SAVOIR-VIVRE, CZYLI WIEDZIEĆ, JAK ŻYĆ

Grzeczności i inne zwroty akcji

SZYMON WOJTASIK

MORGUEFILE.COM

Po przeczytaniu kilku stron gazet albo artykułów w Internecie lub też po obejrzeniu programu publicystycznego bądź informacyjnego w telewizji można odnieść wrażenie, że zatraciliśmy umiejętność rozmawiania, że ludzie skaczą sobie do oczu. Zwolennicy tej lub innej formacji politycznej mieszają z błotem zwolenników innej opcji i vice versa. Niektóre media internetowe musiały zablokować możliwość komentowania informacji o migrantach i uchodźcach – tak dużo było w tych komentarzach nienawiści. (Przy okazji może warto napomknąć, że w ubiegłym roku przyznano w Polsce azyl ok. 300 osobom, więc cała ta para nienawiści idzie w gwizdek). Ta powszechna niechęć, wręcz nienawiść, staje się naszym chlebem-językiem powszednim i z czasem przestaje nawet dziwić, że ktoś spali kukłę Żyda w centrum miasta.
Czy chcemy i umiemy rozmawiać, tj. również słuchać tego, co mają do powiedzenia inni, czy raczej wolimy pozostać przy swoich racjach i przy okazji ewentualnie „nawtykać” innym? Czy umiemy być grzeczni, ale grzeczni, „bo tak trzeba”, jak ulizane 9-latki, które grzecznie odpowiadają cioci na pytanie „A ile ty masz latek?”, tylko uprzejmi, „bo tak chcemy i z nas to wynika”, tj. spokojni o to, że jesteśmy ważni, że nasz głos powinien być wysłuchany i przez to dający prawo bycia wysłuchanym także innym?
Aby być uprzejmym, trzeba wiedzieć, że się nim jest.
Czasem człowiek tego nie wie i musi poznać siebie w różnych sytuacjach. Np. co robimy, gdy podchodzi do nas staruszka żebraczka, kiedy akurat biegniemy do pracy, bo prawie jesteśmy spóźnieni? Dziś np. podeszła do mnie taka staruszka żebraczka, gdy spieszyłem się, żeby coś załatwić. Dałem jej szansę na zabranie głosu:
– Przepraszam, gdzie jest ul. Daniłowskiego?
– Co?! Nie jest pani żebraczką! – pomyślałem, po czym oprzytomniałem. Tak naprawdę już nie widzę człowieka, tylko kogoś, kto chce zabrać mi mój cenny czas.
– Nie wiem, proszę pani, ale sprawdzę mapę w komórce – odpowiedziałem. Warto sobie przypomnieć, że jest się niegrzecznym, żeby uprzytomnić sobie, że tak naprawdę jest się w stanie być uprzejmym i to wcale nie boli.
Ten cały przydługawy wstęp jest po to, żeby podkreślić, że to nie utarte zwroty, lecz nasza wewnętrzna predyspozycja czynią nas uprzejmymi. Pewne nieporadności językowe są do wybaczenia, jeśli jesteśmy szczerze uprzejmi.

Czasem jednak musimy korzystać z odpowiednich zwrotów, pamiętając, że do niektórych osób w sytuacjach oficjalnych zwracamy się w określony sposób, np. do ambasadora, arcybiskupa i biskupa mówimy „ekscelencjo”, z kolei do kardynała „eminencjo”, a do rektora „magnificencjo”. Zapewne jednak nadużywanie tego typu zwrotów w sytuacjach mniej formalnych lub inne przesadne grzeczności mogą zostać odebrane ironicznie.
Wydaje się, że uważać trzeba również z komplementami.
Chociaż są one bardzo ważne i dają nam szansę na to, żeby powiedzieć innym, co w nich cenimy, że są dla nas ważni, wydaje się, że powinniśmy zachować ostrożność. W Polsce mamy przecież dużą dozę nieufności wobec osób, które spontanicznie się do nas uśmiechają, lub tym bardziej do tych, które mówią nam coś miłego. Raczej nie jesteśmy przyzwyczajeni do chwalenia siebie nawzajem. Czyż nie jest tak? Z drugiej strony nic tak nie rozładowuje napiętej sytuacji i nie topi lodów, jak właśnie trafne komplementy. Tym bardziej warto w nie zainwestować wobec członków rodziny, przyjaciół czy w pracy. Warto też czasem zastanowić się, co chcemy przekazać, co mówimy i jak jesteśmy odbierani – to czasami zupełnie inne komunikaty. Na potrzeby tej refleksji polecam wiersz Tadeusza Różewicza.

Chciałbym dziś mówić tak barwnie i jasno
by dzieci biegły do mnie jak do parku
co w słońcu stoi i światło ma w sobie

Chciałbym dziś mówić tak ciepło i prosto
by starzy ludzie czuli się potrzebni

Chciałbym tak mówić aby moje słowa
przez łzy dotarły do blasku uśmiechów

Chciałbym dziś mówić spokojnie i cicho
by ludzie mogli ze mną odpoczywać
śmiać się i płakać
i milczeć i śpiewać

Chciałbym dziś mówić gniewnie i surowo
by odnaleźli zgubione marzenia
skrzydło co kiedyś wytrysło z ramienia

Chciałbym nie mówić
lecz czynić słowami
aby słów moich dotknęli rękami
ludzie

TADEUSZ RÓŻEWICZ, Pragnienie