Kiedy jest Boże Narodzenie?

W ramach swojego, dla niektórych irytującego prowokowania tytułami, postanowiłem
dorzucić kolejny kamyczek do ogródka, stawiając na pozór głupie pytanie.
Czytelnik wie, kiedy jest Boże Narodzenie, bo niedawno je przeżył.

PIOTR SUTOWICZ

Wrocław

Obserwacja empiryczna wskazuje na to, że Boże Narodzenie jest
w końcu października, a najdalej w początkach listopada

FOTOMONTAŻ MWM/MORGUEFILE.COM; SXC.HU

Właściwie, czytając te słowa, nadal pozostaje w atmosferze tego niezwykłego czasu, lecz przeżycie i doświadczenie jest, jak się wydaje, dostępne jedynie dla tych, którzy w jakiś szczególny sposób wynieśli takową wiedzę z domów rodzinnych bądź jako ludzie wierzący wiedzę swą czerpią ze znajomości roku liturgicznego.
Niestety, to na co narażona jest tzw. większość społeczeństwa za przyczyną mediów, handlu i wszystkiego tego, co wiąże się z uczestniczeniem w życiu społecznym, przeczy temu, wydawałoby się, naturalnemu doświadczeniu.
Obserwacja empiryczna wskazuje bowiem na to, że Boże Narodzenie jest w końcu października, a najdalej w początkach listopada. To wówczas supermarkety zaczynają zmieniać wystrój, banki nachalnie proponują, a właściwie narzucają nam stosowne „świąteczne” pożyczki, a ulicami miast najpierw nieśmiało, pojedynczo, a potem całymi stadami przemykają różni poprzebierani za nie wiadomo co gentlemani, mający udawać św. Mikołaja, choć właściwie to już nawet nie wiadomo, czy jego. Stopniowo symbolika kultury masowej w odniesieniu do świąt zdaje się być coraz bardziej luźna, mikołaje bywają zieloni, różowi bądź w innych kolorach, stosownie do fantazji twórców, choinki stawiane w sklepach wielkopowierzchniowych i na rynkach miast w coraz mniejszym stopniu przypominają jakiekolwiek drzewo iglaste, choćby najbardziej dziwaczne.
Wreszcie w samym nazewnictwie coraz mniej jest nawiązań do chrześcijańskiej istoty tego czasu, a coraz więcej czegoś, co w masowym przekazie określa się różnymi zamiennikami z przydawanymi im różnymi przymiotnikami, byle tylko odbiorca nie zorientował się, o co tak naprawdę może w nich chodzić.

Być może celem takiego zabiegu jest podtrzymać we współczesnym człowieku chęć świętowania przy jednoczesnym wmówieniu mu, że „Boga nie ma”. Może niektórym taka konstrukcja wyda się dziwna, ale rzeczywistość pokazuje, że wygląda to prawdopodobnie. Dla świata nakierowanego na masową konsumpcję treść takich czy innych świąt jest bez znaczenia, klient ma kupować i tyle.
Symbolem takiej postawy mogą być sprzedawane podobno pod koniec października (sam nie widziałem) znicze nagrobne w formie choinek bądź czekoladowe zające wielkanocne owinięte w kolorowy papierek z wizerunkiem mikołaja. My mamy za zadanie to wszystko skonsumować i nie zadawać głupich pytań. Nic więc dziwnego, że wielu z nas sprawia wrażenie zmęczonych świętami, nim się one tak naprawdę zaczną, a gdzie tu miejsce na ich najgłębszy sens?

Czekoladowa figurka zająca
wielkanocnego zapakowana w folię
z wizerunkiem mikołaja

LOLMANIA.PL

Żeby było jasne, nie jest moim zadaniem jedynie marudzenie na współczesność. Każde czasy miały swoje lepsze i gorsze oblicze, kiedyś próbowano „wygryźć” św. Mikołaja z posady za pomocą dziadka Mroza, któremu przydawano dwie śnieżynki. Bywało i tak, że zgodnie z nową świecką tradycją prezydent Bierut ignorował święta, organizując obrzęd „choinki” zdaje się w sylwestra, obdarowując przy tym wybrane, podobno wyróżniające się dzieci prezentami. Obrazki z czegoś takiego możemy oglądać i dziś w archiwalnych odcinkach Polskiej Kroniki Filmowej. Dzieje człowieka i jego kultury opierają się na tworzeniu rzeczy nowych i dodawania ich do tego, co było.

Choinka nie stała w polskich domach od chrztu Mieszkowego w 966 roku, bombki i ozdoby, które na niej wiszą, są wytworem czasów, zmieniają się i przekształcają. Nie walczyłbym również z tym, że świąteczne życzenia składamy sobie, dzwoniąc do adresata z telefonu czy wręcz czynimy to esemesem lub ememesem. Wszystko jest dla ludzi. Granica w tym wypadku nie leży między konserwatyzmem a postępem, lecz między racjonalnością a absurdem. Ten ostatni tak naprawdę prowadzi nas prostą drogą do cywilizacyjnego szaleństwa i dlatego powinniśmy się przede wszystkim jemu z całych sił sprzeciwić.
Dla przypomnienia w kwestii tytułowej prowokacji odpowiadam: Boże Narodzenie świętujemy od Wigilii 24 grudnia do Niedzieli Chrztu Pańskiego po Uroczystości Objawienia Pańskiego (Trzech Króli).