Moja niedziela

3 STYCZNIA 2016 R.
II Niedziela po Bożym Narodzeniu

Licz się ze słowami

SYR 24,1–2.8–12; EF 1,3–6.15–18; J 1,1–18

Do tego momentu, kiedy Pismo Święte wspominało o słowie Boga i Jego spotkaniu z człowiekiem, mogliśmy przeczytać, że zostało Ono wypowiedziane wobec kogoś lub w czyimś kierunku. Czasem pojawiało się stwierdzenie, że słowo Jahwe spoczęło na którymś z proroków.
To znaczy było im niejako przekazane po to, by oni później przekazywali Je ludowi. Nawet w przypadku tego, który miał przygotować drogę Jezusowi, Ewangelista zaznacza, że Słowo zostało skierowane do Jana na pustyni. Tymczasem w Ewangelii w tę niedzielę mamy do czynienia z radykalną przemianą: Słowo staje się ciałem i rozbija namiot wśród ludzi. Nigdzie nie znajdziemy zdania, że Słowo spoczęło na Jezusie lub zostało skierowane do Jezusa. On sam jest Słowem. Przez Chrystusa Bóg powiedział nam wszystko. Tak jest ze słowem Boga.
Ono nie jest dawane ludziom, by je słyszeli czy rozumieli.
Nie jest nam dawane po to, byśmy się nim zachwycali czy Je studiowali. Słowo zawsze szuka człowieka, w którym stanie się ciałem. Druga niedziela po Bożym Narodzeniu to dobra okazja, by postawić sobie pytanie: Ile z tego Słowa we mnie pozostało? Któremu ze słów Jezusa dałem ciało, to znaczy które ze słów Jezusa znalazło odzwierciedlenie w wypowiadanych przeze mnie słowach i podejmowanych decyzjach?

10 STYCZNIA 2016 R.
Niedziela Chrztu Pańskiego

Pokaż innym drogę

IZ 40,1–5.9–11; TYT 2,11–14; ŁK 3,15–16.21–22

O sakramencie chrztu św. mówi się, że jest bramą, która otwiera drogę do innych sakramentów. Mówi się, że ten sakrament rozpoczyna w nas Boże życie, że niejako podczas jego udzielania Bóg dokonuje transfuzji i swoją boską krew wprowadza do naszego krwiobiegu.
Mówi się… ale tego sakramentu nie przyjmujemy tylko dla siebie. Wokół Jana zgromadziło się wielu ludzi. Biorąc pod uwagę, że był on bardzo radykalny w swych postępowaniach, nie można powiedzieć, że chcieli iść na łatwiznę.
Byli to ci, którzy szukali czegoś więcej. Nosili w sercach jakieś pragnienie i u boku Jana czekali na jego spełnienie.
Zasługą Jana nie jest to, że udzielił chrztu Jezusowi. Jego zasługą jest to, że w tłumie wypatrzył Jezusa i wskazał na Jezusa, to znaczy pokazał ludziom drogę, którą powinni pójść. Powiedział im: „to jest ten, na którego czekacie”.
Wielu z nas bardzo poważnie bierze słowa Boga do siebie.
Niektórzy pytają: „czy jak się spóźnię 5 min na Mszę św., to jest grzech?”. Robimy rachunek sumienia z naszej miłości bliźniego. Pytamy, czy kogoś nie uraziliśmy. Jedno pytanie często nam umyka: „czy wskazywałem innym na Chrystusa?”.
Sposobem na bycie chrześcijaninem jest wskazywanie na Jezusa obecnego w świecie.

Scena przedstawiająca chrzest Jezusa w rzece Jordan dokonany przez Jana Chrzciciela. Płaskorzeźba zdobiąca jedną z kaplic Kalwarii w Piekarach Śląskich. JÓZEF WOLNY/FOTO GOŚĆ

17 STYCZNIA 2016 R.
II Niedziela zwykła

To nie hokus-pokus

IZ 62,1–5; KOR 12,4–11; J 2,1–11

Jeśli przyzwyczailiśmy się do mówienia o cudzie w Kanie Galilejskiej, to musimy się teraz „odzwyczaić”. Inaczej całkowicie rozminiemy się z Jezusem i z przesłaniem tej Janowej Ewangelii. Św. Jan, komentując przemianę wody w wino, zapisał: „Taki to początek znaków uczynił Jezus”. To znaczy, że Chrystus nie uczyniło cudu, tylko znak.
Po co Bóg czyni znaki? Ten sam ewangelista odpowiada, kończąc swoją Ewangelię: „wiele innych znaków, których nie zapisano w tej książce, uczynił Jezus wobec uczniów.
Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc mieli życie w imię Jego”.
Jezus nie przyszedł na ten świat, żeby dawać ludziom wino i ratować ich wesela. Nie przyszedł też, żeby uzdrawiać i rozmnażać chleb. Jezus przyszedł dać nam życie wieczne.
Ile razy prosiliśmy Jezusa, żeby coś odmienił w naszym życiu, żeby zainterweniował, żeby z jakieś sytuacji nas wyratował i żeby pomógł. Pytanie, czy pozostaliśmy na poziomie cudu (swoistego rodzaju hokus-pokus), czy w Jego działaniu dostrzegliśmy znak od Boga, który miał sprawić, że zaczniemy mocno w Niego wierzyć?

24 STYCZNIA 2016 R. III Niedziela zwykła

Widzisz Boga?

NE 8,2–4A.5–6.8–10; KOR 12,12–30; ŁK 1,1–4; 4,14–21

Bardzo lubię Pawłowy opis wspólnoty, którą łączy jeden chrzest, bo on uświadamia mi, że rację miał Henri de Lubac, kiedy mówił, że Kościołowi szkodzą ci, którzy mylą jedność z jednolitością. Dziś czytamy bez problemu na jednym oddechu, że wszyscy w jednym Duchu zostali ochrzczeni, by stanowić jedność: „czy to Żydzi czy Grecy, czy to niewolnicy czy wolni”, ale w czasach św. Pawła podziały, o których on wspomina, wydawały się po ludzku nie do zniesienia. Przepaść pomiędzy niewolnikami a ludźmi wolnymi czy pomiędzy Grekami a Żydami wydawała się nie do zakopania. Okazuje się, że w Kościele nie powinniśmy pytać o to, czym się między sobą różnimy (bo tu Kościół toruński, a tu łagiewnicki – skąd my to znamy?), ale co nas łączy i czy tym, co nas łączy, jest fakt, że każdy na jakimś etapie swojego życie spotkał Jezusa, nawiązał z Nim relację i tę relację podtrzymuje, o nią dba i ją rozwija. Jeśli każdy z ochrzczonych dba o swoją relację z Chrystusem, w drugim człowieku zawsze dostrzeże brata, a nigdy wroga.

31 STYCZNIA 2016 R. IV Niedziela zwykła

Świadczyć o Jezusie

Próbowaliście świadczyć o Jezusie wśród swoich najbliższych?
Ile oporów trzeba w sobie przełamać, żeby powiedzieć, że jestem wierzący, tym, którzy doskonale mnie znają i wiedzą, w czym niedomagam. Łatwo jest mówić kazanie wśród obcych, ale gdy w kościele widzę swoich rodziców, którzy znają mnie od dziecka… Tymczasem Jezus nie ma żadnych obaw. Inauguruje swoje przepowiadanie w miejscu, w którym się wychował i w którym ludzie znali Go od najmłodszych lat. Tak może czynić tylko i wyłączne ktoś, w kim nie ma pęknięcia na: czyny i wypowiadane słowa, w kim nie ma rozdwojenia na: życie i deklarowaną wiarę. Może zanim zdobędziemy się na szumne deklaracje o gotowości do świadczenia o naszej wierze w Jezusa wszędzie tam, gdzie Bóg mnie pośle, dobrze jest spróbować być świadkiem w swoim środowisku.

KS. RAFAŁ KOWALSKI