KS JAN SIENKIEWICZ

Moczydlnica Klasztorna

List do moich parafian

Kapiszony, korkowce i otwarte niebo

Zapamiętałem z dzieciństwa odpustowe kramy rozłożone w dniu parafialnego święta przed bramą kościoła. Do tego zapach siarki i niemilknące wystrzały z zabawkowych pistoletów, piłeczki wypchane trocinami i gliniane kogutki do gwizdania.
Upłynęło prawie pięćdziesiąt lat od tamtych odpustów, a i dziś raz do roku pod wiele kościołów zajeżdżają kolorowe kramy. Czy budzą u dzieci taki sam zachwyt jak za moich młodych lat? Trudno powiedzieć. Zresztą to wspomnienie to tylko wstęp do poważniejszych rozważań.
Listopad przenosi nas myślami do świata, w którym ożywają nasi bliscy. Stając nad grobami dziadków czy rodziców, przywołujemy ich na powrót do naszej rzeczywistości. Z tęsknoty za utraconą obecnością prowadzimy rozmowy, zadajemy pytania, staramy się nadrobić niewykorzystane okazje, by zapewnić o miłości lub, po czasie, przeprosić za jej brak. Czy tylko tyle można zrobić dla zmarłych? Kościół poleca modlić się za umarłych, ale podsuwa też propozycję uzyskiwania dla nich odpustów. Czy jednak wierzymy w ich moc i skuteczność? Mówi się, że gdybyśmy w nie wierzyli i starali się je uzyskiwać, czyściec byłby pusty.
Może więc warto odświeżyć katechizmową naukę o odpustach i postarać się o jak największą ich ilość.
Z miłości i troski o tych, którzy odeszli. Pierwsze dni listopada kierują nasze kroki na cmentarze. Idźmy tam nie tylko ze zniczami i kwiatami, ale zanieśmy też naszym bliskim dar odpustu zdobyty z czystym sercem pełnym wdzięcznej miłości. Warunki są proste: spowiedź, komunia św., szczere pragnienie uwolnienia się od grzechu, modlitwa i nawiedzenie cmentarza. Nic trudnego, a jak wiele może dać.
Poza tym w ciągu roku, widząc pod kościołami odpustowe kramy (do Moczydlnicy Klasztornej zajadą w tym roku 4 grudnia), pamiętajmy, że wtedy też otwiera się niebo ze zdrojem łask. Możemy o nie prosić dla zmarłych, a także dla siebie, w końcu każdy odpust to krok do świętości, która jest przepustką do nieba.