Wiara „starszych braci”

Żydów zwykło się nazywać – za Janem Pawłem II – „starszymi braćmi w wierze”.
Chrześcijaństwo bowiem wyrosło na gruncie judaizmu świątynnego.

ANNA RAMBIERT-KWAŚNIEWSKA

Wrocław

Na zdjęciu: Ultraortodoksyjni żydzi zmierzający do Muru Zachodniego
Świątyni Jerozolimskiej (zwanego tradycyjnie Ścianą Płaczu)

ROMAN KOSZOWSKI/FOTO GOŚĆ

Przemierzając wąskie uliczki starej Jerozolimy, przechodzień natknie się z pewnością na obrazy z punktu widzenia Europejczyka osobliwe. Po wydeptanych, przedwiecznych kamiennych płytach snują się postaci jakby przynależące do innej epoki. Ich czarne chałaty zarzucone na białe koszule, kapelusze przykrywające głowę oraz spływające na policzki pejsy przystają bardziej do wizji dziewiętnastowiecznej Europy Wschodniej niż do stechnicyzowanej rzeczywistości XXI w. Owi ludzie, tzw. charedim, wędrują po jerozolimskiej starówce w pośpiechu, zmierzając do miejsca wyjątkowego – jedynego muru, który ocalał po zniszczonej w 70 r. po Chr. przez Rzymian świątyni, zwanego przez nas Ścianą Płaczu, a przez Żydów – Murem Zachodnim. W szabat ultraortodoksi zakładają lisie czapy, spacerują, modlą się, dyskutują, jedzą, śpiewają, a niekiedy pukają do pobliskiego domu sióstr zakonnych z pytaniem, czy te nie zechciałyby wcisnąć w ich zastępstwie jakiś przycisk, włączyć światło lub uruchomić kuchenkę, ponieważ tego pod żadnym pozorem nie wolno pobożnym Żydom w szabat czynić. Turystę porazi zapewne fakt, że od zachodu słońca w piątek aż do sobotniego zmierzchu komunikacja publiczna w całym Izraelu przestaje działać, a wszelkie podróże odbywać można jedynie z pomocą arabskich busów lub zdając się na własne nogi. Źródłem tych utrudnień jest m.in. sposób wyrażania przez Żydów wiary w Boga.
Starsi, czyli inni?
Nikogo nie dziwi fakt, że Żydów zwykło się nazywać „starszymi braćmi w wierze”. Ta pełna szacunku, ukuta przez św. Jana Pawła II fraza, choć podawana w jej niepełnym brzmieniu, w świadomości chrześcijan zatrzymuje się zazwyczaj na tylko jednym z jej elementów – kwestii starszeństwa rozumianego chronologicznie. Niezaprzeczalnym bowiem faktem jest, że chrześcijaństwo wyrosło na gruncie judaizmu świątynnego.

W tej utartej już frazie nie tylko o starszeństwie jest jednak mowa. Zainteresowanie budzić powinny pozostałe jej elementy, z których wyprowadzić należy pytanie: w Kogo i jak wierzą nasi „bracia”, że zwykliśmy podkreślać nasze z nimi pokrewieństwo „w wierze”?
Za truizm uznajemy przecież, że wspólnym mianownikiem i źródłem łączności jest wiara w jednego, jedynego i tego samego Boga. Czy na pewno jest to aż tak oczywiste? Wśród wyznawców Chrystusa widoczna jest pokusa tworzenia dychotomii – stawiania znaku sprzeczności pomiędzy Bogiem Starego Testamentu, czyli żydowskim, a Bogiem Nowego Testamentu, czyli chrześcijańskim. Również w wielu kręgach żydowskich istnieje niepisany zakaz korzystania w jesziwach z wydań Biblii, w których znajduje się Nowy Testament.
Jednocześnie jednak są wśród Żydów i tacy, którzy podzielają pogląd, że chrześcijanie wierzą w tego samego co oni Boga – w Boga Izraela. Dojmującą różnicą i kwestią nie do pogodzenia, jak zauważył Stanisław Krajewski – polski filozof i wierzący żyd – pozostaje stosunek do Jezusa; inne jest również ontologiczne postrzeganie Boga, który w judaizmie jest Jednoosobowy, a w chrześcijaństwie Trójosobowy.
Największa rozbieżność między żydami a chrześcijanami dotyczy jednak nie tego, w Kogo wierzymy, ale sposobu wyznawania przez nas wiary. Choć i to różni się mocno w obrębie każdej z religii. Pamiętać należy, że tak jak chrześcijaństwo, tak i judaizm jest religią kontrastów, tak silnie zdywersyfikowaną, jak wówczas, gdy na przełomie er wiodły ze sobą spory znane z kart biblijnych ugrupowania faryzeuszy, saduceuszy, uczonych w Piśmie, qumrańczyków i in. Słyszymy dziś o judaizmie ortodoksyjnym, konserwatywnym, reformowanym, liberalnym itd. Są jednak pewne elementy wspólne, które wiarę Żydów znamionują – upodabniają bądź odróżniają od chrześcijaństwa.

