Życie Kościoła

Cud eucharystyczny w Legnicy
jest ponownym zaproszeniem do szkoły Eucharystii.

KS. BOGUSŁAW DROŻDŻ

Legnica

ROMAN TOMCZAK/FOTO GOŚĆ

Po upublicznieniu Wydarzenia Eucharystycznego w parafii św. Jacka w Legnicy, zgodnie z zaleceniami Stolicy Apostolskiej rozpoczęto przygotowania pozwalające wiernym ujrzeć i otoczyć kultem Relikwie Ciała Pańskiego. Uroczyste ukazanie Relikwii, znajdujących się w specjalnie przygotowanym relikwiarzu, miało miejsce 2 lipca br. podczas Mszy św. sprawowanej przez bpa Zbigniewa Kiernikowskiego. Relikwiarz został umieszczony w bocznej kaplicy na wysokości ołtarza głównego, z jego prawej strony, w dawnej loży cesarskiej. Obecnie rzesze pielgrzymów nawiedzają sanktuarium św. Jacka i oddają cześć Jezusowi, który zechciał w tak charakterystyczny sposób przemówić do ludzi.
Prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie
„Nie zmysłami, lecz jedynie przez wiarę, która opiera się na autorytecie Bożym” – jak uczy Kościół (zob. Katechizm Kościoła Katolickiego 1381) – możemy pojąć obecność Chrystusa pod postaciami eucharystycznymi. W innym miejscu Katechizm uczy: „W Najświętszym Sakramencie Eucharystii są zawarte prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Ciało i Krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus” (1374). Przemiana chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa nie dokonuje się mocą natury, lecz mocą samego Boga. Ten, który jest Stwórcą natury, On również – co jest oczywiste – może ją zmieniać.
Św. Jan Chryzostom podaje: „Kapłan reprezentujący Chrystusa wypowiada te słowa, ale ich skuteczność i łaska pochodzą od Boga. «To jest Ciało moje», mówi kapłan. Te słowa przemieniają dary złożone na ołtarzu” (KKK 1375).
Dodajmy do tego jeszcze naukę papieża bł. Pawła VI, który w encyklice Mysterium fidei z 1965 r., w części zatytułowanej Chrystus Pan jest obecny w sakramencie Eucharystii przez przeistoczenie wyjaśnia wprost: „Po dokonanym przeistoczeniu postacie chleba i wina nabierają nowego bez wątpienia znaczenia i nowego zadania, ponieważ nie są już pospolitym chlebem i pospolitym napojem, lecz znakiem rzeczy świętej i znakiem duchowego pokarmu; ale dlatego przybierają nowe znaczenie i nowy cel, że zawierają nową «rzeczywistość», którą słusznie nazywamy ontologiczną.
Pod wspomnianymi bowiem postaciami nie kryje się już to, co było przedtem, lecz coś zupełnie innego, a to nie tylko ze względu na przeświadczenie wiary Kościoła, ale w rzeczy samej, ponieważ po przemianie substancji, czyli istoty chleba i wina w ciało i krew Chrystusa, nie pozostaje już nic z chleba i wina poza samymi postaciami, pod którymi przebywa Chrystus cały i nieuszczuplony, w swej fizycznej «rzeczywistości»,

