Warto…


obejrzeć


przeczytać

Anatomia przyjaźni

W obecnych czasach w masowej kulturze zachodniej mamy ogromny popyt na dzieła z elementem fantastycznym, jednak wśród wielu tytułów już nie tak wiele zasługuje na wytężoną uwagę. Z całą pewnością Most do Terabithii (ang. Bridge to Therabithia 2007, reż. Gabor Csupo) należy tych filmów, obok których nie można przejść obojętnie. Obraz ten skupia naszą uwagę na przyjaźni dwójki dzieci, Jessiego i Leslie, i to przemieniająca siła ich przyjaźni daje życie wszystkim innym wydarzeniom, które widzimy podczas seansu. Przygody młodych bohaterów przedstawione są na tle problemów, z którymi z jednej strony zmagają się dzieci w szkole, z drugiej rodzice bohaterów.
Są one jednak przedstawione w taki sposób, by skłaniać do myślenia i wzruszać, nie zaś dołować. Od początku do końca obrazu śledzimy, jak rodzi się i dojrzewa uczucie niezwykłej, autentycznej i głębokiej przyjaźni Jessiego i Leslie; można powiedzieć, że ten film to w niezwykle interesujący sposób przedstawiona „anatomia przyjaźni”. Kiedy myślę o tej ich przyjaźni, nasuwa mi się na myśl tytuł piosenki Piotra Rubika „Most dwojga serc”. Z jednej strony świetna gra całej gamy młodych i starszych aktorów; z drugiej przepiękne scenerie, jeszcze bardziej zachwycające dzięki ciekawym ujęciom kamery; z trzeciej historia, która może być udziałem każdego z nas, ale historia niebanalna. W filmie mamy tak naprawdę jedną scenę bezpośrednio nawiązującą do wiary w Boga.
Scena ta jednak jest tak dobrze zagrana, tak dobitna, do tego wyraża tak wspaniałą prawdę o Bogu, że nieraz film całkowicie poświęcony tematyce religijnej nie dorasta do pięt głębią przesłania tej jednej scenie z Mostu do Terabithii. Proponuję najpierw przeczytać książkę pod tym samym tytułem, której film jest adaptacją, następnie oglądnąć film. Familijnie.

przeczytał i oglądał dla Was
KONRAD DZIADKOWIAK

Kim jest człowiek?

Takie pytanie zapewne nieraz padło w rozmowie w pewnej tawernie w Cezarei Nadmorskiej dwa tysiące lat temu. To tam podróżni z różnych stron świata oczekiwali na swoje statki. Właśnie niezwykle intrygująco przedstawioną rozmową w cezarejskiej tawernie rozpoczyna się jeszcze bardziej intrygująca książka wrocławskiego biblisty i podróżnika, ks. Jana Klinkowskiego Medytacje nad obrazem Stwórcy w człowieku (Wydawnictwo TUM, Wrocław 2014).
Ta niewielkich rozmiarów książeczka zawiera głębokie treści i przemyślenia oparte na wybranych fragmentach biblijnych.
Podczas lektury od pierwszych stron rzuca się w oczy i zapada w serce przeczucie, że Autor tych rozważań dzieli się z nami czymś, co jest bardzo mocno „jego”, słowami, które nie są czczą gadaniną, ale wypływają z głębokiego doświadczenia spotkania Jezusa w Piśmie Świętym; ale też słowami wyrosłymi z fascynującego doświadczenia odwiedzin Ziemi Świętej i miejsc Bliskiego Wschodu ważnych dla starożytnej historii chrześcijaństwa. Medytacje dotyczą cielesności człowieka, ludzkiej pracy, relacji ekonomicznych, społecznych, religijności i spraw egzystencjalnych. Autor przechodzi ze swoimi rozważaniami przez szeroki przekrój ludzkich trosk i potrzeb. Okazuje się, że sprawy – zdawałoby się mniej istotne – w świetle Biblii nabierają nowego i świeżego znaczenia. Wystarczy kwadrans dziennie, by zagłębić się w jedną z medytacji i ujrzeć w nowym świetle swoje sprawy. Czytając rozważania ks. Klinkowskiego i stawiając sobie pytanie: Jaki jest we mnie obraz Stwórcy?, spontanicznie wracałem do studenckich czasów, kiedy dokonywaliśmy odczytywania Ewangelii Janowej w kluczu zaproponowanym przez ks. Klinkowskiego. I wtedy, i teraz z łatwością przenosiłem się do czasów i miejsc biblijnych, co niezwykle ubogaca refleksyjną lekturę. I pomaga odpowiadać na postawione pytanie: Jaki jest we mnie obraz Stwórcy? Odpowiadać – nie odpowiedzieć – ponieważ na to pytanie nie da się odpowiedzieć raz i ostatecznie, ale odpowiada się na nie każdego dnia. Medytacje… w tym dopomagają.


