Warto…


przeczytać

Szczęśliwa siódemka

W ostatnich numerach NŻ skupiłem się na książkach z serii „Archeolog czyta Biblię”. Idąc tym tropem, wraz z ks. Janem Klinkowskim zapraszam do wędrówki z Jezusem pośród Kościołów Azji Mniejszej. Rozpoczynamy ją na wyspie Patmos, miejscu zesłania Świętego Jana Ewangelisty.
Następnie przechodzimy do Kościoła w Efezie, podróżujemy przez Smyrnę, Pergamon, Tiatyrę, Sardes, Filadelfię aż do Laodycei. Po drodze poznajemy tło społeczno-religijne każdego z miast, by w jego kontekście odczytać teologiczne przesłanie każdego z Listów do siedmiu apokaliptycznych Kościołów. Przygoda jest tym ciekawsza, że lektura ujawnia bogactwo biblijnych symboli, a tych jestem szczególnym miłośnikiem. Symbol bowiem jest tym, przez co głębiej i z pasją możemy chłonąć rzeczywistość, którą obdarzył nas Bóg, przeżywać ją całym sobą. Drogą poznania symbolicznego w szczególny sposób kroczymy w liturgii Kościoła i jest to droga poznania Boga najpełniej, jak to tylko możliwe w tym życiu. Symbole zaś obecne w Piśmie św. są też wyjątkową drogą zbliżenia się do Boga. Poprzez symbol docieramy tam, gdzie nie prowadzi żadna inna droga. Poznanie symboliczne jest poznaniem jak najbardziej rzeczywistym, jak najbardziej realnym i prawdziwym.
Podróżując po Miastach Kościołów Apokalipsy z ks. Klinkowskim, możemy być spokojni. To specjalista od pism Janowych i ich symboliki. Wiem to, gdyż zajęcia ks. Klinkowskiego z Ewangelii wg św. Jana na Papieskim Wydziale Teologicznym pod względem zainteresowania spokojnie zajmowały miejsce na podium. Teraz sam czuję potrzebę otwarcia Apokalipsy i zagłębienia się w jej treść. Dlatego kończę pisać i zabieram się do lektury. I wszystkich do tego zachęcam!
Książkę można nabyć w Księgarni Archidiecezjalnej, a dla pierwszych trzech Czytelników, którzy przybędą z majowym numerem NŻ, Wydawnictwo TUM przygotowało miłą niespodziankę.


obejrzeć

Nowa misja Eliasza

W ostatnich latach coraz większym zainteresowaniem cieszą się filmy postapokaliptyczne. W centrum wydarzeń znajduje się człowiek lub grupa ludzi, którzy przeżywają przygody. Zwykle walczą oni z grupą trzymającą władzę i dyktującą warunki pozostałym, twierdząc przy tym, że robią to rzekomo w imię lepszego świata. W ten nurt wpisuje się film Księga ocalenia (ang. Eli’s Book, 2010, reż. Albert i Allan Hughes), jednak z całej plejady obrazów postapokaliptycznych wyróżnia go postać głównego bohatera. I nie mam tu na myśli Denzela Washingtona w roli tytułowego Eli, chociaż z pozoru to wokół niego koncentruje się akcja.
O tym jednak nieco dalej.
Eli (nawiązanie do biblijnego Eliasza?) przemierza świat, idąc na Wschód, by wypełnić misję, którą zlecił mu Głos.
Ma dostarczyć księgę w bezpieczne miejsce. Księga ta bowiem jest ratunkiem dla ocalałej ludzkości. W swej wędrówce natrafia na człowieka, który zarządza lokalną społecznością i zawzięcie poszukuje tej księgi. Wierzy, że da mu ona panowanie nad umysłami i sercami ludzi. Tą księgą jest jedyny ocalały po wojnie atomowej egzemplarz Biblii. I to właśnie ona jest głównym i tytułowym bohaterem całego filmu.
Bez wątpienia film należy do kina akcji. Jednak z mocnym nawiązaniem do Biblii, chociaż w bardzo współczesny sposób.
Obraz uczula nas przede wszystkim na trzy rzeczy: po pierwsze, przypomina, że Biblia ma w historii ludzkości centralne znaczenie, i to na wielu różnych płaszczyznach – od dzieła literackiego po jej religijną rolę. Po drugie, ma wartość nie tylko historyczną – jest równie ważna dla przyszłości ludzkości. Po trzecie, współczesne kino akcji może być świetnym nośnikiem wartości religijnych, kiedy pozwoli, by opowieść i jej symbolika wchłonęła warstwę religijną.
Dzięki temu przekaz jest mocny, ale nienarzucający się.

