SAVOIR-VIVRE, CZYLI WIEDZIEĆ, JAK ŻYĆ

Dąsy w tramwaju

SZYMON WOJTASIK

Temat ustępowania miejsca w środkach komunikacji rozbudza emocje.
Niepotrzebnie – wystarczy odrobina opanowania i wrażliwości na potrzeby
drugiego człowieka, a problem zniknie

CLYDE STEVEN/FREEIMAGES.COM

Zapewne większość z nas podróżowała środkami komunikacji miejskiej. Nie zawsze jest to przyjemne. Życie naprawdę potrafią utrudnić inni pasażerowie, a czasem też kierowcy. Niekiedy można odnieść wrażenie, że ludzie wchodzą do tramwaju, autobusu czy metra, by sobie na innych poużywać.
Jakiś czas temu byłem świadkiem takiej oto sceny. Pani siedząca na przednim siedzeniu autobusu nagle wybuchła: – Ścisz tę muzykę! Autobus to nie jarmark! – odbiorcą tego rozkazu był kierowca. Zaskoczenie nie pozwoliło mu zareagować natychmiast.
W związku z czym z siedzenia posypał się stek wyzwisk i groźba powiadomienia przełożonych o chamstwie tegoż kierowcy. Ucieszyłem się, gdy autobus zatrzymał się na przystanku.
Wyszedłem. Pomyślałem, że ten kierowca rzeczywiście słuchał może niezbyt wyrafinowanej muzyki i być może była ona trochę zbyt głośna, ale zdecydowanie dużo głośniejsza od niej była pani uciszająca. Miała pewnie prawo prosić o ściszenie muzyki, ale z niego nie skorzystała. Zamiast poprosić i wyjaśnić, od razu wytoczyła ciężkie działa. Kierowca pewnie uniósł się „honorem” i nie ściszył, czym doprowadził do karczemnej awantury.
Nie miał szansy w uprzejmy sposób zareagować na uprzejmą prośbę. A może by zareagował?
Pomyślałem, że najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie jest to odosobniony przypadek. Często zamiast ze sobą najpierw porozmawiać, skaczemy sobie od razu do gardeł. Gdybyśmy mieli noże… strach pomyśleć. Często nie dajemy drugiemu nawet szansy na to, żeby odniósł się do naszej prośby. Od razu pretensje, dąsy i oskarżenia. Często używamy komunikatów Ty „jesteś taki i owaki” z perspektywy pouczającego wszystkich rodzica: „najlepiej by było”, „natychmiast skończ z tym” etc. Zamiast po prostu grzecznie poprosić: „Muzyka jest bardzo głośna. Czy mógłby Pan ją ściszyć?

Boli mnie głowa”. W takiej sytuacji ktoś może zastanowi się chwilę, zanim odpowie (nie czuje się jednak napadnięty).
W związku z tym, nawet gdyby „zbłądził”, może naprawić swój błąd. Jednocześnie nie traci „honoru” i każdy to doceni. Oczywiście błądzący może również nie przychylić się do naszej „uzasadnionej” prośby, ale wówczas sam wystawia sobie świadectwo.
W takie sytuacji, jeśli już nie potrafimy inaczej, możemy odmowę uznać za casus belli i wytoczyć ciężkie działa, jeżeli nie przeszkadza nam fakt, że decydując się na taką potyczkę, schodzimy do poziomu przeciwnika.
Bardzo często można odnieść wrażenie, że niektórzy wychodzą z założenia, że inni ludzie to ostatnie szumowiny, złodzieje, oszuści i krwiopijcy. I tak się do nich odnoszą.
A może nie stracilibyśmy aż tak wiele, gdybyśmy przestali myśleć o innych, nadając im łatki? Może dalibyśmy im szansę na to, żeby okazali się mili, grzeczni i wychowani? Może zaskoczyłaby ich własna uprzejmość?
Temat ustępowania miejsca w środkach komunikacji można rozpatrywać z różnych perspektyw.
Młodzi uważają, że starsi się rozpychają. Starsi zaś, że młodzież nie zauważa potrzeb zmęczonych, schorowanych ludzi. Rowerzyści występują przeciwko rodzicom z wózkami. Wózkowi jeżdżą po butach pasażerów etc.
Niewątpliwie kluczem do rozwiązania tych sytuacji jest to, aby pomyśleć również o potrzebach innych, ale z drugiej strony nie zakładać na pewno, że np. ten pan w sile wieku powinien ustąpić starszej pani (bo może akurat ma duże problemy zdrowotne). Jednocześnie jednak, jeśli widzimy, że nikt nie kwapi się, żeby starszej i schorowanej osobie ustąpić miejsca, może wystarczy poprosić, aby ktoś wziął pod uwagę, że może ona nie ustać.