrzyżowanego Pana, zrozumiemy na nowo, że szczere wyznawanie grzechów w konfesjonale to nasza błogosławiona szansa na Boże miłosierdzie i prawdziwe nawrócenie. Oto jednoznaczne stwierdzenie Apostoła: Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, [Bóg] jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki (1 J 1, 8-10).