Warto…


przeczytać

Przygoda z… książką

Od dawna wiadomo, że najlepszy wypoczynek to czas spędzony z książką. Literatura kształci, rozwija, uczy i bawi.
Tak jest właśnie z książką Czesława Szarycza Strażnicy Marca Polo (Arkady, Warszawa 2016). Wpisuje się ona w popularny od czasów Kodu Leonarda da Vinci nurt literatury przygodowej z solidną porcją historii i akcji.
Powieść składa się z dwóch części. Pierwsza, będącą niejako wprowadzeniem, zawiera opis oblężenia Bagdadu przez Mongołów w XIII wieku. Stanowi ona tło przedstawianej historii. Autor opisuje poetycko życie w bogatym i rozwiniętym kalifacie, uśpionym przez swój dobrobyt, konfrontując je z surowymi obyczajami mongolskich plemion.
Druga część książki to opis perypetii pewnego geologa, jego córki oraz jej chłopaka. Wszystko przyprawione jest azjatycką egzotyką. Akcja toczy się szybko. Za jej dynamiką trudno wręcz nadążyć. Co jakiś czas spowalniają ją – i dobrze – echa filozoficznych dysput dawnych przyjaciół.
Taka kompozycja książki niesie ze sobą jednak pewne niebezpieczeństwo. Otóż czytelnik odnosi wrażenie, że lektura nagle się urywa. Może się tylko domyślać, że jakieś rozwinięcie fabuły nastąpi w drugiej części opowieści. Tak w istocie jest.
Na uwagę zasługuje łatwość, z jaką Autor wplata w tekst wątki autobiograficzne. Czyni to w sposób nienarzucający się i z pewną dozą dystansu. Warto także docenić historiozofię.
Przy czym nie jest to dydaktyka, lecz raczej subtelne uwagi o kondycji ludzkiej i miejscu człowieka w otaczającym go świecie. Ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie tych wątków poprzez osobę przyjaciela głównego bohatera z lat studiów.
Dostajemy lekką powieść przygodową z rozbudowaną warstwą historyczną (czy nawet historiozoficzną), w której bogactwo opisów konfrontowane jest z wartką akcją i zmieniającymi się obrazami. Warto po nią sięgnąć w wolnej chwili.


WOJCIECH IWANOWSKI


obejrzeć

Listy do Boga

Minął miesiąc od czasu Światowych Dni Młodzieży w Krakowie.
Mieliśmy co najmniej kilka ciekawych i inspirujących historii związanych z tym niezwykłym spotkaniem milionów ludzi poszukujących nadziei i wsparcia w Chrystusie i Jego widzialnym znaku na Ziemi – osobie papieża.
Jedną z takich historii jest opowieść o tym, jak przeżył swoje ostatnie kilkanaście miesięcy życia Maciej Cieśla z Katowic. Dotąd nieznany chłopak stał się głównym grafikiem ŚDM 2016, ale opowieść jego życia i walki z rakiem to także historia spotkania z Jezusem. Film, do którego obejrzenia zachęcam, opowiada również inspirującą historię walki z rakiem i spotkania z Jezusem. Mam na myśli obraz Listy do Boga (ang. Letters to God, USA 2010) w reżyserii Davida Nixona (asystował m.in. przy produkcji Ognioodpornych, o których pisałem w NŻ 10/2015).
Ośmioletni Tyler choruje na raka. W jego przypadku w wyraźny sposób realizują się słowa Jezusa o tym, że nie należy bać się tego, co zabija ciało, ale nie może zabić duszy. Tyler bowiem nie poddaje się chorobie i dzięki wewnętrznej sile stara się żyć normalnie, pisząc przy tym listy do Boga. Jego listy stanowią inspirację dla ludzi, szczególnie dla jednego człowieka, który pogubił się w swoim życiu i szuka światła, choć na początku filmu jeszcze tego nie wie.
Gdy słucha się o tym filmie, historia może wydawać się banalna, ckliwa i nieprawdopodobna. Jednak film został zrealizowany w sposób daleki od takiego odbioru. To kino wysokich lotów, do tego inspirowane prawdziwą historią.
Potrzebujemy takich osób jak Maciej Cieśla czy Tyler, bohater Listów do Boga. Oni nas inspirują do podejmowania wysiłku w ziemskiej pielgrzymce. Przypominają, skąd wyszliśmy i dokąd zmierzamy. Unaoczniają, że Bóg ze zła wyprowadza dobro. Wskazują, do Kogo ostatecznie należy moc, potęga, chwała i panowanie.


