Średniowieczne cuda eucharystyczne w Polsce

Przedstawione opisy cudów eucharystycznych po części wydają się niewiarygodne
lub legendarne, podbudowane przesadną żarliwością religijną czy dewocją,
niektóre może nawet mrożą krew w żyłach czy przerażają tragizmem. Niemniej jednak
zapisały się one w kulturze i pobożności średniowiecznej Polski i Śląska.

KS. STANISŁAW WRÓBLEWSKI

Wrocław – Rzym

Katedra w Świdnicy. Fragmenty malowidła przedstawiającego historię
żydowskiej profanacji Hostii św.

REPRODUKCJA MARIUSZ BARCICKI

Wydarzenia z Poznania z 1399 r., o których szerzej poniżej, wpisują się w ogólnoeuropejski trend XIV- i XV-wiecznego kronikarstwa, opisującego szeroko pogromy społeczności żydowskiej w wielu miastach zarówno w Cesarstwie, jak i w Polsce czy na Śląsku. Można nawet powiedzieć, iż dotykamy tu wręcz antropologii kulturowej, charakterystycznej dla ówczesnej literatury, jak również źródeł narracyjnych.
Metodologia cudu eucharystycznego
Analizując historyczne zapiski, można zauważyć pewien charakterystyczny, powtarzający się model w narracji o cudownych wydarzeniach eucharystycznych i jednocześnie eksponujący walkę ze społecznością żydowską zamieszkującą ziemie polskie. Oddzielając konkretne miejsca i charakterystyczne okoliczności, w których dochodziło do domniemanych cudów, wygląda on następująco: 1) społeczność żydowska oskarżana jest o profanację Hostii św. celem sprawdzenia, czy rzeczywiście jest to prawdziwe ciało i krew Chrystusa. 2) Żydzi zazwyczaj namawiają do kradzieży Hostii św. z kościołów katolików uczestniczących w ceremoniach liturgicznych. 3) Hostia św. jest w cudownych okolicznościach odnajdywana, zazwyczaj w miejscach bezludnych (pola, lasy, pobocza dróg). 4) Inkwizycja przeprowadza śledztwo. 5) Odnalezieni winni zostają osądzeni i skazani na śmierć, zazwyczaj przez spalenie na stosie. 6) Reszta mieszkańców miasta o żydowskim pochodzeniu zostaje wypędzona. 7) Miejsce, w którym doszło do profanacji, lub synagoga zostają zamienione na kościół ku czci Bożego Ciała.
Oczywiście powyższy schemat nie jest jedyny i zawsze w pełni stosowany.
W wielu zachowanych opisach czy legendach, szczególnie w mniejszych miejscowościach, wykorzystywane są tylko niektóre z wymienionych członów, w innych wszystkie, czasem jeszcze bardziej urozmaicone, czasem także w uboższej wersji. Zasada jest zazwyczaj jedna: wykorzystywano oskarżenie o profanację religijną jako pretekst do pogromów żydowskich. Wiele informacji dotyczących wydarzeń z Polski, a szczególnie ze Śląska, które wiążą się z Eucharystią i stosunkiem do niej Żydów, przekazują nam tzw. pinkasy, czyli żydowskie kroniki zachowane w Norymberdze i Deutz, w których wymienione są śląskie miasta i szczegóły związane z mordami na żydowskich mieszkańcach oskarżonych o świętokradztwo i szyderczą profanację Komunii św. Niektóre z tych opisów, choć niosą za sobą różne animozje wzbudzające zło i nienawiść wobec odmienności kulturowej i religijnej, zawierają także wątki, które można zakwalifikować jako te o znamionach cudu eucharystycznego, i jako takie były postrzegane przez wielowiekową tradycję.
Cud eucharystyczny w Poznaniu – „miejsce, gdzie liczne znaki codziennie dzieją się”
Tak pisze w bulli odpustowej w 1403 r. papież Bonifacy IX, określając wzniesiony przez króla Władysława Jagiełłę poznański kościół klasztorny karmelitów ku czci Bożego Ciała – świadectwo cudu eucharystycznego, jaki miał miejsce 15 sierpnia 1399 r.
Zgodnie z zapisem w Kronikach Królestwa Polskiego Jana Długosza w piątek pewna kobieta – służąca podczas Mszy św. u dominikanów, przyjęła Komunię św., a następnie wyjęła ją z ust, by oddać grupie miejscowych Żydów. Hostia św. została jednak w nadzwyczajnych okolicznościach odnaleziona za miastem na błoniach i w miejscu tym, poruszony tym wydarzeniem, król Władysław Jagiełło ufundował klasztor. Jednakże w żadnych innych źródłach z epoki nie ma wprost podanych informacji, co skłoniło króla do tej fundacji. Powyższa wersja wydaje się jedynie krótką wzmianką. W XVI w. powstało obszerne dzieło karmelity z Krakowa Tomasza Rerusa pt. Historyja o dziwnym nalezieniu Ciała Bożego na tym miejscu, gdzie teraz w Poznaniu kościół Bożego Ciała zową. Księga ta barwnie i szczegółowo opisuje wydarzenia poznańskie z końca XIV w., wprowadzając więcej wątków dramatycznych i zmieniając często miejsce akcji, zachowując jednakowoż napięcie. Zgodnie z tym opisem kobieta niepostrzeżenie weszła do kościoła i ukradła z niego trzy Hostie św. z tabernakulum.
Na drugi dzień, gdy kościół otworzono, opuściła wnętrze i udała się do Żydów, którzy zabrali od niej Ciało Pańskie, wypłacając należność. Następnie wkładali je w jakieś księgi, próbując je połamać. W dalszej części opisu autor ukazuje, jak „znęcano” się nad Najświętszym Sakramentem, kłując go nożami, a wydobywająca się z Hostii św. krew pryskała po ścianach i stole (późniejszej relikwii odnalezionej w 1620 r. i w uroczystej procesji przeniesionej do klasztoru Bożego Ciała).

