ZIEMIA ŚWIĘTA W PYTANIACH

Zakasać rękawy czy złożyć ręce? Betania

Niewielka miejscowość, której nazwę tłumaczy się z języka hebrajskiego jako
„dom biednych”, była świadkiem ważnych wydarzeń w życiu Jezusa. Gdy Jezus
pielgrzymował do Jerozolimy na uroczystości świąteczne, zatrzymywał się w Betanii
w domu zaprzyjaźnionego rodzeństwa – Marii, Marty i Łazarza.

KS. MARIUSZ ROSIK

Wrocław

Wskrzeszenie Łazarza, Giovanni di Paolo, tempera na desce, 1426, Walters Art Museum w Baltimore, USA

WIKIMEDIA COMMONS

Betanię, której nazwę tłumaczy się z hebrajskiego jako „dom biednych”, po polsku z powodzeniem moglibyśmy nazwać Ligotą. Ligota to przecież pochodna od staropolskiego „lichota”, a więc termin wskazujący na ubóstwo, a nawet biedę. Niewielka miejscowość, w czasach Jezusa oddalona kilka kilometrów od murów Starej Jerozolimy, dziś natomiast włączona już administracyjnie do miasta, była świadkiem interesujących wydarzeń w życiu Jezusa. Tu mieszkała zaprzyjaźniona z Jezusem rodzina, a dokładniej dwie siostry i brat – Maria, Marta i Łazarz.
Przystanek Betania
Gdy Nauczyciel pielgrzymował do Jerozolimy na uroczystości świąteczne, zatrzymywał się w domu zaprzyjaźnionego rodzeństwa, Marii, Marty i Łazarza. Często pewnie rozmowy przeciągały się długo w noc, a cienie żywo dyskutujących postaci figlowały na białych ścianach w świetle oliwnych lampek. Jedną z takich scen skrupulatnie relacjonuje Łukasz: „W dalszej ich podróży przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: ‘Panie, czy Ci
to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła’. A Pan jej odpowiedział: ‘Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona’” (Łk 10, 38-42). Niewielki błąd, jaki zakradł się do wielu tłumaczeń Biblii, powodował niekiedy wielkie zamieszanie w teologii. Otóż Jezus powiedział, że Maria obrała „dobrą”, nie „najlepszą” cząstkę. Obie postawy są dobre, zarówno praca, jak i kontemplacja, jeśli nadajemy im odpowiednie proporcje.
A stąd już blisko do monastycznego hasła: Ora et labora! (Módl się i pracuj).
Dobrze wychowana Marta bardzo przejęła się uwagą Jezusa. Dołączyła do Marii i tak bardzo zaaferowane były urzekającymi mowami Nauczyciela, że z czasem obie zapomniały o obowiązkach ujmujących gospodyń. Dowód?
Gdy pewnego razu Jezus opuścił dom swych przyjaciół, natychmiast odczuł głód. Był ranek, słońce wstało już na dobre, a Jezus nie jadł jeszcze śniadania.
Szukał owocu na przydrożnym drzewie figowym, a że akurat nie był to czas na figi, więc nic dziwnego, że nie znalazł tam nic prócz liści. Mało ekologiczne zachowanie, przeklęcie drzewa, które uschło od korzeni, stało się w historii interpretacji biblijnej symbolem odjęcia błogosławieństwa od tych członków narodu wybranego, którzy odrzucili Jezusa i Jego nauczanie. W ten sposób Marta i Maria przysłużyły się teologii, skłaniając Jezusa do prorockiego gestu.

Miejsce biblijnych wydarzeń
Wskrzeszenie Łazarza również dokonało się w Betanii. Szczegółowo opowiada o wydarzeniu Jan Ewangelista.
Jezus nie używa typowej dla rabinów cudotwórców formuły modlitewnej, lecz dokonuje wskrzeszenia poprzez rozkaz: „Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!”.
Na tak autorytatywne słowa spełnia się jeden z największych cudów dokonanych przez Jezusa. Cud tak wielki, że tradycja wschodnia zaliczyła wskrzeszenie Łazarza do kalendarza dwunastu najbardziej uroczystych świąt w roku. Cerkiewne ściany i kolorowe ikonostasy prezentują scenę w każdy z możliwych sposobów i z przesadną wiernością o szczegóły. Na niejednym malowidle świadkowie cudu trzymają się za nosy, potwierdzając tym samym prawdziwość estetycznych obaw Marty: „Panie, już cuchnie”. Nawet Arabowie wpisują się w pewien sposób w biblijną tradycję, nazywając Betanię al-Azarija, czyli „Łazarzówką”.
Świątynie Betanii
Archeologowie przekonują, że w XII w. były w Betanii, miasteczku oddalonym zaledwie osiem kilometrów od murów starego miasta w Jerozolimie, dwa kościoły – jeden w miejscu grobu Łazarza, drugi – w miejscu domu Marii i Marty. W XVI w. ten pierwszy przemieniono na meczet. Na ruinach dawnych dwóch kościołów wybudowano w latach 1952–1953 nowe sanktuarium, które upamiętnia gościnny dom Marii i Marty. Na szczytowej ścianie kościoła piękne mozaiki przedstawiają święte rodzeństwo. Wnętrze przypominać ma komorę grobową, aby upamiętnić grób Łazarza. Właśnie dlatego sanktuarium pozbawione jest okien, a jedynym źródłem światła jest oszklony otwór w kopule. Sama kopuła oblepiona jest czterdziestoma ośmioma mozaikami, które w różny sposób wyrażają ideę zmartwychwstania. Są wśród nich wzlatujące ptaki, płomienie ognia czy rozwijające się kwiaty. Czerń ścian symbolizuje śmierć. Mozaiki, które zdobią ściany, przedstawiają biblijne sceny, które rozegrały się w miasteczku.
Brak w nich tylko jednej: sceny zasiedlania miejscowości przez wygnańców powracających w VI w. przed Chr. z niewoli babilońskiej. Ponieważ Jerozolima leżała w gruzach, przybysze wybrali Betanię na tymczasowe miejsce zamieszkania.
Tuż obok sanktuarium wznosi się prawosławna cerkiew i meczet, a pomiędzy nimi – wejście do tradycyjnego grobu Łazarza. W dół, do przedsionka, z którego wchodzi się do komory grobowej, prowadzą dwadzieścia cztery schody. Kamienna ława przypomina, że powstał z niej wskrzeszony przyjaciel Jezusa.

W następnym numerze
Coś ty Kościołowi uczynił, Herodzie?