obecny nawet ciałem, chociaż nie w ten sam sposób, w jaki ciała są umiejscowione w przestrzeni”.
Co jest cudem eucharystycznym w Legnicy? To, iż same postacie (przypadłości) chleba i wina stały się fizycznymi przypadłościami Ciała Pańskiego. A zatem nie tylko ich substancja (istota chleba i wina) uległa przeistoczeniu podczas konsekracji, ale również później temu przeistoczeniu uległy ich przypadłości.
Pouczająca mowa cudu do rozumu
Z pewnością cuda uzdrowienia ciała czy niespodziewanych nawróceń są spektakularne, lecz chyba najbardziej powalające na kolana są cuda eucharystyczne, jak np. we włoskim Lanciano czy polskiej Sokółce, czy ten w legnickiej parafii. Cud przemawia bardzo mocno. Potrafi wstrząsnąć i postawić na nogi. Skąd się to bierze? Dlaczego cuda sprowadzają niebo na ziemię?
Wydarzenie określamy mianem cudu, gdy stwierdzi się coś, czego nie sposób wykazać zwyczajnym biegiem spraw. Najczęściej pojęcie cudu odnosimy do skutku, który zaistniał wbrew porządkowi praw przyrody. Stąd wniosek, że nastąpiła jakaś niewytłumaczalna ingerencja, której moc z pewnością przekracza siły naturalne. Cuda wiążemy zawsze z jakimś dobrem. Można powiedzieć, że cud jest wyjątkowo skondensowanym dobrem, przez co wywiera tak wielki wpływ na ludzkie zachowania, zwłaszcza sferę motywacyjną.
Dokonujące się cuda stawiają na baczność przede wszystkim rozum. Wiedza o cudzie jako zaskakującej możliwości każe rozumowi przekraczać postawione sobie wcześniej granice. W dotychczasowym przekonaniu człowieka wyrażającym się w postawie rozumu „wiem” zjawiska cudowne dokonują istotnej korekty w kierunku postawy „przyjmuję nowe”. A to nowe nie jest niczym innym jak tylko inaczej podaną przesłanką z depozytu wiary, która do tej pory jakoś nie mogła się przebić do ludzkiej świadomości. Dlatego cuda – jak jakieś bramy w murach osobowej warowni – są miejscami „ożenku” rozumu i wiary: rozumu, który przez wnioskowanie szuka prawdy; i wiary, która w ufności odnajduje niepodważalną stabilność.
W takim kontekście cuda wydają się czymś koniecznym, jeśli nie nawet normalnym. Bez nich proces przejścia z porządku rozumu do porządku wiary byłby, jak się wydaje, niemożliwy. Co więcej, może te dwa porządki – wiary i rozumu – w praktyce życiowej człowieka są jedną rzeczywistością, którą coraz bardziej z zadziwieniem odkrywamy, a Boża Opatrzność czuwa, aby pobożność ludzka „nie przegalopowała się” w swych wyobrażeniach.

Eucharystia jest Jezusem Chrystusem. Jest dającym się człowiekowi Bogiem. Jest pełnią Życia i dlatego wszędzie, gdzie jest życie, tam sięga jej oddziaływanie.
Ona nie ma nic wspólnego ze śmiercią, podobnie jak światło nie zawiera w sobie żadnej ciemności, albo jak dobro, którego nie można definiować miarą nieuczynionego zła.
Eucharystia jest dobrem wspólnym Kościoła. Wszelkie jego cele w niej odnajdują swoje dopełnienie. Jest życiodajnym źródłem, które już nigdy nie wyschnie, i słońcem, jakiego nie można zagasić. Dla wierzącego jest drogą pokuty i zbawienia. Dla poszukującego wskazówką i zaproszeniem. Dla grzesznika uwolnieniem.
Pycha wobec Eucharystii nic nie może. Zły się jej lęka i od niej ucieka. Nienawiść zamyka się przed nią w rozpaczy.
Eucharystia jest bijącym sercem ludzkości. Ofiarowanym życiem poświadcza każdy wymiar egzystencji człowieka, w tym wymiar duchowy jako najistotniejszy, kluczowy i absolutny. Eucharystia jest „oszałamiającym” szczęściem człowieka. Ona nie wyłącza rozumu, narkotyzując go, ale przeciwnie, ujawnia jego nieznane możliwości, sprawiając, że właśnie nim, świadomością swego jestestwa człowiek dotyka niedającego się dotknąć. W tym aspekcie stworzony rozum staje się bijącym sercem miłującym Miłość-Boga.
Eucharystia jest przedmiotem nauki, jest również normą doskonałości i drogowskazem w praktyce życia duchowego chrześcijan. O Eucharystii uczą teologowie, apostołowie z niej czerpią siłę i motywację pasterską.
Artyści malują jej obraz na płótnie, architekci wznoszą świątynie, aby było gdzie sprawować Mszę św. i adorować Najświętszy Sakrament. Śpiewacy uwielbiają ją głosem, niedowiarkowie wypatrują cudów eucharystycznych, a święci nie mogą wyjść z podziwu, że Chrystus stał się Chlebem na życie wieczne.

