Katolicy na ulicy

„Początkowo bardzo sceptycznie podchodziłem do ewangelizacji ulicznej. Uważałem, że to jest takie
pchanie się między ludzi z buciorami do ich prywatnego życia, codziennego rytmu dnia,
zaczepiając ich na ulicy”. Tak zaczyna swoje świadectwo Bartek, jeden z ewangelizatorów
na wrocławskim Rynku.

PRZEMYSŁAW PRZYŚLAK

Wrocław

MARCIN MAZUR

Ewangelizacja uliczna jest formą bezpośredniego głoszenia ludziom kerygmatu. Polega ona na rozmowach z przypadkowo spotkanymi ludźmi, w których ewangelizatorzy dzielą się radością wiary i doświadczeniem miłości Boga. Wątpliwość budzi słowo „przypadkowo”. Ewangelizatorzy są głęboko przekonani, że żadna ze spotkanych osób nie jest przypadkowa.
Każdy z nich wierzy, że Duch Święty przygotowywał serce człowieka na spotkanie z miłością Jezusa tak długo, jak sam chciał i w jaki sposób chciał.
Ewangelia, którą głoszą, jest z tej perspektywy tylko, albo aż, rzuceniem małego ziarenka, które kiedyś wykiełkuje.
Nakaz Chrystusa
Ewangelizacja uliczna to inicjatywa nienowa w Kościele. Przecież sam św. Paweł tak zaczynał, miał też swoją przygodę z rynkiem (czy czymś podobnym) w Atenach i pewnie nie tylko tam.
Jednak za sprawą papieża Franciszka ewangelizacja nabrała nowego, bardziej dosłownego znaczenia. Ludzie, szczególnie młodzi, zaczęli w sobie odkrywać nie tylko pragnienie życia z Chrystusem, lecz także głoszenia Chrystusa, dawania świadectwa o Jego nieskończonej miłości. Do tej pory nie wiedzieli jednak, jak to pragnienie zrealizować.
Tak o tym napisała Kasia: „Nie wiedziałam jednak, jak zrealizować pragnienie mojego serca. Było w tym wiele trudności i wątpliwości, czy na pewno chcę. Często zagłuszałam w sobie tę myśl, ale ona niespodziewanie znowu się we mnie odzywała”.
W świadectwie Kasi porusza zdanie „czy na pewno chcę”. Bardzo często odwołujemy się tylko do własnego „ja”, do mojego chcenia i niechcenia. Tymczasem ewangelizacja nie jest propozycją, to konieczność, nakaz Jezusa. Chrystus wiele razy mówił, jak powinno wyglądać życie chrześcijanina, czym powinien się zajmować, ale w niektórych kwestiach był bardzo jednoznaczny.
Mówił np.: „będziesz miłował”, to nie jest zaproszenie, to przykazanie.
Powiedział też:

„IDŹCIE I NAUCZAJCIE,
GŁOŚCIE EWANGELIĘ
WSZELKIEMU STWORZENIU”.

To też nie jest propozycja, coś na wzór: „jeśli macie trochę czasu, to wyjdźcie na ulicę”. Nakaz Jezusa jest jednoznaczny i nieodwołalny. Ewangelizacja jest pierwszym i podstawowym zadaniem Kościoła. To z niego wypływają wszystkie inne.
Do tej jednoznaczności odnosi się papież Franciszek. I jak na namiestnika Chrystusa na Ziemi przystało, mówi nam bardzo dosadnie: „Musicie ewangelizować”. Do księży powiedział: „Pasterz powinien pachnieć jak owce!”.

Zapraszamy w każdy czwartek, godz. 20.30, Rynek wrocławski, okolice pręgierza.

Ewangelizacja na Rynku
Wrocławski Rynek to miejsce, gdzie w każdy czwartek grupa katolików, świeckich i kleryków z seminarium duchownego ewangelizuje ludzi, głosząc im Chrystusa. Wszystko wygląda bardzo zwyczajnie. Nie ma sztandarów, plakatów, głośników. Jest za to gorący duch i ludzie gotowi np. marznąć zimą na mrozie po to tylko, żeby o Chrystusie usłyszało jak najwięcej osób.
Ewangelizacja rozpoczyna się wspólną modlitwą. Prosimy Ducha Świętego o Jego pomoc. Wierzymy głęboko, że On sam wskazuje osoby, którym mamy głosić, i podpowiada, co mamy mówić.
Przyznam się, że najtrudniejsze są dla mnie te momenty, w których czuję, że mógłbym coś jeszcze powiedzieć, wyjaśnić, ale Duch podpowiada: „zostaw, Ja załatwię resztę”.
Jacek, ewangelizator z największym stażem, w swoim świadectwie opowiedział taką historię: „Kobieta (Polka), która na stałe mieszka w Holandii, słucha z uwagą głoszonego kerygmatu i z wielkim pragnieniem i przejęciem oddaje swoje życie Chrystusowi; na pytanie, dlaczego tak bardzo tego pragnęła, stwierdza, że to nie jest przypadek i tego właśnie potrzebowała najbardziej, bo jest w głębokiej depresji i koleżanki w Holandii namawiały ją do przyjęcia wiary Wschodu i praktykowania jogi, bo to ją uzdrowi duchowo, a ona cały czas się przed tym jakoś broniła i teraz wie dlaczego, bo jej najbardziej był potrzebny jako lekarz właśnie Jezus”. Jezus sam troszczy się o swoich ludzi. Zresztą zapowiedział to: „A oto ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata” (Mt 28,20).
Wołanie Boga do człowieka
Co konkretnie głosimy? Nazywamy to kerygmatem, od gr. słowa kerysso – wołać, proklamować. Jest to wołanie Boga do człowieka, w którym obwieszcza swoją wielką miłość. Kerygmat zawiera się w czterech prawdach:

  1. Bóg cię kocha.
  2. Twój grzech oddziela cię od Boga.
  3. Jezus cię zbawił, zgładził twój grzech i otworzył drogę powrotu do Ojca.
  4. Jeśli przyjmiesz Jezusa jako Pana i Zbawiciela, On obdarzy cię wielką miłością i już nigdy nie pozwoli, byś czuł się niekochany, niepotrzebny i odrzucony.

Te cztery prawdy wydają się bardzo proste, kiedy się o nich czyta, ale ludziom na Rynku sprawiają bardzo wiele trudności, bo czasami pierwszy raz w życiu słyszą, że ktoś ich kocha.
Niekiedy jest to dla nich tak porażające, że po prostu odchodzą. Nieraz płaczą, zaprzeczają. Najczęściej jednak słuchają z niedowierzaniem. Na Rynku odnosimy same sukcesy, ale nie dlatego, że mamy 100% nawróceń. Broń Boże!
Odnosimy same sukcesy, bo kiedy ktokolwiek usłyszy: „Jezus cię kocha”, to już jest sukces. Co się z tą prawdą stanie w życiu konkretnego człowieka?
Tego nie wiemy. To już tajemnica, którą Bóg zachowuje dla siebie. Nie zdarzyło mi się drugi raz spotkać osoby przeze mnie ewangelizowanej.
Zachęcam cię zatem, drogi czytelniku „Nowego Życia”, do dwóch rzeczy: byś sam przeżył kerygmat i przyjął do swojego życia Jezusa jako Pana i Zbawiciela oraz byś do nas dołączył.