Udzielanie sakramentu Chrztu św. w sytuacjach nietypowych

Prawodawca kościelny jasno określił okoliczności i warunki ważnego oraz godziwego
udzielania sakramentów, w tym pierwszego i najważniejszego – Chrztu Świętego.

KS. WIESŁAW WENZ

wwenz@archidiecezja.wroc.pl

W normalnych warunkach szafarzem zwyczajnym Chrztu jest biskup, kapłan lub diakon, a osoba świecka (np. katechista misyjny) może nim zostać, otrzymując upoważnienie od biskupa, kiedy dostęp do kapłana jest bardzo utrudniony i szafarz zwyczajny jest nieobecny (kan. 861§2). Natomiast wyłącznie w przypadku konieczności ważnie ochrzcić może człowiek mający właściwą intencję i udziela Chrztu jedynie wtedy, kiedy nieochrzczony znajduje się w niebezpieczeństwie śmierci. Posługa szafarzy Chrztu istotnie warunkuje stworzenie ściśle okoliczności zbawczych, o które muszą się zatroszczyć jako gorliwi pasterze wspólnoty, zwłaszcza pełniący urząd proboszcza, któremu Prawodawca udzielanie Chrztu specjalnie powierzył (kan. 530§1).
Niebezpieczeństwo śmierci
Kościół wskazał, że w okolicznościach niebezpieczeństwa śmierci ochrzcić może każda osoba, nawet nieochrzczona, mająca wymaganą intencję, używając trynitarnej formuły chrzcielnej: Ja Ciebie chrzczę w Imię Ojca+ i Syna+ i Ducha Świętego. Wymagana intencja to pozytywny akt woli uczynienia tego, co czyni Kościół, kiedy udziela Chrztu, z równoczesnym polaniem obmywającym wodą i wypowiedzianą formułą chrzcielną. Użycie innej cieczy (np. zupa, oliwa, mleko, różne napoje), nawet zmieszanej z wodą, spowoduje nieważność Chrztu. Konieczność działania szafarza nadzwyczajnego jest uzasadniona sytuacją niebezpieczeństwa śmierci, a więc realnego zagrożenia utraty życia przez osobę nieochrzczoną.
Dziecko znajdujące się w stanie zagrożenia (articulo mortis) powinno zostać natychmiast ochrzczone (kan. 867§2), nawet wbrew woli rodziców (kan. 268§2), aby nie utraciło pełni zbawienia. W normalnych warunkach nie wolno zlekceważyć woli rodziców, którzy nie chcą Chrztu dla swego dziecka, ale kiedy chodzi o zbawienie, to tego nie można zlekceważyć.
Natomiast w historii Kościoła papieże jasno wypowiadali się o tym, iż nie można chrzcić dzieci wbrew woli niechrześcijańskich rodziców, chyba że zachodzi sytuacja wyższej konieczności ze względu na zagrożenie utraty zbawienia, kiedy dziecko znajduje się w niebezpieczeństwie bezpośredniego zagrożenia śmiercią.
Chrzest dzieci poczętych pozaustrojowo
Z racji narastającego stanu bezpłodności kobiet i mężczyzn pojawiły się od kilkudziesięciu lat coraz większe możliwości medycznego wsparcia w zakresie poczęcia pozaustrojowego.
Kiedyś jedyną możliwością była adopcja – urzędowe przysposobienie. Doświadczenia medyczne doprowadziły do wypracowania sposobów ingerencji człowieka w dziedzinie sztucznego zapłodnienia komórki jajowej kobiety nasieniem męskim, aby doprowadzić do poczęcia życia ludzkiego w inny sposób niż poprzez akt współżycia płciowego mężczyzny i kobiety. Obecnie mamy do czynienia z dwoma rodzajami sztucznej prokreacji: zapłodnieniem in vivo oraz zapłodnieniem in vitro. Warunkiem pierwszego jest sztuczne wprowadzenie nasienia męskiego, a samo poczęcie dokonuje się w organizmie matki. Natomiast zapłodnienie in vitro polega na tym, że połączenie gamet i rozwój zygoty w pierwszej fazie podziałów komórkowych dokonuje się poza organizmem kobiety, zapłodnienie następuje w probówce z użyciem posiadanego nasienia męskiego. Tak powstały embrion ludzki po pewnym czasie zostaje implantowany do macicy kobiety.

