„WIEM, KOMU UWIERZYŁEM” (2 TM 1,12)
Apologia na dzień powszedni

One są z nami!

Dlaczego mam być w Kościele i dźwigać ciężar wiary, skoro, jak się powszechnie wydaje,
i tak będą zbawieni wszyscy dobrzy
ludzie, także ci poza Kościołem?”
Ale – jeśli owi inni dostąpią zbawienia, to może właśnie dzięki temu, że ty jesteś w Kościele.

KS. MACIEJ MAŁYGA

Wrocław

Na zdjęciu: Wieczór w Wielki Czwartek w Jerozolimie, koniec procesji różańcowej z Getsemani do pałacu arcykapłana.
Kobieta z lampą – to ona może na ucztę Jezusa wprowadzić ze sobą i skulonego po lewej stronie mężczyznę, i tłum skrytych w ciemności ludzi z tyłu, i tych, którzy modlą się w widocznym po prawej stronie meczecie Al-Aksa

KS. MACIEJ MAŁYGA

Nie oglądaj się na innych. To kończy się kiepsko: możesz zamienić się w słup soli (Rdz 19, 26) lub okazać niegodnym Królestwa (Łk 9, 62).
Zazdrosne spojrzenia na żyjących poza Kościołem są zwodniczą iluzją bez podstaw, jak pustynna fatamorgana, która prowadzi ku śmierci z pragnienia.
Granice Kościoła
Zawsze aktualne i jasno uzasadnione są słowa św. Cypriana z Kartaginy (ok. 200/210–258), że „poza Kościołem nie ma zbawienia”: Bóg pojednał świat ze sobą nie inaczej, jak w Chrystusie (2 Kor 5, 19), Chrystus zaś chciał Kościoła jako swego Ciała i pozostaje z nim nierozdzielnie złączony. Kościół to jedyne Ciało jedynego Zbawiciela, jedyny „sakrament zbawienia” (Lumen gentium, 48). Jeśli więc muzułmanin, buddysta czy ateista będą zbawieni, to nie przez własną religię czy własną szlachetność, lecz tylko przez Pana Jezusa i Jego Ciało.
Co jednak znaczy „poza” Kościołem i „w” Kościele? Pouczająca, choć smutna, jest historia amerykańskiego jezuity, ojca Leonarda Feeneya, który został ekskomunikowany (1953) za opinię, że tylko formalna, dokonana przez sakrament chrztu przynależność do Kościoła daje możliwość zbawienia.
Zbawieni bowiem mogą być i ci, którzy z różnych powodów z Kościołem złączeni są inaczej niż przez chrzest.
Te niewidzialne granice Kościoła podkreśla również głośna deklaracja Kongregacji Nauki Wiary Dominus Iesus (2000): „zbawcze działanie, jakie Jezus Chrystus prowadzi ze swoim Duchem i przez Niego, rozciąga się na całą ludzkość ponad widzialnymi granicami Kościoła” (pkt 12).
Rozciąga się na ludzkość również poprzez ciebie.
Misja niewielu dla wielu
Prawda o niewidzialnych granicach Kościoła w żaden sposób nie może być użyta jako „alibi” dla jego opuszczenia. Wręcz przeciwnie. Joseph Ratzinger, jeszcze jako młody teolog (w artykule Neopoganie i Kościół z 1958 r., zawartym w niedawno wydanej książce Ostatnie rozmowy) pokrzepia katolików, by nie czuli się pokrzywdzeni przez bycie wewnątrz Kościoła, choć wiedzą, że i niekatolicy mogą dostąpić zbawienia.

Bycie w Kościele jest bowiem misją niewielu – dla dobra całej ludzkości: „Skąd możesz wiedzieć, że pełnia wiary katolickiej nie jest twoim niezbędnym posłaniem nałożonym ci przez Boga z powodów, którymi nie powinieneś kupczyć?” Jak bowiem Chrystus podczas swych ziemskich dni ofiarował się za wszystkich, których jest tak wielu (słyszymy to podczas każdej Eucharystii: Ciało i Krew wydane za wielu), tak i dziś to samo Jego dzieło kontynuuje Jego Ciało, Kościół. A Kościołem jest Boży Lud, czyli ty oraz tych niewielu, przez których wielu może dostąpić zbawienia.
Dla ludzi pustych lamp
W klimacie lampionów, w pierwszej części Adwentu, skupionej na powrocie Pana, wymownie brzmi Jezusowa przypowieść o pięciu pannach mądrych i głupich (Mt 25, 1-12). Panny głupie zabrały lampy, ale bez oliwy; jakby nie wierzyły w sens „Przyjdź Królestwo Twoje”. Zachowały puste gesty, jak dziś można zachować „opłatek” czy „święconkę”; może lampy wzięły po to, by ich mamy i babcie nie pytały: „Gdzie twoja lampa?”, jak dziś pytają: „Czy byłaś w niedzielę na mszy?”
A Oblubieniec przychodzi. Jak tłumaczy Ewangelia, nawet mimo dobrej woli mądrych panien podział oliwy nie jest możliwy; nie starczyłoby nikomu.
Czy więc panny głupie czeka potępienie u zamkniętych na wieki drzwi? I czy przy końcu naszego świata przed zamkniętymi drzwiami nie zostanie tak wielu? Ale przecież jest wyjście. Panny mądre mogą wszak wskazać na swe towarzyszki i powiedzieć Oblubieńcowi: „Panie, one są z nami. Wpuść je”. Wiemy z historii zbawienia, że Bóg na taki „targ” nieraz się godził – dziesięciu sprawiedliwych mogło uratować całe miasto (Rdz 18, 22-33), jeden Sprawiedliwy, Boży Syn, uratował nie tylko cały naród, ale wszystkich (Rz 5, 12-19).
Dlatego bądź w Kościele, twórz Jego Ciało i współ-kontynuuj Jego misję.
Kiedyś, stojąc z pełną lampą przed obliczem Oblubieńca, będziesz mógł powiedzieć o innych – może twoich bliskich, których kochałeś, a o których wiesz, że do drzwi Pana donieśli tylko puste lampy – „Panie, oni są ze mną”.

Warto: dziękować Panu za bycie wewnątrz Jego ciała. I za dar, jaki możemy przekazać innym.