KONRAD DZIADKOWIAK


zwiedzić

Legnicka Akademia Rycerska

Akademia Rycerska obecnie jest siedzibą Legnickiego Centrum Kultury

WIKIMEDIA COMMONS, CC BY 3.0

Minął okres urlopów i wyjazdów, dni są coraz krótsze, a liście na drzewach coraz bardziej kolorowe. Zaczyna się złota polska jesień. Można więc wykorzystać ten czas i zaplanować pourlopową wycieczkę do miejsc, które warto poznać.
A w związku z tym, że dzieci rozpoczęły nowy rok szkolny, który będzie obfitował w różne zmagania, nie tylko intelektualne, ale również wychowawcze, niewątpliwie atrakcją będzie Akademia Rycerska w Legnicy – piękne świadectwo i pamiątka dziejów wychowania.
Akademia Rycerska była elitarną szkołą, do której uczęszczała młodzież szlachecka, aby przygotować się do służby w wojsku lub służby dworskiej.
Podobne akademie rozwijały się w Europie w XVII i XVIII w. pod patronatem władców. Program i sposób kształcenia odróżniał je od innych typów szkół, ale osoby, które do nich uczęszczały, nazywane były studentami, a szkoła stawała się uczelnią. Młodzież nabierała tu ogłady, uczyła się jazdy konnej, dworskiego obycia i pięknego wysławiania się. Poznawała też sztukę wojenną, zasady strategii i sztukę fortyfikacji.
Uczelnia nosiła przydomek Józefińskiej i była ewenementem jak na tamte czasy. Ufundowana przez Józefa I Habsburga w 1708 r., miała charakter parytetowy. Co znaczy, że była uczelnią zarówno dla protestantów, jak i katolików. W ciągu lat uczęszczało do niej ponad 1000 osób, które pochodziły z obszarów panowania monarchii habsburskiej. Od 1809 r. zaczęła do niej uczęszczać także młodzież mieszczańska.
W 1811 r. uczelnia stała się gimnazjum królewsko-pruskim, które funkcjonowało do końca II wojny światowej.
Następnie wojska radzieckie zamieniły ją na magazyn. Po wyjeździe żołnierzy rosyjskich obiektem zarządzał samorząd miejski. Później przekazano go Legnickiemu Centrum Kultury, które do dziś zarządza tym obiektem i prowadzi prace restauratorskie.
Frontowa fasada Akademii Rycerskiej liczy 86 m, co wyróżnia budynek na tle zabudowy rynku legnickiego. Projekt tego olbrzymiego czteroskrzydłowego założenia pokazano cesarzowi w 1711 r., a jego budowa rozpoczęła się dopiero w 1728.

Autorem projektu był Antonio E. Martinelli, który pochodził z kręgu budowniczych dworu wiedeńskiego.
Czteroboczne założenie z dziedzińcem w środku nigdy nie doczekało się ostatecznej realizacji. Koncepcja Martinellego i projekt budowli były zmieniane przez kolejnych właścicieli.
Akademia jest obecnie siedzibą Legnickiego Centrum Kultury. Tu mieści się też Szkoła Muzyczna i częściowo zajmowana jest przez Muzeum Miedzi.
Jest ona sercem kulturalno-artystycznych występów odbywających się w Legnicy. Tu organizowane są koncerty, tu odbywa się Międzynarodowa Wystawa Rysunku Satyrycznego i turniej chórów Legnica Cantat.
Muzeum otwarte jest od środy do soboty w różnych godzinach (zawsze jest dostępne między 10 a 16). Koszt biletów to 6 zł ulgowy i 10 zł normalny, a w pierwszą środę miesiąca i każdą sobotę wejście jest bezpłatne. Grupy szkolne mogą liczyć na lekcję muzealną.
Każda grupa zorganizowana powinna zgłosić swój przyjazd ok. 7 dni wcześniej.
Można również zwiedzić wystawy czasowe, obecnie są to „Miedziany Dizajn Oskara Zięty” i „Międzynarodowa Wystawa Satyrkon – Legnica 2016”. Do końca października 2016 można iść na wystawę poświęconą kompozytorowi z Legnicy pt. „Benjamin Bilse (1816–1902) i jego orkiestra”, a do 18 września „Czar starych aut. Modele pojazdów ze zbiorów Muzeum Narodowego w Kielcach”.
Przy Muzeum znajduje się Lapidarium.
Jest to plenerowa wystawa artystyczna gromadząca elementy architektoniczne i rzeźbiarskie, które zostały wyeksponowane w ogrodzie obok Muzeum Miedzi. Ciekawą propozycją jest również Pawilon Wystawowy, który gromadzi elementy kaplicy św. Wawrzyńca i Benedykta. Są to fragmenty architektoniczne z czasów św. Jadwigi i Henryka I Brodatego. Znalezisko pochodzi z terenu zamku legnickiego.
Legnica to miasto, w którym jest wiele miejsc do zwiedzania i wiele możliwości miłego spędzenia czasu.
Warto więc tu przyjechać.

MICHAŁ ŻÓŁKIEWSKI
InfoCentrum na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu