O potrzebie przywrócenia godności życiu

Nadszedł czas świętowania Zmartwychwstania Pańskiego, w którym w pełni objawiło się miłosierdzie Boże i w którym również dopełnił się sens wiary chrześcijańskiej. Syn Boży wcielił się w człowieka, a potem umarł za niego na krzyżu po to właśnie, by w tym zbawczym akcie niewyobrażalnej i nieskończenie ofiarnej miłości otworzyć ludziom bramy do życia wiecznego.

Tym, co bowiem stanowiło istotę misji odkupieńczej Chrystusa, było zwycięstwo życia nad śmiercią. Chrystus nie nawiedził Ziemi po to, by pokonać i poniżyć zwierzchności świata, by wywyższyć jakieś narody, czy też zapewnić dostatek, władzę i bogactwo wybranym ludom. Jezus przyszedł na świat, by wyzwolić człowieka z jarzma śmierci i podarować mu „chleb życia”, by człowieka na powrót zanurzyć w pełni życia chwalebnego. Dlatego możemy śmiało powiedzieć, że to Życie stoi w centrum chrześcijańskiej wiary, nadziei i miłości. Wszystko, czego uczy nas Jezus, wszystkie prawa miłości, wszystkie błogosławieństwa, których udziela, są wyrazem hymnu na cześć Życia, bo wszystko, co dobre pochodzi od Tego, który jest pełnią Życia i Istnienia, czyli od Boga Ojca.

Stąd nie powinno nas dziwić, że świat, który odwraca się od Boga, zamienia się właśnie w „cywilizację śmierci”, w której pogardza się życiem i jego prawami, w którym, by posłużyć się parafrazą znanego powiedzenia, procent życia w życiu złowieszczo maleje. Żyjemy w świecie, w którym hasło przewodnie niniejszego numeru GP, aby narodzić się dla życia, jest nader aktualne i wzywa do działania chrześcijanina, którego powinnością staje się walka o poszanowanie życia, o podniesienie wrażliwości dla kultury pro-life, o przywrócenie życiu godnego miejsca we współczesnym świecie.

Proces odwrotu od życia możemy obserwować na różnych płaszczyznach i w wielu wymiarach. Spójrzmy na trzy płaszczyzny: naukowo-filozoficzną, społeczno-obyczajową oraz indywidualno-prywatną. Odwrót od życia, od istniejącego bytu widać w filozofii, od kondycji której zależy w dużej mierze moralne i kulturowe zdrowie społeczeństw. Na miejscu klasycznej filozofii arystotelesowsko-tomaszowej, badającej zasady i prawa rzeczywistości realnie istniejącej, pojawiła się kartezjańska filozofia podmiotu i świadomości, która w centrum nauk filozoficznych postawiła poznający podmiot, w rezultacie doprowadzając do tego, że badanie i poznawanie bytu zostało zastąpione subiektywnym myśleniem o świecie przez pryzmat abstrakcji, idei, noematów i fenomenów świadomościowych. W ten sposób życie i istnienie zostało niejako zatracone w nowożytnej filozofii z powodu umiejscowiona punktu wyjścia badań w podmiocie, a nie w fakcie pozapodomiotowego bycia rzeczy i świata, w epistemicznym. Ja, a nie w akcie afirmacji istnienia niezależnego od poznającej jaźni. Proces degradacji życia i istnienia na gruncie nauk filozoficznych najdobitniej i jednocześnie najtragiczniej objawił się, oczywiście, w postaci utopii totalitarnych o proweniencji marksistowskiej, w których człowiek, odrzucając nienawistnie ponadświatowe źródło życia, stał się samozwańczym współkreatorem rzeczywistości, a w ślad za tym samozbawiającym się bogiem. Efektem były obozy masowej zagłady i totalna pogarda dla życia ludzkiego.

Tendencje w filozofii, naukach humanistycznych i społecznych przechodzą do życia moralnego i obyczajów. W świetle, przykładowo, marksistowskich lub neomarksistowskich doktryn społeczno-politycznych człowiek jawi się jako absolutny suweren moralny, pan życia i śmierci, całkowicie wolny, niezwiązany żadnymi, uprzednimi względem jego woli prawami moralnymi, wyzwolony spod „dyktatu natury”, decydujący o tym, co dobre, a co złe. Ten ewidentny rezultat  niedoceniania istnienia i niezrozumienia, że w każdej rzeczy i osobie ludzkiej jest ono czymś fundamentalnym i mającym swoje źródło poza wewnątrzświatowym porządkiem, skutkuje lekceważeniem wartości życia i przyzwoleniem na śmiercionośne ustawodawstwo w postaci prawa do aborcji, eutanazji, zrównaniem życiodajnego małżeństwa ze związkiem homoseksualnym stojącym w poprzek praw życia, osłabianiem porządku życia poprzez promocję legalizacji narkotyków i seksualizacji młodzieży.

Sekularystyczne i patoantropocentryczne tendencje w świecie kultury przekładają się na wymiar indywidualny, na religijność ludzi, na ich potrzebę wiary i nadziei na życie pośmiertne, na pragnienie spotkania z Bogiem. Widzimy to w podejściu do chrztu świętego, który jest ufundowanym na wierze aktem narodzin dla życia. Chrzest jako zjawisko religijne jest dziś bagatelizowany albo odrzucany wprost jako „opium dla ludu”. Liczy się tylko tu i teraz, o życiu wiecznym się nie myśli i takiej ewentualności nie uwzględnia; Bóg jako Zbawiciel oraz Miłosierny Ojciec, który czeka na spotkanie z człowiekiem, uważany jest za jeden z wielu mitów, a nie za podmiot wielkiej opowieści o nieskończonej miłości, bez której świat by nie powstał i nie trwał; wiara przodków w życie wieczne u boku Chrystusa i Najświętszej Maryi Panny, która była kamieniem węgielnym Europejskiej państwowości i czynnikiem trwania substancji narodowej w wielu krajach, uważana jest za przeżytek, który należy zastąpić wiarą w postęp nauki i technologii.

Źle się dzieje w Europie i z Europą, a przyczyną tej złej kondycji jest właśnie brak poszanowania dla życia, brak docenienia życia jako czegoś absolutnie fundamentalnego i wyjątkowego na tle wszystkiego innego. W Europie życie znalazło się w odwrocie i być może Europa faktycznie umiera. Można jednak sądzić, że istnieje bardzo prosty sposób, by przywrócić w Europie godność życiu we wszystkich sferach ludzkiej aktywności: to odnowa korzeni chrześcijańskich i wskrzeszenie w ludzkich sercach wiary w Zmartwychwstałego Chrystusa – Pana.

Mariusz Bodynek
„Głos Pocieszenia”