Ślub zerwania z grzechem

1050-LECIE CHRZTU POLSKI
Wielka Nowenna była programem, dzięki któremu Polacy mieli przekształcić się
w „nowych ludzi plemię”, czyli ludzi odrodzonych moralnie, o dobrych sercach
i silnych kręgosłupach, o niezależnych umysłach.

KS. BARTOSZ MITKIEWICZ

Wrocław

Kard. Stefan Wyszyński często powtarzał, że: „świat oczekuje nie tyle zmiany systemów politycznych, ile odmiany ludzkich serc, aby ludzie byli lepsi, aby mieli oblicze Boże, twarze ludzkie, aby byli podobni do ludzi Bożych”. Celem nowenny była indywidualna walka z nałogami oraz wiązaniem wiary z życiem codziennym, czyli braniem za nie pełnej moralnej odpowiedzialności. Przypisując kolejnym latom poszczególne śluby, Prymas Tysiąclecia chciał, by katolicy naśladowali życie Maryi w czynach, a nie jedynie w słowach. W jednym z kazań apelował: „Musimy zerwać z tym swoistym «laicyzmem narodowej katolickości», w której wszystko na zewnątrz w słowach i gestach jest katolickie, tylko w sercach i umysłach jest całe piekło dantejskie. Trzeba przekonać katolików polskich, że siła Kościoła naszego zależy od siły duchowej wiernych żyjących w stanie łaski uświęcającej”.
Stan życia w łasce uświęcającej to inaczej stan życia bez grzechu.
Do takiego stanu zobowiązywał w tekście drugiego ślubu: „Pragniemy, aby każdy z nas żył w łasce uświęcającej i był świątynią Boga, aby cały Naród żył bez grzechu ciężkiego, aby stał się Domem Bożym i Bramą Niebios dla pokoleń wędrujących przez polską ziemię – pod przewodnictwem Kościoła katolickiego – do wiecznej Ojczyzny”.

Pokolenie ludzi bez grzechu
Mówienie o grzechu czy piekle nie jest tematem przyjemnym. Wiele osób nie chce o tym słuchać. Piekło jest tak niepokojące, że nie chcemy brać pod uwagę jego istnienia. Żyjemy tak, jakby ono nie istniało. Niestety, ono nie zniknie z tego powodu, że o nim nie będziemy myśleć.
W stacjach telewizyjnych popularnością cieszą się tzw. talk-shows, czyli programy z licznym audytorium, których tematami są sprawy kontrowersyjne i wstydliwe. Rozbudzana sensacja, dostosowanie do upodobań publiczności, bez liczenia się z głosem moralności chrześcijańskiej, zapewniają im wysoką oglądalność. Dyskutanci szukają taniej sławy i bez żenady odsłaniają swe słabości, nałogi i brudy moralne. Nie czują swej odpowiedzialności przed Bogiem i społeczeństwem, jakby nie mieli żadnego poczucia winy i grzechu. Nie przejmują się krzywdami, które wyrządzają drugim.
Niestety programy te są zwierciadłem obyczajowości nowego pokolenia, któremu imponuje swoboda nieskrępowana, a nawet rozwiązłość moralna.
Pokolenie to uważa się nawet za awangardę cywilizacji bez moralności, w której wszystko ma być dozwolone, za nic nie będzie się odpowiadało, zwłaszcza w dziedzinie seksualnej.

Abp Karol Wojtyła przewodniczy Mszy św.
we wrocławskim kościele św. Wojciecha podczas uroczystości
1000-lecia chrztu Polski – 15 października 1966 r.

ARCHIWUM OBSERWATORIUM SPOŁECZNEGO

 

