Moja Niedziela

3 KWIETNIA 2016 R.
22. Niedziela Wielkanocna

Jakie jest Twoje świadectwo?

DZ 5,12–16; AP 1,9–11A. 12–13. 17–19; J 20,19–31

Święty Tomasz, mimo że jest w niebie, każdego roku przeżywa jeden dzień czyśćca. To jest dzisiejsza niedziela, kiedy czytamy Ewangelię św. Jana o ukazaniu się Jezusa w Wieczerniku. Wielu kaznodziejów wytacza ciężkie działa przeciwko temu apostołowi i oskarża go o niedowiarstwo. Dotyczy to nie tylko kaznodziejów. Artyści przedstawiający Tomasza uparcie malują go, jak wkłada swoje dłonie w rany Chrystusa. Tymczasem Ewangelia do tego nie upoważnia. Św. Jan mówi wyraźnie, że po zachęcie ze strony Jezusa Tomasz wykrzyknął tylko: „Pan mój i Bóg mój”. Zatrzymując się na Tomaszu, pomijamy niezwykle ważny szczegół. Otóż przy pierwszym pojawieniu się Jezusa uczniowie usłyszeli słowa: „Jak Ojciec mnie posłał, tak i ja was posyłam”. Otrzymali zatem zadanie głoszenia światu Dobrej Nowiny. Pierwszym, któremu głoszą, jest Tomasz.
Jeden z nich – swój człowiek, ten, który był świadkiem cudów i który słuchał nauczania Jezusa. I oto ten nie wierzy świadectwu swoich przyjaciół. Nie ufa im. Chce widzieć, dotknąć, sprawdzić osobiście. A może świadectwo apostołów było za słabe, żeby Tomasz uwierzył. Może byli tak mało przekonujący, że Tomasz żądał znaków od Jezusa.
Nie dali mu ich ci, którzy go widzieli. Jakie jest nasze świadectwo o Jezusie wobec znajomych, przyjaciół, ludzi, z którymi się spotykamy? Dajemy im wystarczająco dużo znaków, że Jezus żyje? Czy słysząc nasze słowa, mówią: „Nie uwierzę…”.

10 KWIETNIA 2016 R.
3. Niedziela Wielkanocna

Dobra modlitwa

DZ 5,27B–32. 40B–41; AP 5,11–14; J 21,1–19

Rozmowa Pana Jezusa z Piotrem nabiera zupełnie innego charakteru, gdy uświadomimy sobie, że toczy się przy rozżarzonych węglach. Ewangelista wyraźnie zauważył, wydawać by się mogło, ten drobny szczegół. Piotr bowiem całkiem niedawno prowadził rozmowę w bardzo podobnej scenerii. Kiedy wszedł na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana, razem z innymi stanął przy ogniu, by się ogrzać. Wówczas padło trzykrotnie z jego ust: „Nie znam tego człowieka”. Ciekawe, że Jezus nie pyta się Piotra ani o to, czy Go zna, ani nawet o to, czy w Niego wierzy. Nie interesuje się też tym, dlaczego Piotr zdradził. Pyta się o to, co jest pierwsze, co jest najważniejsze: czy apostoł kocha Jezusa? Być może to pytanie dziś powinniśmy usłyszeć.
Być może słowa Piotra powinny stać się naszą modlitwą, szczególnie wtedy, kiedy nie radzimy sobie z problemami, pokusami, grzechami i upadkami. Kiedy czujemy, że nasza wiara jest coraz słabsza, a różne sytuacje uświadamiają nam, że z przyznaniem się do Boga również mamy problem. Spotkajmy się z Nim, by powiedzieć: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. Taką miłością, na jaką mnie dziś stać. Ona jest czasem słaba, bo ludzka, ale wiesz, że Cię kocham”. Czytam ten fragment Ewangelii zawsze, ilekroć robię rachunek sumienia przed przystąpieniem do sakramentu pojednania, bo chcę, by ten sakrament był dla mnie spotkaniem z Panem, przy rozżarzonych węglach, podczas którego powiem: „Kocham”.

Adam i Ewa w raju. Bizantyjska mozaika z XII-XIII w. w katedrze Monreale, Włochy / WWW.THEREDLIST.COM

Adam i Ewa w raju. Bizantyjska mozaika z XII-XIII w. w katedrze Monreale, Włochy / WWW.THEREDLIST.COM

17 KWIETNIA 2016 R.
4. Niedziela Wielkanocna

Jesteś w stadzie?

