Witam, witam i o zdrowie pytam

SAVOIR-VIVRE, CZYLI WIEDZIEĆ, JAK ŻYĆ

SZYMON WOJTASIK

Witając się z papieżem, nie wyciągamy ręki pierwsi

MARCIN MAZUR

Pewnego razu do ambasady na praktykę studencką przybyła pewna stażystka. Okazała się nie tylko nad wyraz inteligentna, ale przede wszystkim uprzejma i dobrze wychowana. Swoje pierwsze (i o ile dobrze pamiętam ostatnie) spotkanie z ambasadorem, na którego natrafiła przypadkowo w ogrodzie, rozpoczęła słowami: – Ej! Czy ma pan pożyczyć ładowarkę do Nokii?
Dla ambasadora będącego człowiekiem elokwentnym, nietolerującym złego wychowania w swojej obecności, ale jednocześnie niespecjalnie zainteresowanego przesadną grzecznością wobec siebie, było to za dużo. Praktykantka wkrótce została przeniesiona na stanowisko głównego kserującego, gdzie z wielce obrażoną miną doczekała końca swojego jakże błyskotliwego stażu.
Ta anegdota w sposób bardzo jaskrawy pokazuje nam, jak najgorzej rozpocząć kontakt z drugą osobą i jeszcze ją obrazić. A czasem wystarczy kilka słów przywitania, aby wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Przywitanie czy powitanie może zdeterminować losy rozmowy i wpłynąć na klimat spotkania. A przecież niekiedy musimy powiedzieć o rzeczach trudnych lub załatwić jakąś sprawę z osobą, która podejmie dialog tylko, jeśli poczuje się podmiotowo potraktowana. A zatem jak powinniśmy się witać?
Zasada jest dosyć prosta. Z reguły pierwsza powinna odezwać się osoba, która czuje się mniej uprzywilejowana, tj. najpierw osoba młodsza pozdrawia osobę starszą, czy też mężczyzna kobietę. Najmniej wątpliwości ma młody gentleman, który musi pozdrowić wszystkich, lub też stateczna dama, która może pozwolić sobie na luksus oczekiwania na powitanie. Trudniej ma już młoda kobieta, np. studentka, która w kontekście uniwersytetu powinna jako pierwsza pozdrowić profesora, uznając w nim osobę uprzywilejowaną i godną szacunku (to samo dotyczy stażystki, która właśnie zobaczyła ambasadora). Niekiedy w niejednoznacznej sytuacji znajdzie się starszy pan, który może oczekiwać szacunku, ale jeśli czuje się młody duchem, oczywiście może nie czekać na pozdrowienie i sam wyjść z inicjatywą. To samo można przełożyć na relacje w pracy, kiedy szeregowy pracownik jako pierwszy pozdrawia przełożonego itd.

Z kolei odwrotnie jest z podawaniem ręki. W tym przypadku to osoba uprzywilejowana ma przywilej jako pierwsza wyciągnąć rękę. Nie rzucamy się przecież np. na papieża czy sędziego, nie chwytamy ochoczo ich za rękę i nie potrząsamy nią jak w gorącej wodzie kąpani.
Jest nam jednak miło, gdy ktoś taki nas dostrzeże i wyciągnie dłoń jako pierwszy. Również kobieta ma prawo jako pierwsza wyciągnąć dłoń do mężczyzny. A co w przypadku, gdy przychodzimy spóźnieni i musimy pozdrowić grupę osób (pal licho, gdy są to tylko nasi przyjaciele)? Wydaje się, że wówczas trzeba zastosować zasadę, że z każdym witam się mniej więcej tak samo; najgorsze co można zrobić w tej sytuacji, to kogoś pominąć (no, chyba że jest dla wszystkich ewidentne, że przywitaliśmy się już pięć minut wcześniej). Można zatem ograniczyć się do zwykłego powitania werbalnego, ale jeśli już z kimś przybijemy piątkę, należy zrobić to z pozostałymi.
Podobnie jest z przechodzeniem na ty. Jako pierwsza ma prawo zaproponować bardziej nieformalną relację ta osoba, która jest bardziej uprzywilejowana, tj. osoba starsza lub kobieta.
Nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu o specjalnej roli gospodarza, który ma wręcz obowiązek powitania gości, niezależnie od swojego wieku, stanowiska czy płci. Ma też prawo jako pierwszy wyciągnąć dłoń, nawet będąc młodym mężczyzną witającym stateczną panią. Wielokrotnie zdarzało mi się witać ministrów i prowadzić ich na spotkanie do ambasadora; nie wahałem się wówczas jako pierwszy odezwać słowami: „Dzień dobry, Panie Ministrze”. Gospodarz ma również prawo (ale oczywiście nie wyłączne) przedstawiać i wprowadzać gości w towarzystwo. Dodajmy również, że tylko gospodarz może użyć słowa „witam”, które jest obecnie nadużywane. Ileż to maili rozpoczyna się właśnie od niepoprawnych słów w stylu „Witam Pana bardzo serdecznie, chciałbym zamówić opony”.
Podobnie jak powitania, ważne są również pożegnania, ponieważ to one będą określały nasze relacje w oczekiwaniu na kolejne spotkanie. Jeśli będą szczere i serdeczne, tym bardziej ochoczo spotkamy się z kimś ponownie. O tym jednak w następnym felietonie.