PAWEŁ WRÓBLEWSKI

Wrocław

Niech żyje Młodość!

Niezależnie od poglądów i barw politycznych, wbrew złowrogim wieszczeniom różnej maści maruderów i czarnowidzów obiektywnie można stwierdzić, że Światowe Dni Młodzieży przebiegły bezpiecznie i zakończyły się pomyślnie. Ta bardzo oszczędna opinia zadowala wprawdzie statystycznie każdego, ale nie oddaje w rzeczywistości całej prawdy, bo ci, którzy interesowali się tymi wydarzeniami, byli czynnymi obserwatorami bądź ich uczestnikami, z pewnością spędzili ten czas niezwykle aktywnie, owocnie i zostali pobudzeni do wielu refleksji.
Wniosków płynących z przebytego święta miłości, radości i tolerancji jest wiele. Po pierwsze, wieści o ksenofobii, rasistowskich czy wręcz faszystowskich odchyleniach Polaków, braku empatii i solidaryzmu społecznego rozpętywane w związku z aferami związanymi z problemem arabskich uchodźców okazały się kompletnie chybione. Wielonarodowy, wielorasowy i wielojęzyczny tłum młodych ludzi spotkał się w Polsce z radosnym i przyjacielskim przyjęciem wszędzie i przez wszystkich.
Młodzi pielgrzymi byli serdecznie witani, zapraszani i goszczeni w polskich domach, często obdarowywani lokalnymi pamiątkami.
Po drugie, hiobowe wieści o niesprawnym państwie, które nie zabezpieczy odpowiednio wydarzeń związanych z ŚDM i wizytą Papieża nie znalazły potwierdzenia w rzeczywistości. I nie tylko dlatego, że nic się nie stało: sceptycy mogą twierdzić, że mieliśmy szczęście, bo nikt niczego złego nie planował. Ale przecież nie tylko o zamachy terrorystyczne chodzi, ale także o umiejętność bezpiecznego zorganizowania wydarzeń o masowej skali. Słowa uznania należą się organizatorom i wszystkim służbom pracującym przy zabezpieczeniu imprez. Po trzecie, opinia, jakoby współczesna młodzież potrzebowała do zabawy wszelakiej maści środków pobudzających (alkohol, „dopalacze”, narkotyki), legła w gruzach.
Atmosfera imprez i samej ulicy była tak radosna, że nawet gdyby zaczęto rozdawać wspomniane środki – nikt by nie sięgnął po nie, bo i po co.
Okazuje się, że radość jest w nas samych, trzeba tylko umieć ją wydobyć.Nie potrzebuje fałszywych „wspomagaczy”, tak jak dobro, życzliwość czy poczucie sprawiedliwości goszczące w sercach każdego z nas.
Młodość to okres beztroski, zabawy i radości, ale też czas intensywnych poszukiwań intelektualnych, emocjonalnych i duchowych, w którym młodzi ludzie, wyposażeni przez rodziców i szkołę w podstawową wiedzę i doświadczenie, zaczynają szukać własnej drogi życia. Spotkania młodzieży z papieżem Franciszkiem podczas ŚDM pokazały, że na tym etapie życia oprócz zabawy i beztroski młodzi poszukują autorytetów. I to jest chyba najważniejsza refleksja dla dorosłych: czy rzeczywiście robimy wszystko, aby nimi być dla naszych dzieci i wnuków? Czy nasze życie jest dla nich przykładem tego, co chcielibyśmy im przekazać?