KS ANDRZEJ DRAGUŁA

Zielona Góra

Pamięć o chrzcie

Ostatnie tygodnie lipca przynosiły informacje o dwóch różnych światach: o świecie wiary i młodości oraz o świecie terroru.
W czasie gdy do Polski docierali młodzi z całego świata na spotkanie z Franciszkiem i polskim Kościołem, media informowały o kolejnych zamachach: w Nicei, Monachium, Kabulu, w Syrii. Wspólnotę ludzi wiary szczególnie dotknęła męczeńska śmierć ks. Jacques’a Hamela z francuskiej miejscowości Saint-Etienne-du-Rouvray. Zginął podczas sprawowania porannej modlitwy. Oprawca poderżnął mu gardło.
To wydarzenie na nowo rozbudziło dyskusję, jak należy reagować na ataki terrorystów spod znaku dżihadu. Bp Dominique Lebrun, ordynariusz diecezji Rouen, z której pochodził ks. Hamel, powiedział: „Kościół nie może sięgnąć po inną broń niż modlitwa i braterstwo między ludźmi. Zostawiam tutaj setki młodych ludzi, którzy są prawdziwą przyszłością ludzkości. Proszę ich, aby nie opuścili ramion wobec przemocy i aby stali się apostołami cywilizacji miłości”. W mediach pojawiły się komentarze, że jedyną możliwą odpowiedzią człowieka wierzącego na zło jest powstrzymanie się od nienawiści i budowanie lepszego świata opartego na miłości i braterstwie. Nie wszyscy jednak byli i są tego zdania. Wskazywano, że to myślenie naiwne, pozbawione realizmu, w razie wojny skazujące w konsekwencji na śmierć. W debacie na temat dżihadystów czy islamistów trzeba jednak rozróżnić dwie płaszczyzny: płaszczyznę wiary, którą winien kierować się każdy wierzący i wspólnota Kościoła, oraz płaszczyznę społeczną, za którą odpowiadają władze cywilne. Zadaniem władzy jest ochrona obywateli w czasie pokoju i obrona podczas wojny. Władza nie ma żadnej legitymizacji do tego, by w imię miłości bliźniego ryzykować cudzym życiem. Nie może nikogo zmuszać do miłosierdzia, przebaczenia czy nadstawiania drugiego policzka. Katolicka teologia wypracowała teorię wojny sprawiedliwej czy też obrony koniecznej. Nie jest więc tak, że Kościół wzywa do milczącego poddania się złu. Czym innym jest jednak sfera osobistej decyzji wiary. Ta może prowadzić nawet ku męczeństwu, ku dobrowolnemu oddaniu życia. Człowiek kierujący się Ewangelią, także żołnierz na wojnie, jest zobowiązany do jej przestrzegania. Jezusowa rewolucja polega na wyrzeczeniu się nienawiści wobec nieprzyjaciela.
Żołnierz musi odróżnić prawo do obrony koniecznej od pragnienia zemsty czy krwawego odwetu. Obrona nie może stać się agresją.
Komentując przytoczoną wypowiedź abp. Rouen, ks. A. Stopka pisał w „Rzeczpospolitej”: „To nie jest dowód słabości i bezradności.
To wyraźny sygnał, że Francja pamięta o swoim chrzcie i traktuje go niesłychanie poważnie”. Tak, chrzest zobowiązuje. I nie jest to obowiązek obrony jednej cywilizacji przed drugą, ale obowiązek dawania świadectwa Jezusowi, który wznosząc ramiona na krzyżu, swoją śmiercią pokonał wszelką wrogość i nienawiść.