Wokół sakramentu pojednania, cz. 3

Stały spowiednik pilnie poszukiwany

To rozważanie skierowane jest przede wszystkim do tych, którym zależy już
nie tylko na szczerej, systematycznej spowiedzi św., ale na kierownictwie
duchowym ze strony
stałego spowiednika. Pojawiają się wtedy pytania:
kto to jest stały spowiednik, czy warto o takiego duchowego przewodnika
zabiegać, a jeśli tak – gdzie i jak go szukać?

KS. ALEKSANDER RADECKI
Wrocław

Współpracując ze stałym spowiednikiem, lepiej poznajemy siebie, znajdujemy potwierdzenie, że
idziemy dobrą drogą, podejmując właściwe decyzje, prawidłowo kształtując swoje sumienie

ROMAN KOSZOWSKI/FOTOGOŚĆ

Zabieganie o osobistego kierownika duchowego warto rozpocząć od serdecznej modlitwy w tej intencji, bo potrzebne będzie światło Ducha Świętego i poszukującemu, i poszukiwanemu, aby na siebie natrafili. W tej modlitwie na szczęście możemy prosić o pomoc świętych, którzy dokładnie wiedzą, o co chodzi, o co i o Kogo toczy się gra. Na tej liście wstawienniczek i wstawienników znajdziemy m.in. świętą siostrę Faustynę Kowalską i święte Teresy (Wielką i Małą, i Matkę z Kalkuty) jako duchowo dojrzałe penitentki, a Ojca Pio z Pietrelciny i proboszcza z Ars Jana Marię Vianneya jako wytrawnych spowiedników.
Często bywa tak, że ktoś, kto sam korzysta z posługi stałego spowiednika, zachęci nas i przekona do takiej praktyki i wskaże imiennie takiego kapłana lub nawet pomoże się z nim umówić.
W seminariach czy klasztorach na ogół „zatrudnieni” są spowiednicy, zaproszeni i zatwierdzeni przez kompetentną władzę, co nie wyklucza możliwości dokonania osobistego wyboru kierownika duchowego przez penitentów. A co ma zrobić „zwykły” chrześcijanin w parafii? Oto swoista „instrukcja” postępowania dla zainteresowanych.
Jak znaleźć osobistego kierownika duchowego?
Poszukiwania spowiednika warto rozpocząć od… własnego podwórka parafialnego – choćby ze względów praktycznych (łatwiejszy dostęp) i z racji znanego przysłowia: „cudze chwalicie…”.
Należy zorientować się, kiedy pełnione są stałe dyżury w konfesjonałach w danym ośrodku duszpasterskim i taki właśnie czas na spowiedź św. wybrać dla siebie: poza nabożeństwami, poza wielkimi świętami.
Chociaż w wyborze kierownika duchowego względy ludzkie nie są bez znaczenia, niech żywa wiara przypomni, że każdy kapłan jest zastępcą Pana Jezusa także w konfesjonale; Pan Jezus tylko „zasłania” się swoim sługą, ale to On sam działa w sakramentalnych znakach.
Nastawieni na szukanie stałego spowiednika, najpierw u tego wybranego kapłana wyspowiadajmy się „normalnie” – tak jak trzeba. Czyli: po pozdrowieniu i znaku krzyża św. trzeba się krótko przedstawić, a następnie prosto i jasno (i najkrócej jak to możliwe) wyznać swoje grzechy, co do ich rodzaju, liczby i okoliczności. Swoje wyznanie należy zakończyć wyrażeniem żalu, skruchy i gotowości do walki o poprawę życia, prosząc kapłana o pokutę i rozgrzeszenie.
Teraz nastąpi zasadniczy moment, jeśli chodzi o naszą decyzję o wyborze stałego kierownika duchowego/spowiednika.
Jeżeli kapłan z troską odniesie się do naszego wyznania, podpowie konkretne zadania do realizacji (wskaże kierunek pracy nad sobą, wyjaśni wątpliwości, doda odwagi itd.) – będzie to istotny sygnał związany z dalszą współpracą na płaszczyźnie sakramentalnej.
O ile kapłan nie zasugeruje konkretnej daty kolejnej spowiedzi św., postaraj się przychodzić do tego samego spowiednika w regularnych odstępach czasu (2–4 tygodnie), postępując tak, jak za pierwszym razem. Jeśli okaże się, że współpraca i zrozumienie na linii penitent–spowiednik układa się dobrze – wtedy dopiero poproś o stałe kierownictwo tego właśnie kapłana.
Nawet gdyby spowiednik nie wyraził gotowości przyjęcia stałego kierownictwa duchowego, i tak mamy możliwość korzystania z jego posługi. Istotna będzie wtedy nasza systematyczność zarówno w pracy nad sobą, jak i w częstotliwości spowiadania się.
Kto to jest „dobry” spowiednik?
Jak już wspomnieliśmy, wielkie znaczenie mają cechy „ludzkie” kapłana, który posługuje w konfesjonale (i nie tylko tam), gdyż płaszczyzna tego spotkania jest wyjątkowo delikatna. Ma rację o. Józef Augustyn, pisząc, że to jest bardzo niebezpieczna sytuacja, gdy jeden siedzi (spowiednik), a drugi klęczy (penitent). Jednak powiedzmy jasno: ważność i owocność sakramentu pojednania nie zależy od spełnienia przez spowiednika wszystkich naszych oczekiwań (bądźmy realistami: nie jest to możliwe!).