DZ 13,14. 43–52; AP 7,9. 14B–17; J 10,27–30

Bardzo lubię figurę dobrego pasterza trzymającego na ramionach owcę. Kupiłem ją kilkanaście lat temu przy katakumbach św. Kaliksta i towarzyszy mi od początku kapłańskiego życia. Jednak ten wytwór wczesnochrześcijańskiej sztuki staje się zrozumiały nie tylko po wysłuchaniu jednego z tłumaczeń przewodnika, iż pasterz symbolizuje Chrystusa Zbawiciela, a owca duszę, którą On zbawił. Treść, jaką niesie figurka, jest o wiele głębsza, kiedy spojrzymy na nią i jednocześnie wczytamy się w Ewangelię, którą Kościół daje na tę niedzielę. Jakie uczucia towarzyszą wam, gdy słyszycie, że pasterz zna swoje owce, a te znają pasterza? Kiedy w Piśmie Świętym czytam o poznaniu Boga, moje myśli biegną do sceny Zwiastowania. Maryja wypowiada wówczas słowa, wydawać by się mogło, zupełnie niedorzeczne: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”. Kilka zdań wcześniej Ewangelista Łukasz zapisał przecież, że anioł poszedł do dziewicy „poślubionej mężowi imieniem Józef”. Nawet jeśli przyjmiemy, że Maryja i Józef nie byli po ślubie w naszym rozumieniu tego słowa, to musimy przyznać, że byli po czymś, co określilibyśmy mianem zaręczyn. Trudno być zaręczonym z kimś, kogo się nie zna. Zatem nie chodzi tu o poznanie polegające na tym, że czegoś dowiemy się o drugim człowieku (poznamy jego imię, czym się zajmuje). Poznać kogoś, oznaczało nawiązać z nim bardzo bliskie relacje (tak bliskie, jak między mężem a żoną). Zatem kiedy Jezus mówi, że owce Go znają – nie ma na myśli tego, że wierzący w Boga przeczytali o Nim kilka książek czy studiowali teologię. Do stada prowadzonego przez Pasterza nie dołącza się, zdając egzaminy z wiedzy religijnej, ani zdobywając podpisy w dzienniczkach. Do tego grona można dołączyć jedynie nawiązując bliskie relacje z Jezusem. Znacie Go? Rozmawiacie z Nim? On każdego z nas zna, ale czy my znamy Jego? To nie jest pytanie teoretyczne.
Ono decyduje, czy jesteśmy uczniami – ludem Pana – Jego owcami.

24 KWIETNIA 2016 R.
5. Niedziela Wielkanocna

Co nas dzieli?

DZ 14,21–27; AP 21,1–5A; J 13,31–33A. 34–35

Kiedy zapytacie ludzi wychodzących po niedzielnej Mszy św., gdzie znajdują przyjaciół lub znajomych, usłyszycie różne odpowiedzi: w pracy, podczas wyjazdów wakacyjnych, na spotkaniach lub przyjęciach i w wielu innych miejscach, w których się pojawiamy. Rzadko jednak pada odpowiedź: „Mam znajomych z kościoła”, tzn. poznaliśmy się w kościele i tam przy różnych okazjach się widzimy, kościół jest przestrzenią, dzięki której podtrzymujemy tę relację. Coś się stało niedobrego. Zaczynamy wierzyć indywidualnie, a socjologowie powiedzą, że zmalało poczucie wspólnoty w Kościele. Tymczasem Jezus nie powoływał apostołów, by żyli w separacji z innymi, ale by wciąż pozostawali w relacji między sobą. Nie chciał, żeby wierzyli i pracowali indywidualnie, ale jako wspólnota.
Warto prześledzić, jak często w Piśmie Świętym apostołowie są „łączeni w pary” (dzisiejsze pierwsze czytanie ukazuje Pawła i Barnabę) lub ukazywani jako działający w większej grupie. Fakt, że Paweł w Ikonium, Listrze i Antiochii głosił słowo Boże razem z Barnabą, nie wynika z tego, iż sam by sobie nie poradził. Tu nie chodzi o to, że jeden potrafi coś, czego inny nie umiał i musieli się uzupełniać.
Tu chodzi o to, że Jezus wyraźnie dał świadectwo: dwóch albo trzech zebranych w Jego imię sprawia, że On staje się obecny w świecie. Rzadko na to zwracamy uwagę. Myślimy o własnej doskonałości, pobożności i świętości. Tymczasem Paweł i Barnaba mogli umacniać skutecznie dusze uczniów, bo byli niczym sakrament objawiający Jezusa.
Jeśli ktoś Cię poprosi: „Pokaż mi Jezusa”, zaprowadzisz go do swojej wspólnoty, do swojej parafii lub grupy, do której należysz? Czy tego chcemy czy nie, musimy dojść tu do pierwszego przykazania danego przez Chrystusa w czytanej dziś Ewangelii: „abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem”. Ono każe się zapytać, co nas łączy w Kościele? Albo może trudniej: „Dlaczego pozwalamy się dzielić?”.

KS. RAFAŁ KOWALSKI