przeczytał i oglądał dla Was
KONRAD DZIADKOWIAK


zwiedzić

Niedźwiadek Ślężysław

Kościół pw. Nawiedzenia NMP na szczycie Ślęży

ADAM DZIURA/WIKIMEDIA COMMONS, CC BY 3.0

Dawno, dawno temu, gdy na Ślęży czarownice miały swój doroczny zlot, bawiąc się wyśmienicie, rzucały zaklęcia na prawo i lewo. Jedno z nich niechcący trafiło w kamienną figurę misia znajdującą się na szczycie góry. Następnego dnia o poranku, gdy czarownice opuściły już to miejsce, misiu przebudził się z kamiennego snu. Nie mógł się nadziwić, w jak pięknej okolicy mieszka. Powiedział sobie: od ponad tysiąca lat tu stoję, a nigdy nie przypuszczałem, że to miejsce jest tak ładne. Muszę zejść z góry, zapoznać się z mieszkańcami i zakosztować tego piękna. Niedźwiadek miał jednak jeszcze jedno marzenie. Chciał, aby inni ludzie również mogli poznać uroki tego rejonu.
Masyw Ślęży przy dobrych warunkach atmosferycznych widać z Wrocławia i okolic. Ślęża, na której szczycie stoi wieża telekomunikacyjna, dumnie góruje nad nizinami.
Najstarszym śladem obecności człowieka w tym rejonie jest znaleziony pięściak. Jest to narzędzie rolnicze wykonane z krzemienia, używane 200–50 tys. lat temu. Z narzędzi takich korzystali neandertalczycy. Dziś to narzędzie możemy podziwiać w Muzeum Ślężańskim w Sobótce.
Muzeum czynne jest od środy do niedzieli (bilety wstępu: 4 zł norm. i 2 zł ulg., a w soboty wejście do muzeum jest bezpłatne). Natomiast w Starym Zamku i Gniechowicach odkryto pozostałości z epoki neolitu, datowanej na ok. 6000 lat przed Chr. Najstarsze ślady osadnictwa ze stoków góry Ślęży pochodzą z ok. 2000 lat p.n.e. Są to pozostałości po ludach kultury pucharów lejowatych i kultury amfor kulistych. Ci pierwsi przywędrowali tu aż z terenów dzisiejszej Hiszpanii i były to plemiona pasterskie.
W średniej epoce brązu, ok. 1300 p.n.e., przybywają tu ludy, które możemy nazwać pierwszymi osadnikami. Są to ludy kultury pól popielnicowych (nazwa ta wzięła się od sposobu grzebania zmarłych – zakopywania prochów na polu), zamieszkujące te tereny do ok. 700 r. p.n.e. Oni to, aby odprawiać swoje obrzędy ku czci słońca i księżyca, na wzniesieniach, a także na Ślęży, tworzą pierwsze ośrodki kultyczne. Później najazd Scytów niszczy je, lecz w IV w. zostają one reaktywowane przez Celtów, którzy osiedlili się na tym terenie. Im zawdzięczamy znajdujące się tu kamienne posągi. W granicach państwa Piastów ziemie te znalazły się ok. 990 r. w czasach podbojów Mieszka I.

Ślęża, Sobótka i okolice to nie tylko rejon z bogatą historią, ale także z licznymi atrakcjami turystycznymi. Na stronie sobotka.pl znajdziemy 19 różnych tras turystycznych.
Bardzo ciekawą opcją są szlaki związane z legendami ślężańskimi (np. Legenda o kwiecie paproci, Legenda o pannie z rybą, Legenda o żywej wodzie). Jest to propozycja szczególnie atrakcyjna dla najmłodszych. Wtedy górska wędrówka na pewno stanie się przygodą, a odkrywanie Ślęży niczym poznawanie baśniowej krainy. Najbardziej popularna jest jednak trasa z Sobótki szlakiem czerwonym.
Jest ona wygodna, ponieważ zaczynamy ją spod parkingu w Sobótce i bezpośrednio idziemy na sam szczyt Ślęży.
Inna trasa wiedzie przez przełęcz Tąpadła – ta jest bardziej malownicza. Ciekawym i bardzo prostym szlakiem, na który śmiało mogą się wybrać rodzice z pociechami nawet w wózku, jest szlak od strony Sulistrowiczek. Po drodze można zwiedzić Sanktuarium Matki Bożej Dobrej Rady w Sulistrowiczkach. Jest to piękna konstrukcja drewniana w kształcie korony na planie siedmiokąta, wykonana przez górali z Chochołowa i Cichego. Przepiękny wystrój świątyni nawiązuje do historii tego regionu. Na szczycie Ślęży jest schronisko, w którym można odpocząć po górskiej wędrówce. Dla tych, którzy wolą odpoczynek na świeżym powietrzu, na szczycie góry jest wiele przestrzeni zielonej, gdzie można urządzić rodzinny piknik. Znajduje się tu także kamienna figurka misia, przy której można sobie
zrobić pamiątkową fotografię. Oprócz tego jest kościół pw. Nawiedzenia NMP oraz wieża widokowa.
Największą atrakcją tego terenu jest góra Ślęża, ale znajduje się tu również Zalew Mietkowski, który latem przyciąga nie tylko plażowiczów, ale także amatorów żeglarstwa i wędkarzy. Innymi miejscami wartymi zobaczenia jest średniowieczna osada w Będkowicach, pałac w Jordanowie Śląskim czy Park „Wenecja” w Sulistrowiczkach, gdzie można pospacerować wśród pięknej roślinności. Istnieje także wiele tras rowerowych, które zaprowadzą nas nie tylko na szczyt Ślęży, ale także do pobliskich miejscowości.
Jest to doskonałe miejsce zarówno na jednodniową wycieczkę, jak i dłuższy wypoczynek. Ceny noclegów w tym rejonie są bardzo korzystne (zaczynają się już od 25 zł za osobę), można więc niskim kosztem zafundować sobie nawet parę dni odpoczynku. A więc do zobaczenia na ślężańskich szlakach!

MICHAŁ ŻÓŁKIEWSKI
InfoCentrum na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu