Profanacja ludzkiego ciała czy wystawa edukacyjna?

OBSERWATORIUM SPOŁECZNE
Od 26 września do 24 grudnia Wrocław gości kontrowersyjną wystawę
„Body Worlds & The Cycle of Life” (Cielesne światy i cykl życia), na którą składają się
eksponaty sporządzone z prawdziwych ludzkich ciał.

ANNA RAMBIERT-KWAŚNIEWSKA

Wrocław

ZDJĘCIA Z ARCHIWUM „NOWEGO ŻYCIA”

Twórcą ekspozycji jest niemiecki lekarz i patomorfolog Gunther von Hagens, który w 1977 r. wynalazł niezwykle skuteczną metodę konserwacji ludzkich zwłok zwaną plastynacją.
Czemu służy „Body Worlds”?
Plastynaty to prawdziwe ludzkie ciała
Jak dowiadujemy się z polskojęzycznej broszury: „Wystawa pozwala na kompleksowy wgląd w anatomię i fizjologię organizmu ludzkiego. Dzięki spektakularnym plastynatom możemy poznać wygląd ciała pod skórą. Oprócz funkcji narządów odwiedzający mają okazję w przystępny sposób zobaczyć popularne schorzenia na przykładzie porównania chorych i zdrowych organów”.
Pomyślana jest zatem jako ekspozycja nie tylko informacyjna, ale i edukacyjna. Podczas wrocławskiej edycji wystawy obejrzeć można wiele eksponatów, ukazujących m.in. zmiany nowotworowe na wątrobie, narządach rozrodczych czy płuca palacza. Krótkie podpisy pod eksponatami informują, które nawyki czy nałogi rujnują nasze organy wewnętrzne. Można na tej podstawie pokusić się o apologię dzieła von Hagensa, ponieważ służy ono zdrowiu, ostrzegając przed negatywnymi skutkami przyzwyczajeń propagowanych przez naszą cywilizację.
Plastynaty von Hagensa prezentowane we wrocławskim Magnolia Park rozmieszczone są w sposób przemyślany i konsekwentny. Wystawę otwierają eksponaty sporządzone z ludzkich płodów/dzieci w okresie prenatalnym, w centrum oglądamy sylwetki ludzi w kwiecie wieku, natomiast pod koniec zobaczyć możemy zainfekowane lub zaatakowane przez nowotwory narządy wewnętrzne. Metoda plastynacji do tego stopnia hamuje procesy gnilne, że te liczące kilkadziesiąt już lat zwłoki przypominają raczej figury woskowe niż prawdziwe ludzkie ciała.
Zaskakujący jest stan tkanek miękkich, które nie straciły nic ze swej struktury i intensywnych kolorów. Można odnieść wrażenie, że w żyłach plastynatów wciąż krąży krew! Skoro wystawa niesie ze sobą tak wiele pozytywnego przekazu, skąd ten nieustannie towarzyszący jej niepokój i otaczająca ją aura kontrowersji?

