„WIEM, KOMU UWIERZYŁEM” (2 TM 1,12)
Apologia na dzień powszedni

Nie tylko Pismo

„Pismo i tylko Pismo – jak u pierwszych chrześcijan!” Otóż – kto domaga się oparcia
wiary tylko na Biblii i powołuje się przy tym na przykład pierwszych chrześcijańskich
wspólnot, ten wyjątkowo trafnie… przeczy sam sobie. Czyż bowiem Kościół nie żył,
nie modlił się i nie rozwijał już wtedy, zanim powstały księgi Nowego Testamentu?

KS. MACIEJ MAŁYGA

Wrocław

Pismo nie jest własnością Kościoła. Historia pierwotnego chrześcijaństwa przypomina nam
jednak wyraźnie, że domem Pisma jest Kościół

MARCIN MAZUR

U swego początku Kościół nie żył i nie mógł żyć wokół Nowego Testamentu – jego księgi nie zostały jeszcze ani spisane, ani tym bardziej zebrane w jeden obowiązujący kanon. Chrześcijanie pierwotnej wspólnoty „trwali w nauce Apostołów” (Dz 2,42), czyli wokół apostolskiego Przekazu Jezusowego orędzia, podawanego w różnych formach, i to najpierw nie pisemnie, lecz ustnie. Ów apostolski Przekaz o Jezusie był dla pierwotnego chrześcijaństwa miarą, oparciem i punktem odniesienia, do niego odwoływał się i św. Paweł, i Ojcowie Kościoła, pasterze i nauczyciele wspólnot pierwszych wieków. Paweł podkreśla to wyraźnie, gdy poleca Tesaloniczanom niewzruszenie stać i trzymać się tych „przekazów”, o których zostali pouczeni „bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu” (2 Tes 2,15; por. 1 Kor 11,2; 15,3; 2 Kor 2,17). Apostoł podkreśla przede wszystkim wierność Przekazowi, drugorzędny jest dla niego sposób jego wyrażania i zachowania, czy to przez spisane listy, czy to przez „żywe słowo”. To Pawłowe stwierdzenie jest chyba najlepszym biblijnym dowodem na to, że pierwotny Kościół nie uznawał zasady „tylko Pismo”.
Wierzę Kościołowi
Kościół nie zrodził się więc z Nowego Testamentu; to raczej Nowy Testament narodził się w łonie Kościoła – co wcale nie znaczy z niego. U początku chrześcijaństwa nie stoi Księga (nie ma się z czego cieszyć, gdy muzułmanie błędnie nazywają nas „Ludem Księgi”), nie jakiś Galilejski Klub Czytelnika, do którego Piotr i Andrzej raczej nie mieliby ochoty się zapisać, lecz życie Pana Jezusa, Jego słowa i czyny. Nie było przy nim kronikarza, który na bieżąco rejestrowałby bieg wydarzeń, byli przy Nim jednak Apostołowie – ich Przekaz stał się później jedyną miarą prawdziwej wiary. Dlatego pod koniec II w. św. Ireneusz z Lyonu pisał wprost, że Kościół zasadniczo bez poszczególnych pism sobie poradzi, ale nie może żyć bez Przekazu. Potem zaś właśnie od „apostolskości” danej księgi, od jej zgodności z apostolską wiarą Kościoła zależało to, czy mogła ona stać się częścią Nowego Testamentu; stąd stwierdzenie św. Augustyna: „Nie uwierzyłbym Ewangeliom, gdyby nie autorytet Kościoła”. Czy nie jest znaczące, że w wielkim wyznaniu wiary od wieków mówimy: Credo Ecclesiam – wierzę Kościołowi?

Jak oznajmia które Pismo?
Jeśli zaś pierwsze wspólnoty odwoływały się do Pisma, to czyniły to wobec „Prawa i Proroków”, czyli ksiąg Starego Testamentu. Czyni to często św. Paweł, gdy pisząc choćby o powstaniu z martwych Pana Jezusa, wielokrotnie podkreśla, że stało się tak, jak zapowiadało Pismo (por. 1 Kor 15); tak pisze autor Listu do Hebrajczyków; do proroctw ciągle odwoływali się Ewangeliści, ukazując Pana Jezusa jako zapowiedzianego Mesjasza; w końcu sam Pan nieustannie czerpał ze świętych pism Izraela, odkrywając ich prawdziwy sens, jak w Kazaniu na Górze, gdy mówił: „Słyszeliście, że powiedziano – a Ja wam powiadam” (por. Mt 5). Jego Osoba jest więc ostatecznym sensem Prawa i Proroków – znowu zatem wracamy do stwierdzenia, jak decydujący był apostolski Przekaz o Nim.
Długie lata bez Kanonu
Dla pierwszych pokoleń chrześcijan Ewangelia nie oznaczała jeszcze konkretnej księgi, lecz w ogóle całą Dobrą Nowinę Pana Jezusa. Z czasem powstawały kolejne pisma, lecz ciągle nie był to jeden zbiór. Do ok. 150 r. nie było jasne, czym jest Kanon Nowego Testamentu. Zasadnicza część kanonu pojawia się pod koniec II w. (świadectwem tego jest tzw. kanon Muratoriego powstały w Rzymie ok. 180 r.), dopiero w IV i V w. proces ten został zamknięty (na północnoafrykańskich synodach w Hipponie w roku 393 i w Kartaginie w 397 i 419 r.), a ostatecznie potwierdzony przez Kościół na Soborze Trydenckim w 1556 r.
Chrześcijanie pierwszych wspólnot nie kojarzyli więc Przekazu (który my z języka łacińskiego nazywamy Tradycją) z jakąś konkurencyjną wobec Pisma Świętego prawdą, i to raczej mniej ważną. Jak pisał św. Paweł, Dobra Nowina żyła dla nich i w „żywym słowie” Kościoła, i zapisanych listach czy „Pamiętnikach Apostołów”, jak nazywano Ewangelie. Czy dziś powinno być inaczej? Wcale nie – i jest to bardzo biblijne stwierdzenie.

Warto: przeczytać książkę Dlaczego powinniśmy zostać katolikami, czyli przemyślenia ewangelicko-luterańskiego pastora Andreasa Theurera, który w pewnym momencie swego życia postąpił zgodnie z tytułem.