Wiara pochodzi z wnętrza
Rabin Byron L. Sherwin, uczeń słynnego Abrahama Joshui Heschela, uważa, że bezsprzecznym protoplastą wiary żydowskiej jest biblijny Abraham, który będąc jeszcze Abramem, usłyszał Boże wezwanie: „Wyjdź [lech lecha] z twojej ziemi rodzinnej” (Rdz 12, 1). Rabbi Judah Arie Lejb Alter z Ger (Góry Kalwarii) zinterpretować miał pierwsze słowa przywołanego zdania następująco: „lech” – „idź”, „lecha” – „do siebie samego”. Droga wiary, wedle rabinów, bierze więc początek w wejściu do własnego wnętrza, by odnaleźć w nim Boga. A skąd miałaby wziąć się w człowieku ta chęć? Podobnie do chrześcijaństwa – z Bożej łaski.
Wiara również w judaizmie jest uważana za dar łaski, mało tego, wedle Żydów – posługując się słowami nowotestamentowego autora – „wiara bez uczynków jest martwa” (Jk 2, 26). Niewielkie znaczenie ma logika twierdzeń, w które się wierzy, ważne są czyny, którymi daje się do zrozumienia, w Kogo się wierzy. Wspomniany już rabin Sherwin wyraził to takimi słowy: „Kiedy ktoś mówi do drugiej osoby «kocham cię», to potwierdzeniem prawdziwości tego oświadczenia nie jest jego logiczna zasadność, lecz czyny, które są z nimi zgodne”. Miłość ta w wydaniu żydowskim wyraża się w wierności w przestrzeganiu długiej listy przykazań (micwot). Wedle wyliczeń faryzeuszów było ich 613. Obudowano je następnie przepisami szczegółowymi, tworząc tzw. „mur wokół Tory”.
Wiara, czyli pamięć
„Tylko się strzeż bardzo i pilnuj siebie, byś nie zapomniał o tych rzeczach, które widziały twe oczy: by z twego serca nie uszły po wszystkie dni twego życia, ale ucz ich swych synów i wnuków” (Pwt 4, 9). Podtrzymywanie pamięci o wydarzeniach minionych i przekazywanie wiedzy o nich kolejnym pokoleniom są nieodłącznie związane z żydowską wiarą. Obowiązkiem żyda jest wspominanie, przypominanie, a nawet uobecnianie wielkich wydarzeń historycznych. Nie bez przyczyny Dekalog, najważniejszy spis ustanowionych przez Boga praw, nie rozpoczyna się od wezwania do przestrzegania przykazań, lecz od wspomnienia właśnie:

JA JESTEM PAN, TWÓJ BÓG, KTÓRY
CIĘ WYWIÓDŁ Z ZIEMI EGIPSKIEJ,
Z DOMU NIEWOLI

(Wj 20, 2).

Nie bez powodu podczas paschalnej hagady opowiada się o Wyjściu tak, jakby wszyscy uczestnicy uroczystej kolacji sederowej brali w nim udział i wraz z przodkami uciekali przed egipskim pościgiem. Nie są szaleńcami rabini, którzy zarzekają się, że doskonale pamiętają wszelkie trudy wędrówki przez pustynię. Niejaki Elimelech z Leżajska wspominał nawet, obok kogo stał na Synaju! Wszystko to, co z naszej perspektywy może dziwić, jest aktem żydowskiej wiary. Zgodnie z tą samą żydowską logiką każda Eucharystia jest uobecnieniem, a nie tylko wspomnieniem – tak jak Żydzi w Przymierzu Synajskim, tak i my uczestniczymy w zbawczych wydarzeniach tu i teraz.
Wiara niejedno ma oblicze
Scena znana doskonale każdemu mieszkańcowi Jerozolimy – ortodoksyjny wyznawca judaizmu w swoim osobliwym stroju, z tałesem na głowie i cyces (frędzlami) obijającymi się o starannie wyprasowane, czarne spodnie w pośpiechu wędruje pod Mur Zachodni zrujnowanej świątyni. Zmierza tam, by dać świadectwo swojej wiary – pamięci o tym, co się stało przeszło dwa tysiące lat temu i czego on czuje się uczestnikiem – mając nadzieję, że sanktuarium kiedyś jeszcze zajaśnieje na nowo i powstanie z gruzów, a w jego wnętrzu zamieszka Szechina, czyli obecność Boga. W szabat będzie się wzdrygał przed noszeniem przedmiotów i zrobieniem nadmiernej liczby kroków. I choć nam wyda się to absurdem, on będzie tak czynił, ponieważ kocha, a jego miłość domaga się uczynków zgodnych z Bożym Prawem. Szczegółowe wypełnianie przykazań jest przecież dla wierzącego żyda naturalną konsekwencją miłości i wypływa ze szczerego pragnienia podobania się jedynemu Bogu.