1050-LECIE CHRZTU POLSKI

Pobożność maryjna

Nie ma w Polsce mieszkania, domu rodzinnego, w którym nie znajdowałby się
obraz Matki Bożej. Polski kult maryjny wyrósł z pobożności ludowej,
z bezgranicznego zawierzenia Matce Bożej, czczonej w niezliczonych wizerunkach
słynących cudami w naszej Ojczyźnie i w tylu przydrożnych kapliczkach,
jak nigdzie na świecie.

KS. BARTOSZ MITKIEWICZ

Wrocław

Rekoronacja obrazu Matki Bożej Częstochowskiej,
Jasna Góra, 3 maja 1966 r.

Z ARCHIWUM INSTYTUTU PRYMASA WYSZYŃSKIEGO

Współczesna psychologia upatruje źródeł wielu problemów człowieka w jego wczesnym dzieciństwie.
Może to być patologiczna rodzina, gdzie alkohol leje się strumieniami, a może oschła matka, okazująca dziecku zbyt mało bezwarunkowej akceptacji, albo nieobecny, zapracowany, wycofany z rodzinnej codzienności ojciec. Prawdą jest, że ze skutkami takiego wychowania człowiek musi się nieraz zmagać przez całe życie, korzystając z terapii, rekolekcji, bądź po prostu cierpiąc w ukryciu.
Istnieje i druga strona medalu – to dotkliwe poczucie winy tak wielu matek i ojców, którzy wiedzą doskonale, że przy najlepszych chęciach mało przypominają wzorcowych rodziców z poradników. Do ogromnego tempa życia, coraz większych wymagań w pracy zawodowej dochodzą jeszcze zwyczajne ludzkie słabości. W walce z własnym egoizmem każdy z nas od czasu do czasu ponosi porażki, a każda porażka wiąże się z ludzką krzywdą. I nawet jeśli rozum nam podpowiada, że w danym momencie nasza wina jest minimalna, to krzywda boli – zwłaszcza jeśli jest zadana własnemu dziecku. Takie jest rodzicielstwo…
Soli Deo per Mariam
Źródeł głębokiej pobożności maryjnej ks. Stefana Wyszyńskiego należy szukać w jego rodzinnym domu, a później w początkach kapłańskiej drogi. Swoją Mszę Świętą prymicyjną odprawił (5 sierpnia 1924 r.) przed Jej cudownym wizerunkiem. Za swoje zawołanie przyjął dewizę Soli Deo per Mariam („Samemu Bogu przez Maryję”). W czasie uwięzienia (8 grudnia 1953 r.) dokonał osobistego aktu oddania się Maryi, wierząc, że Ona pomoże mu przetrwać czas próby i nie ulec złu. Wokół jasnogórskiego Tronu Królowej Polski zjednoczył cały Naród. Nie sposób nie wspomnieć o szczególnej roli, jaką w przygotowaniach do Millennium Chrztu Polski odegrała peregrynacja kopii Cudownego Jasnogórskiego Obrazu po całej Polsce. Prymas nie pisał traktatów o odnowie kultu maryjnego, ale w tysiącach głoszonych kazań i przemówień pouczał, jak iść do Maryi i z Nią budować Polskę „dziejowych przeznaczeń”.
Kana Galilejska
Ewangelia opisująca wesele w Kanie Galilejskiej (J 2,1–12) opowiada nie tylko o wydarzeniu, w którym uczestniczyli Maryja i Jezus, lecz także o rodzicach, którzy nie sprostali ważnemu zadaniu. Wesele ich dziecka mogło się zakończyć wielką kompromitacją. Z jakichś powodów: może ubóstwa, pomyłki, zaniedbania – zabrakło wina. Sami nie byli już w stanie zaradzić sytuacji. Na szczęście dla nich na weselu znalazła się Matka Jezusa. Ona po cichu, nie skupiając na sobie uwagi, nie zabiegając o wdzięczność, wyprosiła u Swego Syna cud. Czego uczy nas ta historia?
Pomaga zrozumieć, że warto zapraszać Maryję do własnego domu, do naszych rodzinnych relacji. Kult maryjny dotyka bowiem jednej z najgłębszych potrzeb człowieka – potrzeby miłości macierzyńskiej. To prawda, wyrośliśmy już z dzieciństwa, osiągając wiek, w którym to my powinniśmy innym udzielać otuchy i wsparcia.
Jednak życie na tym świecie jest wciąż dalekie od ideału i nawet w najtwardszym z nas dochodzi czasem do głosu potrzeba, by zwrócić się do kogoś, kto zrozumie, bezinteresownie przygarnie, domyśli się, co przeżywamy, okaże zainteresowanie. Komu można bez wstydu położyć głowę na kolanach i wypłakać całą swoją nędzę bez obawy odrzucenia czy wyśmiania. Taka jest właśnie Maryja, którą spotykamy w Kanie Galilejskiej. Jej słowa nie pozwalają się nam zatrzymać jedynie na poziomie uczuć, miłych doznań, które sprawią, że po powrocie z pielgrzymki na Jasną Górę czy maryjnego nabożeństwa zapragniemy przeżyć to jeszcze raz.