Podpis człowieczeństwa Jezusa
Jeden z duszpasterzy parafii pw. św. Jacka w Legnicy, mówiąc o cudzie eucharystycznym, jaki wydarzył się w parafialnym kościele, określił go mianem „podpisu Jezusa”.
To znamienite wyrażenie w swym przekazie jest stuprocentowo trafione. Oto mamy do czynienia z tak charakterystycznym „podpisem” Jezusowego człowieczeństwa.

W Credo wyrażamy prawdę: „On to dla nas ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba. I za sprawą Ducha Świętego przyjął ciało z Maryi Dziewicy i stał się człowiekiem”.
A dlaczego Syn Boży – Słowo Ojca stało się człowiekiem?
Odpowiada Katechizm Kościoła Katolickiego: „Słowo stało się ciałem, aby nas zbawić, pojednując z Bogiem” (457); „abyśmy poznali w ten sposób miłość Bożą” (458); „by być dla nas wzorem świętości” (459); „by uczynić nas «uczestnikami Boskiej natury» (2P 1, 4)” (460).
Po co więc szukać innych argumentów. Te są wystarczające! Przejmują aż do głębi serce, gdy tylko płonie ono miłością. Wywołują jakąś eksplozję umysłu, gdy tylko on nieodparcie dąży do nieskończonej prawdy.
Wstrząsają doczesnym jestestwem, jeśli tylko człowiek dobrowolnie odda się tkwiącej w nim polaryzacji, która nieśmiertelnością rozbija śmierć i świętością zastępuje grzechowe ruiny.
Eucharystyczny podpis Jezusa uwierzytelnia prawdę: „To Ja Jestem”, „To jest Ciało moje”, „To jest Krew moja”, „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”, „Jestem z wami aż do skończenia świata”. I teraz konsternacja: Jego i moje człowieczeństwo! A stąd wyzwanie: jak bardzo może i powinna wyostrzyć się perspektywa ludzkiego życia. Ileż w niej jeszcze nieuświadomionej wzniosłości na przekór doświadczanej niemocy? Ileż radości wypływającej z pewnej nadziei, która wbrew iluzorycznym życzeniom na stałe wiąże most pomiędzy tym, co „tu i teraz”, a tym, co „jeszcze nie”?
I jeszcze jedno: wraz z wdzięcznością wobec Boga za eucharystyczny znak, który należy odczytać w wymiarze zarówno osobistym, jak i społecznym, niech podąża pokora.
Niech przyjęcie takiej postawy otworzy każdego z nas na Boże Miłosierdzie, które niestrudzenie zaprasza do odwagi bycia dobrym chrześcijaninem, czego nade wszystko uczy mądra szkoła Eucharystii.
Pokornie trwać w szkole Eucharystii
W centrum Kościoła znajduje się Eucharystia. Ma ona wiele wymiarów. Oprócz nadprzyrodzonego ujawnia się także w wymiarze doczesnym. Posiadając wymiar osobowy, prezentuje się również w wymiarze przedmiotowym. Jest w niej indywidualność, ale i głęboka przestrzeń wspólnotowości.
Jej wymiar liturgiczny i sakramentalny jest nie do zastąpienia, a misja ewangeliczna jej pozbawiona przestaje być kościelnym duszpasterstwem duchownych i apostolstwem katolików świeckich.