Uczynki miłosierdzia, cz. 6

Jest moim gorącym życzeniem, aby chrześcijanie przemyśleli podczas Jubileuszu
uczynki miłosierdzia względem ciała i względem ducha. Będzie to
sposobem na obudzenie naszego sumienia, często uśpionego w obliczu dramatu
ubóstwa, a także umożliwi nam coraz głębsze wejście w serce Ewangelii,
gdzie ubodzy są uprzywilejowani dla Bożego miłosierdzia.
FRANCISZEK, BULLA MISERICORDIAE VULTUS, 15

KS. ALEKSANDER RADECKI

Wrocław

Spotkanie Jana Pawła II w więzieniu Regina Coeli z Mehmetem Ali Ağcą,
tureckim zamachowcem, który strzelał do papieża 13 maja 1981 r.
Rzym, 27 grudnia 1983 r.

L’OSSERVATORE ROMANO

Szósty uczynek miłosierny
względem ducha:
molestos patienter sustinere
= urazy chętnie darować

Ile razy trzeba wypowiedzieć słowa zaczerpnięte z Modlitwy Pańskiej: przebacz nam nasze winy, tak jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili (Mt 6,12), aby być zdolnym do darowania doznanych krzywd? Czy znajdzie się ktoś, kto w dodatku takiej amnestii dokona chętnie? Dotykamy w tym uczynku miłosierdzia najpoważniejszego wymogu Ewangelii: obowiązku miłowania nieprzyjaciół.
Powiedzmy jasno: to jest nasze „być albo nie być” chrześcijanina.
Dlaczego? Wyjaśnia to sam Jezus: Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień (Mt 6,7–17).
Tak więc jedynie miłosierni miłosierdzia dostąpią (Mt 5,7).
To prawda: poprzeczka, jaką stawia nam Chrystus, zawieszona jest bardzo wysoko: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. I podaje uzasadnienie: Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie?
Czyż i poganie tego nie czynią? A oczekiwanie Nauczyciela nie pozostawia wątpliwości, że chodzi o prawdziwą świętość: Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5,44–48).
Podczas każdej Eucharystii następuje moment, w którym przekazujemy sobie znak pokoju. Ten świadomie podjęty gest powinien oznaczać, że wszystkim wszystko wybaczyłeś i na tej podstawie masz prawo podejść do stołu Pańskiego, by być w pełnej komunii z Jezusem.
Nasza miłość bliźniego, której nie pozbawimy nawet największych swoich wrogów czy krzywdzicieli, musi brać za wzór przede wszystkim Tego, Który ukochał nas aż do szaleństwa krzyża. Mamy też liczne przykłady świętych, którzy przekonują swym świadectwem, że miłość nieprzyjaciół jest możliwa dzięki wierze wyrażanej w modlitwie, która odwołuje się do Bożej mocy.
Jak błogosławione mogą być owoce takiej postawy, świadczy chociażby orędzie biskupów polskich do biskupów niemieckich (18 XI 1965 r.) ze sławnym zdaniem „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Pół wieku temu wydawało się ono skandalem nie do przyjęcia, a obecnie uważane jest za jeden z etapów pojednania polsko-niemieckiego po II wojnie światowej.
Wskazówka do zastosowania „od już” – ważna dla nas wszystkich ze względu na skutki grzechu pierworodnego – pochodzi z nauczania św. Pawła, zawartego w Liście do Efezjan: Gniewajcie się, a nie grzeszcie; niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce! (Ef 4,26).

Szósty uczynek miłosierny
względem ciała:
captivos invisere
= więźniów wspierać (pocieszać)