Pan Jezus wyraźnie powiedział: Beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15, 5). Zatem zasadnicze znaczenie ma Łaska Boża, której Bóg udziela poprzez posługę każdego (!) spowiednika. Po odejściu od kratek konfesjonału musi nastąpić czas współpracy penitenta z tą sakramentalną Łaską. A ponieważ obdarzeni jesteśmy wolnością – w różnym stopniu wykorzystujemy ten skarb.
Dlatego dobrym spowiednikiem okaże się ostatecznie taki kapłan, który nas dobrze pozna, właściwie ukierunkuje i zmobilizuje mądrymi poleceniami/wskazówkami do rzeczywistej pracy nad sobą, do realizacji woli Bożej.
Penitent zdobędzie świętość dzięki posłuszeństwu Bogu, którego głosem jest kapłan w konfesjonale.
Uwaga: to kierownictwo może czasami… boleć i kosztować wiele wysiłku! Właśnie dlatego potrzebna jest wzajemna modlitwa (spowiednika za penitenta i odwrotnie) oraz rzetelna, uczciwa, długofalowa (!) współpraca. Stąd stałego spowiednika nie warto lekkomyślnie opuszczać i „wymieniać na inny model” (np. z powodu wstydu, stawianych wymagań czy niepowodzeń w realizacji podjętych postanowień).
Jak widać, współpraca ze stałym spowiednikiem ma charakter dynamiczny; może się okazać, że czasami potrzeba będzie dłuższego czasu na rozważenie naszych problemów duchowych. Dlatego istnieje możliwość umówienia konkretnego terminu spotkania lub/i rozdzielenie sakramentalnej spowiedzi św. (wyznanie grzechów i sakramentalne rozgrzeszenie) od kierownictwa duchowego (problemy do rozstrzygnięcia).
Owoce stałego kierownictwa duchowego Popatrzmy na życiorysy świętych: ile razy poddaliby się w swoich zmaganiach, gdyby nie światło płynące z sakramentu pojednania i posługi światłych spowiedników!
Kim byłaby w swej misji sekretarki Bożego Miłosierdzia św. siostra Faustyna bez świętego swojego spowiednika?
Jak przetrwałaby swoją niezwykle długą „noc ciemną” wyniesiona 4 września 2016 r. do chwały ołtarzy św. Matka Teresa z Kalkuty?
Głos człowieka, który ma większe doświadczenie niż my, jest nieocenioną pomocą w podejmowaniu decyzji i ocenianiu naszego stanu wewnętrznego. To akt miłosierdzia.
Nikt nie jest dobrym i kompetentnym sędzią w swojej sprawie – twierdził Tomasz à Kempis, a ojcowie pustyni ujmowali to jeszcze dosadniej: osła ma za przewodnika, kto sam sobą kieruje.
Oto – współpracując ze stałym spowiednikiem/kierownikiem duchowym – penitent lepiej poznaje siebie, znajduje potwierdzenie, że idzie dobrą drogą, podejmuje właściwe decyzje, prawidłowo kształtuje swoje sumienie.
W konfesjonale odsłaniamy przecież takie sfery swojej duchowości, które bywają zupełnie niezrozumiałe dla otoczenia, a często stają wbrew temu, co lansuje „świat” (np. rozeznanie powołania życiowego, podjęcie praktyk pokutnych). Jakże to ważne zwłaszcza w przełomowych momentach naszego życia!
Stały spowiednik, towarzysząc swemu penitentowi, staje po jego stronie w rozwoju duchowym i wspiera go w chwilach zwątpień, kryzysów, chroniąc przed decyzjami podejmowanymi w emocjach, dopinguje w realizacji podjętych postanowień – prowadzi do wyżyn świętości.
Kondolencje dla…
Na koniec wyrazy współczucia należą się takim katolikom grzesznikom, którzy: spowiadają się raz w roku lub jeszcze rzadziej oraz marzą o spowiednikach niesłyszących i błyskawicznie odprawiających penitentów od kratek konfesjonału. Nie kwestionując ważności udzielanego im nawet w takich sytuacjach rozgrzeszenia i działania Łaski Bożej, trzeba im powiedzieć, że tracą bardzo wiele.