KS JAN SIENKIEWICZ

Moczydlnica Klasztorna

List do moich parafian

Paczka półszlachetna

W okresie przedświątecznym roi się w przestrzeni publicznej od różnych akcji mających nieść pomoc najbardziej potrzebującym.
Można coś kupić, coś dołożyć, własnoręcznie wykonać albo chociaż wysłać SMS-a, aby zasilić konto jakiejś dobroczynnej fundacji. Okazji do dobrych uczynków nie brakuje. Zwłaszcza że placówki handlowe zdają się „czarować magią świąt” na długo przed Adwentem. Bombki, choinki, świecidełka i kolędy wpisują się od lat w krajobraz polskich supermarketów od pierwszych dni listopada aż do Wigilii. Ulegamy temu nastrojowi, czasem bezwiednie oszukując własne sumienie, które zmanipulowane powszechnością marketingowych działań nie potrafi odróżnić filantropii od miłości bliźniego…
Kiedy sacrum miesza się z profanum i komercja zdaje się zawłaszczać sferę wcześniej zarezerwowaną dla czynności religijnych, człowiek ulega iluzji spełniania rytuałów, które kiedyś były przygotowaniami do świąt, a dziś są wstępem do świętowania. Okres Adwentu nacechowany jest w Kościele atmosferą oczekiwania i działań mogących pomóc w dobrym przeżyciu świąt Bożego Narodzenia: roraty, rekolekcje, spowiedź oraz wynikające z nich pojednanie, zgoda, serdeczność zastępowane są dziś zakupami, porządkami i prezentami.
Zapewne mamy już swój program na tegoroczny Adwent. Ufam, że czytelnicy „Nowego Życia” potrafią właściwie zagospodarować tych kilka tygodni na zaspokojenie wszystkich potrzeb związanych z mądrym przeżyciem nadchodzących świąt. Akcent należy położyć na aspekt duchowy, by nie przecenić tego, co jest otoczką świętowania, a nie jego istotą. Polecam naszej trosce potrzeby bliźnich, i to niekoniecznie tych, o których zabiegają wielkie fundacje, lecz tych, którzy żyją obok nas i chętnie przyjmą sąsiedzką pomoc, która nie tyle zaspokoi ich głód, ile przywróci wiarę w człowieka. Choćby miała to być jedynie taka mała i nigdzie niezarejestrowana „półszlachetna świąteczna paczka”.