Strefa Radości

„Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci,
nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18,3)

ŻYCZYMY, ŻYCZYMY…
Ks. Jan Twardowski napisał w znanym wierszu – „Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”. Okazją do wyrażania miłości żywym ludziom są niewątpliwie urodziny i imieniny naszych bliźnich. Solenizant czy jubilat przygotowuje tradycyjny tort, a goście układają życzenia.
To wszystko nie jest jednak takie proste, jakby się mogło wydawać.

ILUSTRACJE JOANNA KOŚCIUKIEWICZ

Urodzinowe wypieki
Sławną w świecie kulinariów siostrę Leonillę poprosiłem o wykonanie tortów z okazji „okrągłych” urodzin naszej mamy. Chcąc jakoś ułatwić mistrzyni od słodkości to zadanie, sam postarałem się o kupienie odpowiednich składników na owe wypieki.
Przypomniałem sobie z lat młodzieńczych, że do biszkoptów i kremów dodawało się zwykle nieco „procentów” dla polepszenia ich smaku. Ale o jaki specyfik chodziło? Dla mnie jako tzw. wściekłego abstynenta (to ktoś taki, kto: sam nie pije, drugim nie daje i krzywo patrzy na tych, co spożywają) temat był nie do przeskoczenia!
Ale podobno „kto pyta, nie błądzi!”.
Stojąc więc w wielkim „spożywczaku” pośród niezliczonych butelek i puszek z nieznaną mi zawartością, zawstydzony poprosiłem o pomoc panią z obsługi stoiska. Niestety!
Ta ekspedientka nie orientowała się w temacie bardziej ode mnie, ale – nie chcąc mi odmówić pomocy – zawołała przez całe stoisko do swej bardziej doświadczonej w branży alkoholowej koleżanki: – Koleżanko, temu księdzu potrzebny jest alkohol do tortu! Co i ile mu sprzedać?!
Byłem „spalony”, a śmiech klientów potwierdził moją moralną klęskę.
Czym prędzej pobrałem butelczynę za 10 zł, którą mi pani wcisnęła, i czmychnąłem spocony z wrażenia.
W klasztorze dumnie położyłem przed siostrą zakupione artykuły. Józefitka okiem znawczyni oceniła to, co przyniosłem i orzekła: – Ten alkohol absolutnie się nie nadaje!
Na szczęście wszystkie torty podczas uroczystości zjedzone zostały bez potrzeby jakiejś dodatkowej reklamy.

Serdeczne życzenia
Życzeń, jakie mi złożył jeden z ojców redemptorystów, raczej nie uda mi się zapomnieć. – Ojcze Aleksandrze – powiedział z prostotą. – Pieniędzy ci nie życzymy. Zdrowia też ci nie życzymy. Życzymy ci szczęścia.
Bo widzisz: ludzie na „Titanicu” zdrowie mieli, i pieniądze mieli.
Szczęścia nie mieli!
Minęło kilka lat od tego wydarzenia.
I oto w parafii pw. św. Bonifacego we Wrocławiu nastąpiło nieoczekiwane dopowiedzenie do tej anegdotki.
Wystąpiła przed ołtarz zacna parafianka, trzymając w jednej ręce kwiaty, a w drugiej – VI tomik mojej książeczki Radość w codzienności. Czułem od razu, że będzie jakiś „dym”. I był!
Pani przeczytała z książki tekst przytoczonych powyżej życzeń, do których dodała następujące zdania: – Ojcze Aleksandrze: zdrowia ci nie życzymy, pieniędzy ci nie życzymy i szczęścia też ci nie życzymy!
Trwałem w najgłębszym zdumieniu, podczas gdy pani kontynuowała swoją myśl: – Życzymy ci za to tego, co spotkało ludzi, którzy SPÓŹNILI SIĘ na „Titanica” i nie popłynęli na jego pokładach w ostatni rejs tego statku!
Czyli: życzymy ci Opatrzności Bożej!
Mogłem tylko serdecznie podziękować za tak oryginalnie wyrażoną życzliwość, bo przecież to spóźnienie oznaczało dla owych niedoszłych pasażerów po prostu uratowanie własnego życia!
Oto więc piękny wzór najwłaściwszych życzeń. Dlaczego? Bo Opatrzność Boża wschodzi dla każdego z nas codziennie – wcześniej niż słońce! Zatem – cokolwiek się stanie – bądź wola Twoja!

KS. ALEKSANDER RADECKI