Czy dociera do naszej świadomości prawda o tym, że Jezus utożsamia się z więźniami?! Byłem w więzieniu, a przyszliście do mnie (Mt 25,36).
Czy pamiętamy, że jako pierwszy z ludzi kanonizowany został Dobry Łotr, który dobrze wiedział, za co został skazany na ukrzyżowanie? To jemu nasz Zbawiciel powiedział wprost: Dziś ze mną będziesz w raju (Łk 23,43). Przy takim spojrzeniu na ludzi odbywających kary w miejscach odosobnienia musimy zweryfikować wiele swoich poglądów i postaw.
Zawstydzają nas papieże odwiedzający więzienia, dzwoniący do skazanych, zapraszający niektórych z nich z prelekcjami do Watykanu – o spotkaniu św. Jana Pawła II z jego niedoszłym zabójcą Ali Ağcą już nie wspominając. Uczą nas, by w tych nieszczęśnikach widzieć człowieka w jego godności dziecka Bożego – nawet najbardziej sponiewieranej.
Zawstydzić mogą także swoimi świadectwami skazani, dla których zakład karny okazał się niezwykłym… domem rekolekcyjnym, w którym dokonało się ich nawrócenie!
Dziękujmy Panu Bogu za to, że po roku 1981 (w stanie wojennym!) do polskich więzień dopuszczeni zostali księża kapelani i rozwinęło się duszpasterstwo więźniów. Obejmuje ono: sprawowanie Mszy św., sakramentu pokuty, bierzmowania, katechezy, a także niezwykle cenne spotkania księży z rodzinami osadzonych. Nie da się przecenić udziału więźniów w pieszych pielgrzymkach do polskich sanktuariów, podczas których sami korzystają oni z dobrodziejstw „rekolekcji w drodze”, ale też niosą konkretną pomoc osobom niepełnosprawnym.
Szansą umacniania wiary są także biblioteki z literaturą religijną, na którą więźniowie nareszcie mają czas.
W zakładach karnych podejmowane są przez więzienników najróżnorodniejsze działania resocjalizacyjne wobec osadzonych (wychowawcy, pedagodzy, psycholodzy, terapeuci).
Większość skazanych mogłaby podejmować (i powinna) działalność kulturalną i zawodową, a także roboty publiczne. Wielu mogłoby za więziennymi murami zdobyć wykształcenie i zawód. Nie wolno przecież zapomnieć, że po odbyciu kary więzień ma powrócić do społeczeństwa i żyć w nim w odpowiedzialny sposób – trzeba go tego nauczyć i dać właściwą motywację do działania. Jak widać, miłosierdzie w odniesieniu do więźniów ma wiele „twarzy”, bo bardzo różne są losy poszczególnych osób, poturbowanych przez życie, które z kolei skrzywdziły innych ludzi i za to pokutują.
Dawniej istniały wyspecjalizowane Bractwa Więzienne, które były w stanie towarzyszyć skazanym podczas odbywania kary, ale jeszcze bardziej – brały tych ludzi pod swoje skrzydła po wyjściu na wolność. Podobne organizacje powstają w Polsce od roku 1993 i będą bardzo potrzebne, gdyż powrót uwięzionego po latach izolacji do społeczeństwa i podjęcie normalnego, samodzielnego rytmu życia (a zwłaszcza pracy zawodowej) jest wyjątkowo utrudniony – wręcz niemożliwy bez życzliwie wyciągniętych pomocnych dłoni.
Powiedzmy otwarcie: jeśli osadzony w areszcie czy więzieniu nie ma kogoś bliskiego, kto nim w takim doświadczeniu nie wzgardzi i nie zostawi bez pomocy, jeśli nie ma po co i do kogo wracać – marny jego los! – i to zarówno w miejscu odosobnienia, jak i po jego opuszczeniu. Z kolei więzień odpowiednio „zaopiekowany” może wyjść na wolność… w lepszym stanie niż przed ogłoszeniem wyroku!

CO MOŻESZ KONKRETNIE ZROBIĆ?

  1. Sprawdź, czy zrobiłeś wszystko, co było/jest możliwe, aby pojednać się z Twoimi nieprzyjaciółmi. Wyciągnij rękę do zgodny jako pierwszy.
  2. Zlikwiduj listę wszystkich swoich wrogów.
  3. Wspomagaj ludzi skłóconych ze sobą: dobrą radą, mediacjami, wskazując ośrodki wspierające osoby w kryzysie, a także podejmując modlitwę o pojednanie.
  4. Zanim pójdziesz do spowiedzi św. i na Eucharystię, pojednaj się z wszystkimi, z którymi nie żyjesz w zgodzie, którym wyrządziłeś krzywdę lub przykrość – zwłaszcza z domownikami.
  5. Nie rezygnuj z modlitwy za krzywdzicieli (nie tylko swoich) – ich nawrócenie jest możliwe! Dzięki modlitwie Bóg nauczy Cię przebaczać wszystkim – wszystko!

CO MOŻESZ KONKRETNIE ZROBIĆ?

  1. „Więzienie” niejedno ma imię: to nie tylko zakład karny, ale chociażby samotność człowieka w podeszłym wieku, los bezdomnego, biednego, wykluczonego z „normalnej” (!?) społeczności; kogoś czekającego na samotną śmierć w pustym mieszkaniu na łożu boleści… Wszędzie tam nie potrzeba przepustki z Prokuratury, zezwalającej na odwiedzanie i pocieszanie bliźniego…
  2. Jak każdy z nas, skazany potrzebuje kontaktu z otoczeniem: listy, telefony… A do tego potrzebne są znaczki, koperty, karty telefoniczne… Przecież dla nas to nie majątek! Może i coś słodkiego na święta? By uwierzył, że warto wracać zza kraty!
  3. Coś dla „orłów”: ewangelizacja w więzieniach.
  4. Najchętniej widziani w więziennej rzeczywistości są wolontariusze, dający osadzonym możliwość szczerych rozmów oraz doświadczeń kulturalnych.
  5. „Daj mu szansę!” – oto hasło, które powinno odbić się echem życzliwości w odniesieniu do osób powracających do społeczeństwa (rodzin, wspólnot, zakładów pracy) po zakończeniu kary.