Zanik poczucia winy
Mówiąc o grzechu, trzeba nie tylko do tego zjawiska nawiązać, lecz także od niego rozpocząć. Zanik poczucia grzechu oznacza zaćmienie świadomości moralnej człowieka, znieczulenie sumienia, co nie pozwala człowiekowi zobaczyć zła grzechu we właściwym świetle. Ten zanik ma bardzo wiele różnego rodzaju przyczyn.
Jedną z nich jest to, że bombardowani przez medialny przekaz różnymi grzechami stajemy się ludźmi nieczułymi na grzech, ten w nas samych i ten w naszym otoczeniu. Coraz mniej o nim słyszymy, coraz mniej o nim czytamy, coraz mniej się go lękamy.
A jeszcze nie tak dawno temu wierni ćwiczyli się w ascezie, aby go uniknąć, praktykowali surowe posty i wyczerpujące pielgrzymki, aby popełniony grzech odpokutować.
Żyjemy w czasach, gdy zła grzechu nie nazywa się też po imieniu. Na przykład, obecnie ludzie nie cudzołożą, lecz żyją w wolnych związkach; nie zabija się nienarodzonych, lecz przeprowadza się aborcyjny zabieg; nie ma zboczeń, jest jedynie inna miłość; nie zabija się osób starszych i chorych, ale proponuje się eutanazję; nie ma chuliganów, są tylko zachowania alternatywne itp.
Niezwykle ważną przyczyną zaniku poczucia grzechu jest kryzys świadomości istnienia Boga, jaki dotyka cały świat. Zaciera się w nas żywa obecność Boga. Bóg staje się kimś dalekim, niedostępnym, czasem jakby w ogóle nieobecnym. Prowadzi to do utraty poczucia zależności stworzenia od Stwórcy – opartego na miłości związku dziecka z Ojcem. Nie usuwa to oczywiście całkowicie z sumienia człowieka poczucia winy, ale człowiek przestaje się czuć winien wobec Kogoś. Popełnionego zła nie określa słowem „grzech” wziętym z religijnego słownika, ale nazywa je – błędem, pomyłką. Współczesny człowiek nie chce też wziąć odpowiedzialności za popełnione zło, lecz stara się nią obarczyć los, warunki życia społecznego, wychowanie, obciążenie dziedziczne, zaburzenia psychiczne itp.
Kolejną przyczyną zaniku poczucia grzechu może też być przesadny chrześcijański optymizm. Jako chrześcijanie mamy prawo do optymizmu. Jesteśmy odkupieni. Grzech i jego skutki zostały przezwyciężone przez Chrystusa. Droga do zbawienia i życia wiecznego stoi otworem. Dla wielu chrześcijan pamięć o tym stanowi podstawę do łączenia ze swoim chrześcijaństwem moralnie nieuporządkowanego życia, lenistwa, marnotrawstwa, bogacenia się za cenę ludzkiej krzywdy, alkoholizmu, rozwodów, środków antykoncepcyjnych, zabijania poczętego życia, nieposzanowania osób starszych i schorowanych itp.

Utrata poczucia grzechu, jakiekolwiek miałaby przyczyny, stoi w ostrej sprzeczności z historią zbawienia, której centrum stanowi Jezus Chrystus.
Ludzkość oczekiwała Chrystusa jako tego, który weźmie na siebie jej nieprawości i usprawiedliwi wielu (por. Iz 53,11). Święty Jan Chrzciciel, widząc przechodzącego Chrystusa, powiedział: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata” (J 1,29). Jezus Chrystus swoją apostolską działalność rozpoczął od wyczulenia człowieka na zło grzechu, wzywał do jego porzucenia, czyli nawrócenia.
Grzech istnieje
Zgodnie z katechizmową definicją „Grzech jest wykroczeniem przeciw rozumowi, prawdzie, prawemu sumieniu; jest brakiem prawdziwej miłości względem Boga i bliźniego z powodu niewłaściwego przywiązania do pewnych dóbr” (KKK 1849). Jest zjawiskiem powszechnym, dotyczy każdego człowieka.
Bez wyjątku. Znamy także katalog grzechów głównych. Należą do nich: pycha, chciwość, nieczystość, gniew, zazdrość, lenistwo, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu.
Zła grzechu nie można bagatelizować.
Nieuznawanie grzechu lub traktowanie go jako coś marginalnego wynika z nieznajomości ludzkiej natury, a bardziej jeszcze z fałszowania rzeczywistego obrazu człowieka.
Autentyczny chrześcijanin dostrzega swoje grzechy i z pokorą przyznaje się do nich. Tylko w ten sposób może doświadczyć w swym życiu oczyszczającej mocy Boga. Stawanie w prawdzie przed miłosiernym Bogiem chroni go przed przygnębieniem z powodu własnych grzechów, które może prowadzić nawet do rozpaczy.
Poznając prawdę o miłosierdziu Boga, zyskuje się pewność, że Bóg odpuszcza nawet największe grzechy temu, kto za nie żałuje i chce się zmienić na lepsze.
Potrzeba nawrócenia
Zanik poczucia grzechu jest wyrazem zaćmienia wrażliwości moralnej i znieczuleniem sumienia. Utrata poczucia grzechu to brak umiejętności stawania w prawdzie przed sobą samym, przed drugim człowiekiem i przed samym Bogiem. Punktem wyjścia ze zła moralnego jest pokorne stawanie w prawdzie oraz cały proces nawrócenia. Zanik poczucia grzechu ten proces wręcz uniemożliwia. Dlatego trzeba zabiegać o większą wrażliwość moralną. Albert Camus, człowiek niewierzący, szczerze jednak poszukujący prawdy, powiedział kiedyś: „Nie ma ludzi niewinnych. Wszyscy jesteśmy winni”. Rzeczywiście, choćby jeden tylko człowiek na ziemi żył w nędzy, albo tylko jeden naród był pozbawiony praw, cała ludzkość ponosi za to winę.