Maryja czyni o wiele więcej! Prowadzi nas do Swojego Syna i uczy nas Go słuchać. Tłumaczy, że to w czynieniu tego, co On nam mówi, możemy znaleźć szczęście i zaspokojenie naszych najgłębszych pragnień.
W końcówce Ewangelii zapisane są słowa: Uwierzyli w Niego Jego uczniowie (J 2,11). To właśnie było Jej największą radością, gdy mogła zobaczyć owoc posłuszeństwa swoich dzieci. Do nas dziś skierowana jest ta sama prośba Maryi – prosi o zaufanie, że to, co czyni w naszym życiu Jej Syn, nie jest przypadkowe, i że warto Go słuchać, oraz że warto z nim współpracować. Nawet wtedy, kiedy nasze życiowe zadania wydają się nam banalne, jak noszenie wody. Ona już cieszy się owocami naszego posłuszeństwa, które ma tak wielką wartość w oczach Boga!
Królowa Polski
Od wieków Matkę Bożą nazywamy Królową Polski. Ten tytuł wyraża szczególną prawdę – Maryja jest naprawdę Królową! Królową, która jest obecna w życiu swoich poddanych.
Nie ma w Polsce mieszkania, domu rodzinnego, w którym nie znajdowałby się Jej obraz. Nie ma miejscowości, w której nie byłoby Jej figury bądź kapliczki. Nie ma świątyni, w której nie oddawano by Jej czci i chwały.
Nie ma dekanatu, w którym nie byłoby parafii pod wezwaniem Matki Bożej.
Jednym z największych pragnień Prymasa Tysiąclecia było, aby każdy wierzący Polak przyjął Maryję do swego serca i domu. Chciał, by Matka Boża patronowała wszystkim polskim rodzinom. Kardynał pragnął uświadomić Jej żywą obecność w Kościele – nie tylko w cudownych wizerunkach, ale także w zwykłych codziennych sprawach.
Wielokrotnie podnoszą się głosy krytykujące naszą polską pobożność maryjną, oceniające ją surowo jako zjawisko niezgodne z duchem czasów. Niektórzy mówią, że jest ona wyłącznie owocem osobistej pobożności kard. Wyszyńskiego, który miał ją rzekomo narzucić swym autorytetem.
Tymczasem pobożność maryjna nie jest „nowością”, która pojawiła się w drugiej połowie XX wieku. Pobożność ta rosła przez długie wieki. Dowodem tego jest bogactwo jej form, zwyczajów, ludowych kolorytów.
Polski kult maryjny wyrósł z pobożności ludowej, z bezgranicznego zawierzenia Matce Bożej, czczonej w niezliczonych wizerunkach słynących cudami w naszej Ojczyźnie i w tylu przydrożnych kapliczkach, jak nigdzie na świecie. Jak Polska długa i szeroka wedle starej tradycji odprawiane i celebrowane są nabożeństwa maryjne.
Nikogo z nas nie dziwi widok ludzi spieszących w maju czy w październiku do swych kościołów, gromadzących się przy krzyżach przydrożnych, przy figurach, grotach i kapliczkach maryjnych.
Testament
Maryja zajmuje w Kościele miejsce wyjątkowe. Można to wyczuć, wsłuchując się w jedno z ostatnich zdań wypowiedzianych przez Jezusa na krzyżu: „Niewiasto, oto syn Twój. Potem mówi uczniowi: Oto Matka twoja” (J 19,26). Maryja jest Matką każdego chrześcijanina, a w konsekwencji Matką Kościoła.
W swoim ostatnim przemówieniu do biskupów polskich Prymas Wyszyński powiedział: Jeżeli zostawiam wam jakiś program, to jest nim Maryja.
Natomiast kilka dni przed śmiercią modlił się przed obrazem nawiedzenia matki Bożej Częstochowskiej tymi słowami: Prowadź Polskę przez ziemię ojczystą do bożego nieba, aby nikt nie zginął z tych, których Kościół otrzymał.
Oddaję Ci młodzież i dzieci. Prowadź ich drogą wierności Ślubom Jasnogórskim, wierności Bogu, Chrystusowi, Kościołowi, Ewangelii, Krzyżowi oraz Ojcu Świętemu. I mnie w opiece swej miej. Błogosław, Maryjo, słudze twemu, który zawsze był Tobie wierny. Amen.