Biblijna nauka o godności ciała
Biblia o ciele wspomina wielokrotnie.
Szczególny nacisk na szacunek dla ciała kładzie św. Paweł w liście skierowanym do mieszkańców Koryntu, w którym wypowiada bardzo mocne słowa: „Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest […]?” (1 Kor 6,19a). Abstrahując od dyskusji na temat różnic zachodzących w Pawłowej antropologii między doczesnym, grzesznym ciałem – sarx – i nieco enigmatycznym ciałem – sōma, podkreślić należy, że istotą teologicznych rozważań Apostoła Narodów jest nie tyle charakter ciała, ile raczej jego godność, wyrażona najdobitniej w cielesnym charakterze zmartwychwstania.
Choć egzegeci nie doszli do porozumienia w sprawie natury ciała zmartwychwstałego i jego ciągłości względem ciała doczesnego, ciało ludzkie domaga się szczególnego szacunku jako mieszkanie samego Boga.
Kościół dosadnie wyraża tę prawdę w Katechizmie Kościoła Katolickiego, pisząc: „Ciała zmarłych powinny być traktowane z szacunkiem i miłością wypływającą z wiary i nadziei zmartwychwstania.
Grzebanie zmarłych jest uczynkiem miłosierdzia względem ciała; jest uczczeniem dzieci Bożych, będących świątynią Ducha Świętego” (KKK 2300). Niezwykle dobitny przykład tej nadziei znajdujemy choćby w Jerozolimie.
Z jerozolimskiego Wzgórza Świątynnego rozciąga się niezwykły widok na najstarszy cmentarz żydowski na świecie, usytuowany na zboczu Góry Oliwnej. Parcele na tym miejscu pochówku należą do najdroższych w Izraelu, dlatego też pogrzeby odbywają się tam niezwykle rzadko.
Co przyczynia się do wyjątkowości tej nekropolii? Jej wyjątkowość kryje się w przekonaniu, że w czasach mesjańskich z tego właśnie miejsca zmarli zaczną powstawać do życia.
Judaizm wyraża tę nadzieję w jeszcze jeden sposób. Na cmentarzach żydowskich niedopuszczalne są pochówki piętrowe i wtórne, nic bowiem nie powinno zmącić spokoju zmarłego, który oczekuje na mesjańskie wezwanie.
Podobny wpływ na nacechowany szacunkiem stosunek do ciała wywiera eschatologiczna nadzieja zmartwychwstania na chrześcijan wszystkich denominacji.

Redakcja miesięcznika „Nowe Życie” nie uzyskała od organizatorów zgody na opublikowanie zdjęć z wystawy.
Organizatorzy, w celu wydania zgody, zażądali tekstu artykułu, po jego otrzymaniu odmówili zgody na wykonanie
fotografii lub też opublikowanie fotografii wskazanych przez nich samych

Donacja ciała zapewnieniem nieśmiertelności?
Krótkie odwołanie do eschatologii każe postawić pytanie o nieszczęsny los plastynatów von Hagensa. Ciała, z których pozyskuje „surowiec” do swoich wystaw, nie doczekały się przecież pochówku. Nieco ironicznie można stwierdzić, że kontrowersyjny lekarz ułatwił eschatologicznemu Sędziemu sprawę, ponieważ ułożone w dynamicznych pozach sylwetki plastynatów pozwolą im wybiec na dźwięk eschatologicznej trąby w dniu Paruzji Chrystusa. Bardziej jednak niż los plastynatów w czasach ostatecznych – rozważania te wykraczają bowiem poza ludzkie postrzeganie – zastanawia sprawa ich dawców. Czy ludzie, których pozbawione skóry ciała wchodzą w skład wystawy byli w pełni świadomi własnej decyzji?
Jak informuje nas wystawa tuż przy wejściu, zwłoki „należały do osób, które jeszcze za życia oświadczyły, że chcą, aby ich ciała zostały trwale zakonserwowane i udostępnione po ich śmierci na potrzeby szkolenia lekarzy i edukowania laików”.

Czyżby? Myślę, że przyczyna tej radykalnej decyzji – należy ją bowiem nazwać radykalną, skoro ktokolwiek decyduje się na eksponowanie własnych szczątków w ich niezbyt pięknym wydaniu na całym świecie – tkwi o wiele głębiej, mianowicie we wpisanym w ludzką świadomość (a raczej ludzkiego ducha) pragnieniu nieśmiertelności. Van Hagens na własnej stronie internetowej, na której w miarę szczegółowo opisuje program donacji ciał, obiecuje dawcom wieczne trwanie, zapewniając, że ich ciała „zostaną w procesie plastynacji zachowane na wieczną dydaktykę, dłużej niż egipskie mumie i faraonowie”. Nic więc dziwnego, że chętnych nie brakuje. Szkoda tylko, że nieśmiertelności poszukują w świecie doczesnym, a nie przyszłym.