KS ANDRZEJ DRAGUŁA

Zielona Góra

Kolory partyjne

Arystoteles stwierdził, że człowiek jest „zoon politikon” – „zwierzęciem politycznym”. Nie żyje w oderwaniu od społeczeństwa, ale tworzy z nim różne więzi i na życie społeczeństwa ma własne poglądy.
Tak więc jedni chcą więcej niezależności, drudzy – swobody; jedni wolny rynek, drudzy – interwencjonizm państwa; dla jednych patriotyzm to przelewanie krwi, dla drugich – uczciwe płacenie podatków itd.
Idealne byłoby łączenie przeciwieństw i wybieranie z obu postaw tego, co najlepsze. Szkopuł w tym, że każdy broni swego. Obecnie jesteśmy bardziej podzieleni niż kiedykolwiek w ostatnim 25-leciu. Trudno wyznaczyć linię podziału, ale kilka punktów spornych można wymienić: ocena Okrągłego Stołu, okoliczności katastrofy smoleńskiej, wizja tzw. polityki historycznej, a ostatnio – przeszłość Lecha Wałęsy. Podziały dokonują się w pracy, wśród sąsiadów, w domach rodzinnych, wśród małżonków, a także, przyznajmy to, na plebaniach, a może nawet w rezydencjach biskupów. Przecież ksiądz też jest „zoon politikon”, biskup – także. Też mają swoje poglądy polityczne. Czym innym jest jednak mieć poglądy polityczne, czym innym je ujawniać i uprawiać politykę, tj. uwikłać się w partyjność.
Słowo „partia” pochodzi z łaciny i oznacza część całości. Partia reprezentuje zawsze tylko część społeczeństwa. Publiczne opowiedzenie się księdza za jakąś partią, czyli częścią społeczeństwa, byłoby jednocześnie opowiedzeniem się przeciw reszcie. Taka jest natura systemu partyjnego. Jest antagonistyczny, opozycyjny, wykluczający: kto nie jest z nami, ten przeciwko nam. Papież Franciszek, jeszcze jako kard. Jorge M. Bergoglio, zapytany, dlaczego nie chodzi na wybory, odpowiedział, że biskup powinien być ojcem wszystkich. Oddając głos w wyborach, zdradziłby część swojej owczarni. Być może rezygnacja z wyborów jest zbyt daleko idącym samoograniczeniem, bo każdy głos w wyborach jest ważny i może przesądzić o przyszłości, ale myśl, która się za tym kryje, jest oczywista: czy to biskup, czy to ksiądz muszą być ojcami wszystkich, nie tylko niektórych. Zdradą więc miłości pasterskiej będzie angażowanie się w politykę, bez względu na intencje kapłana.
Gdy przywieziono ks. prymasa Wyszyńskiego do Komańczy, jeden z konwojujących go żołnierzy miał powiedzieć: „Ujmującego macie prymasa”. Słysząca to, siostra zakonna, jak później opowiadała, pomyślała sobie w duchu: „My? A dlaczego nie oni z nami?”. Otóż to.
Każde „my” i „wy” zdradza podział, napięcie, opozycję. Myślę, że troską każdego księdza powinno być, aby oni byli z nami, a my z nimi: łączyć, a nie dzielić, jednoczyć, a nie przeciwstawiać sobie, tworzyć wspólnotę wszystkich, a nie stawać się zwolennikiem niektórych. „Czyż Chrystus jest podzielony?” – pytał św. Paweł. Źle by się stało, gdybyśmy Go podzielili, malując Jego Kościół w kolory partyjne.