Wychowywać według Ewangelii

O edukacyjnej trosce Kościoła z ks. Piotrem Bajorem,
pracownikiem watykańskiej Kongregacji Edukacji Katolickiej, rozmawia

„NOWE ŻYCIE”

„Spojrzenie Jezusa wykracza poza wady i widzi osobę…” – mówił
do młodzieży papież Franciszek podczas Mszy św. posłania 31 lipca 2016 r.

MARCIN MAZUR

Nowe Życie: W strukturze watykańskich urzędów edukacja zajmuje poczesne miejsce, gdyż kompetencje w tej dziedzinie posiada Kongregacja – wysoki urząd Stolicy Apostolskiej. Dlaczego Kościół przykłada tak wielką wagę do wychowania?
Ks. Piotr Bajor: Wychowanie wpisuje się w istotę działalności ewangelizacyjnej Kościoła, którą jest nauczanie.
Dlatego właśnie jednej z dziewięciu Kongregacji powierzono troskę o kształt szkolnictwa i wychowania w Kościele na całym świecie. Początku i sensu chrześcijańskiej edukacji należałoby się dopatrywać w słowach Chrystusa, który zwracając się po Zmartwychwstaniu do swych uczniów, wezwał ich, aby: „Szli i nauczali wszystkie narody” (Mt 28,19). Następnie zostawił im niejako ostatni nakaz: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!…” (Mk 16,15–16). Oczywiście słowa te przede wszystkim odnoszą się do przekazywania doktryny chrześcijańskiej i uświęcania poprzez sakramenty, ale nie możemy zapominać, że po pierwsze, doktryna kształtuje moralność, a więc wykuwa określone zachowania, czyli wychowuje oraz kształci. Po drugie, doktryna musi mieć odpowiedni „nośnik” przekazu, a więc odpowiednio uformowane osoby, które poprzez określone narzędzia, sposoby i metody skutecznie potrafią przekazać światu nauczanie Chrystusa. A w tym wszystkim, w centrum jest On sam – Jezus Nauczyciel, Mistrz, Wychowawca i Edukator, który poprzez wieki daje impuls kolejnym pokoleniom wyznawców do formowania swego życia w duchu zasad ewangelicznych.
Czy można mówić o ewolucji nauczania Kościoła w tym obszarze?
W ciągu wieków nastąpiła niezwykła ewolucja dotycząca formy, metod i środków, które pojawiały się w miarę rozwoju cywilizacji i techniki.
Wystarczy pobieżne spojrzenie na historię szkolnictwa i oświaty. W czasach Chrystusa w przeważającej części był przekaz ustny, nie mamy żadnego słowa zapisanego przez Jezusa. Później Ewangeliści opisali życie i działalność Mesjasza. Przełomem było wynalezienie druku, który całkowicie odmienił oblicze nauki. Potem weszły środki komunikacji, radio, telewizja, internet, książka elektroniczna e-book. To są znaki ewolucji, która znacząco wpływa na formę nauczania Kościoła. Jednocześnie jednak pozostaje niezmienny fundament położony przez Jezusa: dekalog, treści i wartości ewangeliczne, które są gwarancją dla człowieka do tworzenia życia szczęśliwego i uczciwego. Wypada tu wspomnieć, że sprawa oświaty zawsze była blisko związana z posłannictwem Kościoła, który tworzył szkoły wszystkich stopni, dając początek w średniowieczu europejskim uniwersytetom: w Paryżu, Bolonii, Salamance, Krakowie. Kościół przejmuje zatem dobre prądy, wynalazki, techniczne udoskonalenia po to, by i w nowych obszarach prowadzić swą misję edukacyjną. Oczywiście za tym pojawiają się nieznane dotychczas niebezpieczeństwa i zagrożenia.
Stąd też system edukacji kościelnej i katolickiej, wyczuwając i odczytując aktualną sytuację, daje propozycję odpowiedniej formacji i obrony przed tymi zagrożeniami.
Kościół, jak wspomniał Ksiądz Prałat, nie tylko mówi o wychowaniu, ale także prowadzi działalność edukacyjną. Co jest specyfiką edukacji prowadzonej przez Kościół?
Cechą specyficzną edukacji prowadzonej przez Kościół jest tożsamość, misja i wymiar chrześcijański placówek i ośrodków zarówno szkolnictwa podstawowego, licealnego, jak i wyższego.