Zgodnie z opisem także ociemniała Żydówka miała odzyskać cudownie wzrok, gdy została opryskana krwią z Hostii św. Winowajcy, chcąc następnie pozbyć się Eucharystii, próbowali ją spalić, wdeptać w błoto, rozpuścić w studni, ale im się nie udawało. Wobec czego wynieśli ją na miejskie pastwiska i moczary, gdzie została odnaleziona przez pasterza, którego bydło w postaci półklęczącej niejako „adorowało” Najświętszy Sakrament.
Powiadomione władze zarówno świeckie, jak i duchowne przeniosły odnalezioną Komunię św. do kościoła parafialnego, ale ona, jak to zwykle bywa w tego typu legendach, tajemniczo powracała na pierwotne miejsce.
Odczytano to jako znak Opatrzności, by w tym miejscu wznieść obiekt sakralny.
Wpierw była to kapliczka wybudowana pod auspicjami księżnej Jadwigi, a następnie kościół jako królewska fundacja.
Jagiełło ufundował także monstrancję dla kościoła Bożego Ciała, która zachowała się do dnia dzisiejszego. Również wspomniane sprofanowane komunikanty do dziś są przechowywane, a księga cudów kościoła pw. Bożego Ciała w Poznaniu z lat 1493–1604 stanowi niezwykłe świadectwo wielu łask, jakie uzyskiwali wierni, pielgrzymując do tego miejsca świętego. Również miejsce, w którym doszło do profanacji, zamieniono wpierw na kaplicę, a następnie na kościół ku czci Najświętszej Krwi Chrystusa, kobieta zaś, która wykradła Hostie św. z Kościoła, jak i Żydzi, którzy dokonali przestępstwa profanacji, spłonęli na stosie, „ponosząc zasłużoną karę bezbożności”, jak napisał autor omawianego dzieła.
Eucharystia w drzewie
Historia związana z cudem czy wydarzeniem eucharystycznym w Jankowicach Rybnickich pojawia się w czasach nowożytnych, z okresu średniowiecza nie zachowały się żadne źródła, jednakże lokalna tradycja, z czasem owiana legendą, przetrwała wiele wieków, a od XVII w. żyje własnym, niezwykłym życiem. Historia o odważnym kapłanie niosącym posługę duszpasterską wpisana została nawet do protokołu powizytacyjnego biskupa wrocławskiego Eliasza Sommerfelda z 1719 r. Zgodnie z zachowanymi podaniami w okresie wojen husyckich, które nie oszczędziły Śląska w XV stuleciu, w nieistniejącej już osadzie Bijasowice zachorowała kobieta o imieniu Jadwiga.
Jej mąż udał się do plebana imieniem Walenty, aby ten przybył z sakramentami dla chorej. Podczas drogi kapłan napotkał grupę husyckich rabusiów, która chciała go napaść, a ksiądz Walenty, nie myśląc o ratowaniu swojego życia, postanowił ukryć Najświętszy Sakrament.
Eucharystię zabezpieczoną w bursie, czyli specjalnej torbie do przenoszenia Hostii św., ukrył w dziupli dębu, który miał nagle się pojawić. Sam ksiądz Walenty został zamordowany kilka kilometrów dalej. Również w tamtym miejscu pojawiło się niewytłumaczalne dla ówczesnych ludzi zjawisko – wytrysnęło cudowne źródełko nazwane studzienka. Wiele lat, a nawet wieków później, gdyż w początkach XVII w., najpewniej przed wielką wojną trzydziestoletnią (1618–1648), pasterze pasący nieopodal owce ujrzeli wydobywające się z drzewa jasne promienie. Zorganizowano procesję z kościoła w Rybniku, będącego świątynią parafialną dla tego terenu. Z drzewa wyjęto bursę z nienaruszoną Hostią św. Wkrótce ustawiono tam krzyż, później kaplicę Bożego Ciała, gdyż w 1628 r. wspomniana jest kaplica z ołtarzem obudowującym opisywany pień dębu.
Do dnia dzisiejszego zachowały się XIX-wieczne obrazy ukazujące wydarzenie ukrycia Hostii św. i śmierć kapłana Walentego. Drewniana, barokowa świątynia wzniesiona na planie krzyża greckiego ufundowana została w 1670 r. przez właściciela tych terenów hr. Ferdynanda Leopolda von Oppersdorff.
Cały kompleks, tzn. kościół w Jankowicach, jak również grota i miejsce kultu w Studzience, został dekretem metropolity katowickiego abp. Damiana Zimonia ustanowiony Sanktuarium Najświętszego Sakramentu. Do wielkiego wyróżnienia tego miejsca przyczyniła się także Stolica Apostolska. Otóż papież Klemens X wystosował 7 stycznia 1675 r. list w formie tzw. breve apostolskiego, w którym to dokumencie zatwierdza ustanowione w Jankowicach Bractwo Najświętszego Sakramentu, nadając jednocześnie przywileje i odpusty wynikające z przynależności do niego i wykonując przypisane praktyki dewocyjne określone w piśmie papieskim.