Chrzest przez całkowite zanurzenie w czasie obrzędów Triduum Paschalnego

ROMAN KOSZOWSKI/FOTO GOŚĆ

Poczęcie życia w tym przypadku zostaje podporządkowane prokreacyjnej technice i technologii, a nie jest owocem osobowego spotkania ojca i matki w intymności i bliskości spotkania, rodziców składających dar z siebie, wyrażając otwartość na dar nowego życia. Również nieetyczne jest pozyskanie materiału do zapłodnienia pozaustrojowego, a także uzurpowanie sobie prawa do potomstwa, które ontologicznie – jak każda osoba – może być jedynie darem, a nie własnością.
Zdecydowanie negatywną ocenę trzeba wyrazić za proceder niszczenia wielu embrionów, na co rodzice (dawcy), godząc się, zaciągają karę ekskomuniki latae sententiae za przestępstwo aborcji (kan. 1398), jest to bowiem zniszczenie życia w najpierwszej fazie jego rozwoju.
Natomiast negatywnej oceny nie można przenosić na dzieci urodzone, których nie wolno pozbawiać łaski Chrztu Świętego i nie można ich stygmatyzować.
Gdyby rodzice z racji Chrztu ujawnili sposób poczęcia dziecka, należy im wytłumaczyć ich pozycję kanoniczną, zwłaszcza kiedy wyrazili zgodę na zniszczenie poczętych embrionów i są w stanie kary ekskomuniki. Należy ich pouczyć o sposobie osiągnięcia pojednania w Kościele.
Chrzest dzieci adoptowanych
Prosić o udzielenie Chrztu mogą jedynie rodzice naturalni dziecka, jak też ci, którzy prawnie ich zastępują (kan. 868§1). Nie mają takiego prawa rodziny zastępcze lub przedstawiciel placówki opiekuńczo-wychowawczej, którzy posiadają władzę wykonywania praw rodzicielskich. W takich okolicznościach rodzina zastępcza lub placówka może wspomagać rodziców naturalnych, przynajmniej jednego z nich, w skierowaniu prośby o Chrzest. Rodzice zastępczy mogą być chrzestnymi, jeśli spełniają wymagania kanoniczne.
Dopiero fakt prawnego przysposobienia pogłębia wzajemne relacje do tego stopnia, że tworzą się one między przysposabiającymi i przysposobionymi na wzór istniejących naturalnych relacji rodzinnych. Przysposabiający mają obowiązek stworzyć środowisko rodzinne, wychowawcze, zatroszczyć się o pełny rozwój, również na płaszczyźnie religijnej. Chodzi bowiem o pełne dobro dziecka adoptowanego, a rodzice nabyli już praw i obowiązków, dlatego mogą kanonicznie prosić Kościół o Chrzest dla swojego dziecka, jeśli dziecko nie było wcześniej ochrzczone, co należy gruntownie sprawdzić, a w razie poważnej wątpliwości, którą trudno rozwiać, można wystąpić do ordynariusza miejsca o zgodę na Chrzest warunkowy (kan. 868§1 n.2). Nowych rodziców obowiązują te same normy co rodziców naturalnych.

W kolejnych numerach będziemy publikować odpowiedzi
na pytania kierowane do Autora.

MUSZĘ ŻYĆ Z TYM CIĘŻAREM…
Z listu Czytelniczki: Z uwagą przeczytałam artykuł pt. „Kanoniczna ochrona życia ludzkiego”, który zrodził we mnie przeogromne wątpliwości.
Niestety, ja też popełniłam ten najgorszy grzech aborcji, to był najgorszy rok mojego życia – 1973, nie będę się usprawiedliwiać, bo nie ma na to usprawiedliwienia, chociaż to nie tylko moja wina. Sumienie nie dawało mi spokoju, odbyłam spowiedź św., otrzymałam rozgrzeszenie sakramentalne, ale była to spowiedź nie u biskupa, ani u któregoś z wymienionych we wspomnianym artykule księży… lecz u księdza, który spowiadał w danym czasie w moim kościele. Myślę, że gdyby nie mógł mi udzielić rozgrzeszenia, to by mnie o tym poinformował, wątpliwości mam. Dodam, że im jestem starsza, tym częściej wracam do tego strasznego czynu, nie ma dnia, w którym bym o tym nie myślała. Starałam się ten grzech wynagrodzić, wspierałam biednych, co do dziś czynię. Córki i wnuki wychowałam tak, że nie popełniły tego grzechu, a wnuczki nie popełnią, upewniają mnie w tym rozmowy z nimi, a ja muszę żyć z tym ciężarem na sumieniu.

Droga Pani, dziękuję za list i zarazem świadectwo o swoim życiu i doświadczeniu duchowym. Z treści Pani relacji ze spokojem przyjmuję wiadomość o tym, że pojednanie nastąpiło w sposób właściwy, w tym bowiem czasie uwolnienie od kary i rozgrzeszenie było zastrzeżone biskupowi diecezjalnemu. Natomiast kapłani po parafiach otrzymywali upoważnienie od biskupa na pojednanie osób, które popełniły przestępstwa lub grzechy zastrzeżone. Gdyby kapłan przyjmujący szczere wyznanie grzechów od Pani nie miał pewności, że może uwolnić od kary kanonicznej i udzielić absolucji sakramentalnej, to na pewno by Panią odesłał do innego kapłana albo do penitencjarza w katedrze. Jak Pani sama napisała, od chwili popełnienie aborcji nie było dnia, aby o tym nie myślała.
O grzechach i przestępstwach pamiętamy, ale ta pamięć nie może podważać miłosierdzia Bożego, albowiem jak Pan przebaczył, to do tego nie wraca. Człowiek pamięta, aby bardziej docenił łaskę pojednania i odczuwał wdzięczność wobec Miłosiernego Pana, co Panią zachęca do dobrego życia, pięknych relacji z rodziną i troski o dzieła miłości, a więc wspomaganie biednych i ubogich.
Gdyby jednak wątpliwości pozostały wielkie, to radzę skorzystać ze spowiedzi generalnej, a więc z całego życia, i powierzyć się Jezusowi i Jego Matce.