PAWEŁ WRÓBLEWSKI

Wrocław

Waga znaczeń

Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że wrodzona głuchota upośledza rozwój człowieka bardziej niż ślepota. To dzięki komunikacji werbalnej uzyskujemy najwięcej informacji o świecie i to ona wpływa na kształtowanie umiejętności poznawczych. Dzięki językowi uczymy się definiować otaczający świat, a potem komunikować z innymi ludźmi bez potrzeby bezpośredniego odnoszenia się do zmysłów. Z czasem tak przyzwyczajamy umysł do tego typu komunikacji, że nie musimy dotknąć fizycznie czegoś, o czym chcemy rozmawiać, wydawać opinie, snuć plany, podejmować decyzje. Nie ma nawet potrzeby, by pamiętać definicje używanych pojęć, stosujemy je na zasadzie paradygmatów – prawd objawionych, bo każdy wie i czuje, co przez dane pojęcie rozumiemy.
Dzięki temu komunikujemy się, porządkujemy nasz świat, ustalamy zasady współżycia i współdziałania, hierarchię wartości i potrzeb, świadomie kształtujemy otoczenie i rozwijamy nasze człowieczeństwo.
To proces żmudny, ewolucyjny, lecz popychający ludzkość do przodu.
Ostatnio jednak coraz częściej do głosu dochodzą zwolennicy redefiniowania dawno ustalonych pojęć za pomocą różnych „argumentów” i ideologii. A to równości, a to wolności, a to innych quasi-socjologicznych, filozoficznych czy psychologicznych teorii.
Próbują zmieniać pojęcie płci, małżeństwa, definicje życia. Oczywiście można nazwać związki homoseksualne małżeństwem, tak jak stół można nazwać krzesłem, a krzesło stołem. Trudno jednak jeść z talerza postawionego na krześle, siedząc na stole. Możemy ulec ideologii gender i przedefiniować znaczenia pojęć „mężczyzna” i „kobieta”, ale nadal chłopcy będą po urodzeniu kierować wzrok na najbliższe przedmioty, a dziewczynki wodzić wzrokiem za mamą. Odległe skutki tego typu „polityki” mogą być fatalne, bo rozmycie znaczenia pojęć, próby redefiniowania tego, co od dawna zrozumiałe, doprowadzi do informacyjnego i pojęciowego chaosu, w którego efekcie będzie można manipulować ludźmi, skłócać ich i dzielić. To zaś, jak pokazuje historia, jest karmą dla tych, którzy źle się czują w uporządkowanym systemie.
W czasach gdy dominowała komunikacja bezpośrednia, media nie istniały lub były w powijakach, nie było internetu – sprawa była prosta: wystarczyło, korzystając z asymetrii w dostępie do informacji, odpowiednio nią manipulując, skłócić jedną grupę społeczną z drugą, naród z narodem czy państwo z państwem i przejąć władzę. Dziś jest to utrudnione, bo powszechny dostęp do informacji przekazywanej w sposób zrozumiały dla wszystkich pozwala niemal natychmiast odkryć próby manipulacji. Cóż więc zrobić, żeby znowu zapanować nad ludzkimi umysłami? Zawładnąć komunikacją pomiędzy nimi, osłabić możliwości integracyjne i poznawcze, zachwiać ustalonym porządkiem rzeczy: zburzyć współczesną wieżę Babel. Osłabić i pomieszać znaczenie słów i pojęć. I to się właśnie dzieje.