ks. Piotr Bajor

ARCHIWUM NŻ

Nie chodzi jednak o to, by placówki te miały charakter życia zakonnego. Wyzwaniem dla tych instytucji jest połączenie wysokiego poziomu nauczania z solidną chrześcijańską formacją duchową i moralną. Mówią o tym dokumenty wydawane w ostatnich latach przez Kongregację Edukacji. Wystarczy spojrzeć na dzisiejsze oferty pracy: firmy nie szukają ludzi, którzy są tylko specjalistami – choć jest to aspekt bardzo istotny – ale ponadto pracodawcy szukają ludzi, którzy mają kręgosłup moralny, na których można liczyć, którzy odznaczają się uczciwością, rzetelnością, szacunkiem wobec bliźniego, wrażliwością na drugiego człowieka.
Takie integralne przygotowanie, łączące walory chrześcijańskie oraz wysokie kwalifikacje zawodowe, jest oferowane przez ośrodki edukacyjne prowadzone przez Kościół, które troszczą się o pełne kształcenie osoby ludzkiej.
Do kogo jest adresowana oferta edukacyjna Kościoła?
Pamiętam, że kiedy byłem dzieckiem, byłem przekonany, że Katolicki Uniwersytet Lubelski jest przeznaczony wyłącznie dla księży i zakonnic. Nic bardziej mylnego. Możemy bowiem powiedzieć, że w systemie edukacyjnym Kościoła są dwie grupy: instytucje kościelne i katolickie. Uczelnie kościelne obejmują dziedziny wiedzy ściśle związane z Objawieniem, a więc nade wszystko teologię oraz nauki jej bliskie: filozofię, prawo kanoniczne, nauki społeczne itp. Taką uczelnią jest Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu. Drugą kategorią natomiast są uczelnie katolickie, które mają jasno określoną tożsamość i misję opartą na refleksji w świetle wiary i doktryny katolickiej.
Uczelnie te mogą prowadzić wszystkie dyscypliny studiów, nawet bardzo odległe od teologii, jak dyplomacja, politologia, matematyka itp. W Polsce mamy jeden uniwersytet katolicki w Lublinie, do niedawna jedyny w Europie Środkowo-Wschodniej (obecnie są także uniwersytety katolickie we Lwowie, Zagrzebiu, Budapeszcie). Myślę, że nie można robić kategorycznych rozróżnień na wydziały dla duchowieństwa i wydziały dla świeckich. Obydwa typy uczelni są otwarte na wszystkich, ale zrozumiałe jest jednak to, że dla duchownych teologia jest istotą ich posługi (każdy prezbiter kończy studia ze stopniem magisterium z teologii), a kierunki tzw. świeckie wydają się o wiele mniej przydatne księdzu. Dlatego to właśnie na uczelniach kościelnych w przeważającej części są duchowni, często jednak razem ze świeckimi, a katolickie uczelnie są otwarte dla wszystkich, nawet niekatolików, oferując szeroki wachlarz kierunków studiów, ale jednocześnie zapewniając formację intelektualną i moralną w duchu katolickim.
Odpowiedzialnymi za przekaz Ewangelii są biskupi.
Na zdjęciu: Abp Józef Kupny wraz z biskupami
koncelebrującymi Mszę św. posłania

MARCIN MAZUR

Przejdźmy do Kongregacji Edukacji Katolickiej. Jaka jest historia tej instytucji?
Historia Kongregacji Edukacji jest bardzo dynamiczna. Jej dzieje pokazują, że Kuria Rzymska jest żywym organizmem, który nieustannie podlega zmianom, reformom, redukcjom czy tworzeniu nowych dykasterii.
W tym kontekście, nieco na marginesie tematu pytania, ze spokojem przyjmujemy reformy Kurii dokonywane przez papieża Franciszka, gdyż Stolica Apostolska przeszła już bardzo wiele przeobrażeń w odpowiedzi na wyzwania, jakie stawia świat. I potwierdzeniem tego jest właśnie historia Kongregacji Edukacji. Jej początku należy szukać w utworzonej przez papieża Eugeniusza IV w 1431 r. Komisji sprawującej opiekę nad studiami na terytorium Państwa Kościelnego. Po niej powoływano kolejne mało znaczące komisje. Najważniejsza ranga w strukturze Kurii Rzymskiej „Kongregacja” w odniesieniu do spraw akademickich pojawia się w 1587 r., kiedy to papież Sykstus utworzył Kongregację dla Uniwersytetów Rzymskich.
Żywot tej Kongregacji nie był długi – przestała istnieć za pontyfikatu Klemensa X (1670–1676). Przywrócenia Kongregacji podjął się Leon XII, tworząc Kongregację Studiów w 1824 r.
Sprawowała ona władzę nad uniwersytetami i wszystkimi szkołami publicznymi i prywatnymi w Państwie Kościelnym. W 1915 r. Benedykt XV utworzył Kongregację Seminariów, do której dołączył właśnie Kongregację Studiów. Taką formę ta Dykasteria utrzymywała do 2013 r., kiedy to Benedykt XVI przeniósł kompetencje Seminariów do Kongregacji Duchowieństwa.
W międzyczasie, w 1967 r., Paweł VI do tego kurialnego organizmu włączył szkoły katolickie.
Obecnie pozostały dwie dziedziny pod kompetencją Kongregacji Edukacji Katolickiej, skupione w dwóch departamentach: uczelnie kościelne i katolickie oraz szkoły katolickie.
Na czym polega odpowiedzialność Kongregacji Edukacji Katolickiej za szkolnictwo elementarne prowadzone przez Kościół?
Kongregacja nie jest organem bezpośrednio nadzorującym działanie i funkcjonowanie szkół katolickich w świecie. Odpowiedzialność Stolicy Apostolskiej za szkoły katolickie (podstawowe i średnie) sprowadza się do promowania, wspierania oraz wyznaczania ogólnych norm i dyspozycji dotyczących szeroko rozumianego szkolnictwa katolickiego. Kongregacja zajmuje się także rozwiązywaniem rozmaitych problemów pojawiających się w tych placówkach. Utworzenie szkoły katolickiej nie leży w kompetencji Dykasterii Watykańskiej, może ją erygować osoba fizyczna, parafie, zakony, diecezje, zawsze za zgodą Biskupa Diecezjalnego. Programy nauczania natomiast są zgodne z wymogami Ministerstw Szkolnictwa poszczególnych krajów.
Jak Stolica Apostolska zapatruje się na nauczanie religii w szkołach publicznych nieprowadzonych przez Kościół?
Pojawiające się w różnych krajach dyskusje nt. nauczania religii w szkole spowodowały reakcje Kongregacji, która w 2009 r. przypomniała stanowisko Kościoła na temat nauczania religii w szkołach. Odwołano się do nauczania Soboru Watykańskiego II, który podkreślał, że „dzieci i młodzież mają prawo do formacji pozwalającej oceniać wartości moralne prawym sumieniem i przyjąć je osobiście oraz poznać i jak najdoskonalej umiłować Boga”.
Dlatego Sobór Watykański II prosił i zalecił, aby rządzący starali się, by nigdy nie pozbawiono młodzieży tego świętego prawa. Przypomniano także, że to rodzice są pierwszymi i głównymi wychowawcami, szkoła natomiast jest dla rodziców główną pomocą w ich zadaniu wychowawczym. I to rodzice dla swych dzieci mają prawo do wyboru wychowania zgodnego z wyznawaną przez nich wiarą, wychowania zgodnego z własnymi zasadami religijnymi i moralnymi. Stąd też państwo winno zabezpieczyć ten wolny wybór i dać możliwość nauczania zasad religii, którą wyznają.
Do młodych skierowana jest troska wychowawcza Kościoła.
Na zdjęciu: Młodzież uczestnicząca w Mszy św. na otwarcie ŚDM
na krakowskich Błoniach, 29 lipca 2016 r.

HENRYK PRZONDZIONO/FOTO GOŚĆ

Ksiądz Prałat zajmuje się na co dzień kościelnym szkolnictwem wyższym. Jaka jest jego specyfika?
W Kongregacji trafiłem do Departamentu uniwersytetów katolickich i wydziałów kościelnych, w którym przydzielono mi odpowiedzialność za te instytucje w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, w tym także w Polsce. Kościelne Wydziały i instytuty szkolnictwa wyższego podlegają nadzorowi Stolicy Apostolskiej w różnych wymiarach: Stolica Święta eryguje wydziały kościelne, zatwierdza rektorów, dziekanów, daje pozwolenia dla wykładowców stałych, zatwierdza Statuty i programy nauczania, stwierdza brak przeszkód (nihil obstat) dla kandydatów na doktoraty honoris causa. Poza tym na bieżąco, na podstawie szczegółowych relacji, analizuje sytuację i czuwa nad działalnością poszczególnych wydziałów i uniwersytetów. Kongregacja jest również najwyższą instancją, do której zwracają się rektorzy i dziekani oraz Wielcy Kanclerze uczelni w sytuacjach problematycznych.
Czy warto zatem studiować na kościelnej czy katolickiej uczelni wyższej? Czy warto posłać dziecko do placówki edukacyjnej (przedszkole, szkoła) prowadzonej przez instytucje kościelne?
W tym roku w Bochni – w parafii, której byłem wikariuszem – otworzono parafialne katolickie przedszkole.
W dniu, w którym ogłoszono zapisy, już od nocy ustawiła się kolejka chętnych rodziców do zapisania swych dzieci. Przykład ten obrazuje ogromne zapotrzebowanie w naszym polskim społeczeństwie nie tylko na solidne wykształcenie, nauczenie języków obcych, tańca, pływania, ale przede wszystkich odzwierciedla niezwykłą potrzebę formacji młodego człowieka według zasad dobrze już  sprawdzonych przez wieki i według wartości ewangelicznych, o których przypomina nam Jezus, nasz Mistrz i Nauczyciel.
Uważam zatem, że szkoły i uczelnie katolickie, kościelne mają przewagę nad świeckimi instytucjami tego typu właśnie w tym, że budują swój prestiż na umiejętnym łączeniu wykształcenia z solidnym wychowaniem. I to jest ich główny atut, który może przyciągnąć i przemawiać do współczesnego rozsądnego człowieka poszukującego drogi do szczęścia w życiu.