Alkohol w rodzinie

BUDOWANIE KOŚCIOŁA DOMOWEGO
Kultura picia, gdy nie gwarantuje zachowania umiaru,
nie gwarantuje w konsekwencji właściwego zachowania się
w myślach, słowach i uczynkach

KS. ALEKSANDER RADECKI

Wrocław

Ilu z nas żyje na co dzień w towarzystwie ludzi, nad którymi panuje alkohol?
Kto policzy małżeństwa i rodziny zniszczone przez osoby nadmiernie pijące? Codziennie dowiadujemy się o liczbie kierowców prowadzących pojazdy „w stanie wskazującym na spożycie”, o nietrzeźwych lekarzach i pielęgniarkach na dyżurach czy o rosnącej liczbie małolatów sięgających po alkohol oraz o niezliczonych skutkach alkoholizmu.
Oczywiście, bardzo wiele robi się w tej dziedzinie w naszej Ojczyźnie: ustawy, przepisy, ograniczenia sprzedaży alkoholu, zakaz sprzedawania takich napojów nieletnim, kary dla niepoprawnych, nawoływania Kościoła do trzeźwego przeżywania uroczystości religijnych, sierpnia, Wielkiego Postu, pierwszokomunijne przyrzeczenia abstynenckie dzieci.
A ponieważ niewiele z tych działań jednak wynika, więc ostatecznie pogodziliśmy się z takim stanem rzeczy.
Więcej: istnieje przyzwolenie na taki styl życia, w którym alkohol musi być obecny.
Napisy na ścianach domów, reklamy, żarty, zabawy i piosenki promujące alkohol we wszelkich postaciach nie pozostawiają złudzeń: picie jest cool, abstynencja zaś jest zbrodnią lub (w najlepszym wypadku) chorobą.
Kto jest tak odważny, by przy takim nastawieniu społeczności zorganizować chrzciny czy Pierwszą Komunię św., osiemnastkę, wesele, stypę, a nawet przyjęcie prymicyjne bez alkoholu?
Nasz narodowy problem
Św. Jan Paweł II wiedział o naszej słabości i nie uciekł od tego bolesnego tematu już podczas swojej pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny. Podczas Apelu Jasnogórskiego w Częstochowie w dniu 5 czerwca 1979 r. mówił: „Jestem tutaj, ażebym w tej godzinie czuwał razem z wami, abym przypominał wam, jak głęboko odczuwam każde zagrożenie człowieka, rodziny, narodu. Zagrożenie to ma zawsze swe źródło w naszej ludzkiej słabości, w słabej woli, w powierzchownym stosunku do życia. […] Nie ulegajcie słabościom! Nie dajcie się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężajcie! (por. Rz 12,21).

Jeśli widzisz, że brat twój upada, podźwignij go, a nie pozostaw w zagrożeniu. Czasem trudno dźwigać drugiego człowieka, zwłaszcza gdy, jak to się mówi, leci nam przez ręce, ale czyż można go opuścić? Przecież sam Bóg, sam Chrystus zawierza nam każdego z naszych braci, naszych rodaków – i mówi: Coście jemu uczynili, Mnieście uczynili (por. Mt 25,40). Strzeżcie się też, abyście nie okazali się winnymi grzechów cudzych!
Ciężkie słowa wypowiada Chrystus pod adresem czyniących zgorszenie, a zwłaszcza zgorszenie maluczkich (por. Mt 18,6–7).
Pomyśl więc, drogi bracie i siostro, w tej godzinie narodowej szczerości wobec Matki i wobec Jej miłującego Serca, czy może nie gorszysz, czy może nie nakłaniasz do złego, czy lekkomyślnie nie bierzesz na swoje sumienie wad albo nałogów, które przez ciebie zaciągają inni, młodzi, może nawet twoje własne dzieci?”.
Czy nie wystarczy troska o kulturę picia?
Kultura picia to: Umiar. Spożywanie tylko dobrych trunków, w odpowiednim miejscu, we właściwym opakowaniu, przy zastosowaniu odpowiedniej techniki picia (nie na czczo, nie mieszać różnych gatunków). Kultura picia to oczywiście stworzenie odpowiedniego nastroju, dobór towarzystwa, wykwintna nazwa napoju (np. „Papst Bier”, „Szampan bezalkoholowy dla dzieci”) itp.

WYPRÓBUJ!
▸ Podejmij abstynencję od alkoholu na jakiś konkretny okres, a po takiej próbie – może nawet na całe życie.
▸ Nie płać nikomu alkoholem, nie dawaj go nikomu w prezencie.
▸ Podejmij decyzję o bezalkoholowym weselu, urodzinach, imieninach, świętach, uroczystościach religijnych.

JEAN GRAMINHO/FREEIMAGES.COM

Wołanie o kulturę picia wydaje się niewystarczające, gdyż: Nikt z nas nie zna dawki, po której już „musi” pić, już jest nietrzeźwy i uzależniony (alkoholicy wcale się takimi nie stali dlatego, że pili niekulturalnie). Okazja do picia istnieje zawsze, a zatem możliwość uzależnienia jest zupełnie realna. Kultura picia, skoro nie gwarantuje zachowania umiaru, nie gwarantuje w konsekwencji właściwego zachowania się w myślach, słowach i uczynkach. Ale przede wszystkim: kulturalne picie nie jest żadną pomocą dla tych, którym absolutnie pić nie wolno. Jak się będzie czuł trzeźwiejący alkoholik wśród pijących w najbliższej rodzinie?
Co wydaje się najgroźniejsze w alkoholu?
On jest zamiast wielu spraw, od których człowiek usiłuje uciec choćby na parę godzin, choćby za tak straszliwą cenę. To „zamiast” obnaża także duchową i kulturalną nędzę i pustkę.
Alkohol działa bezlitośnie w ludzkim organizmie – bez względu na tytuły, wykształcenie, stanowiska, płeć. Leczenie chorych na alkoholizm jest niezwykle trudne, a szansa wyrwania się z przeklętego kręgu, w którym bożkiem jest picie, udaje się nielicznym.

Apel do najodważniejszych Nawet „zatwardziały” abstynent musi przyznać, że grzechem jest upijanie się lub picie alkoholu wtedy, gdy potrzebna jest bezwzględna abstynencja.
Skoro jednak nie tak łatwo pilnować umiaru w piciu, skoro wielu z nas, pełniących służby społeczne, nie ma w praktyce życia „prywatnego”, skoro mógłbym gorszyć innych lub „pomóc” komuś w rozpiciu się – wybieram abstynencję!
Osoba uzależniona nie wydostanie się z nałogu o własnych siłach. Taki ktoś musi najpierw uznać prawdę o swojej chorobie, poprosić o pomoc i konsekwentnie kroczyć ku trzeźwieniu.
Ale czy po takiej decyzji nie miałby prawa liczyć na wsparcie – zwłaszcza ze strony najbliższych? Nie objedzie się więc bez ofiary abstynencji z ich strony, by ratunek zagrożonych okazał się skuteczny.

Stąd prowokacyjne pytanie:

A MOŻE I TY
DOŁĄCZYSZ DO GRONA
ABSTYNENTÓW,
BY W TEN SPOSÓB
WSPOMÓC WALCZĄCYCH
O TRZEŹWOŚĆ?