zwiedzić

Hanryków

Opactwo cysterskie w Henrykowie

HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ

Henryków to niesamowite miejsce znajdujące się niespełna 60 km od Wrocławia. Jest tam opactwo, które niegdyś było centrum życia duchowego i kultury agrarnej. Dziś na terenie opactwa znaleźli swoje miejsce klerycy pierwszego roku wrocławskiego seminarium duchownego oraz uczniowie Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego. Na terenie opactwa znajduje się również dom opieki Caritas. Mimo, że w Henrykowie dziś już nie ma cysterskich mnichów, opactwo cały czas tętni życiem. To także miejsce wielu spotkań modlitewnych i pielgrzymkowych archidiecezji wrocławskiej. Henryków to dobry pomysł na niedzielny rodzinny wyjazd. Do Henrykowa możemy dojechać samochodem bądź pociągiem. Droga ze stacji do opactwa, to 20 minut pieszego spaceru przez park krajobrazowy.
Klasztor ufundowany został w 1222 r., przez księcia Henryka Brodatego, męża św. Jadwigi śląskiej i jego syna Henryka Pobożnego. Bardzo często nazywany jest Klasztorem Księgi Henrykowskiej, bo właśnie zdanie wypowiedzenie w pobliskiej wsi Brukalice, zgodnie z tradycją, jest uważane za pierwszą zapisaną wypowiedź w języku polskim. A jest ono umieszczone w księdze fundacyjnej klasztoru. Opactwo to nie tylko część w której niegdyś mieszkali mnisi, ale również barokowy kościół, a w zasadzie dwa, gdyż złączony jest z nim drugi, należący niegdyś do opata. Warto je zwiedzić i zachwycić się średniowiecznym malarstwem. Budowla, którą dziś możemy podziwiać została ukończona w 1685 r.
Ewenementem na skalę światową są bogato zdobione stalle zakonne. Ornamenty wykonane z drzewa dębowego wspaniale komponują się z figurami wyrzeźbionymi z drzewa lipowego. Obrazy znajdujące się w nawie głównej pochodzą ze szkoły Willmanowskiej. Wrażenie robią również barokowe kaplice. W jednej z nich zachował się gotycki nagrobek wielkich dobrodziei klasztoru: księcia Bolka Ziębickiego i jego żony Jutty. W niej, na sklepieniu możemy podziwiać obrazową legendę o św. Marii Magdalenie i jej rzekomej podróży do Francji, która to historia kilka lat temu stała się sławna za sprawą książki Dana Browna.
Opactwo możemy zwiedzać przez cały rok od godz. 10 – 15, a w okresie wakacyjnym do 16. O każdej pełnej godziny wyrusza zwiedzanie wraz z przewodnikiem które kosztuje 10 zł, a dla dzieci i młodzieży 5zł. Zwiedzanie rozpoczynamy na furcie klasztornej, następnie przechodzimy do Parlatorium – przed wojną to pomieszczenie było biblioteką książąt Weimarskich. Tu dowiemy się o historii tego obiektu i wyruszymy w podróż po klasztorze.

Zwiedzamy barokową salę książęcą zwaną również purpurową na sklepieniu której widnieje malowidło ukazujące alegorie czterech cnót kardynalnych. W sali zachowały się również portrety fundatorów tego klasztoru. Następnie przechodzimy do sali dębowej która zachwyci niezwykłą boazerią, w niej właśnie eksponowana jest kopia Księgi Henrykowskiej. Krętymi schodkami schodzimy do wirydarza, czyli wewnętrznego ogrodu. Później do obejrzenia jest „sala papieska”, która niegdyś była letnią jadalnią rodziny książęcej. Następnie udamy się do ogromnego refektarza, gdzie spożywano posiłki, a stąd przejdziemy krużgankami klasztornymi do Kapitularza klasztornego, miejsca w którym zbierała się kapituła obradująca pod przewodnictwem opata. Dziś jest to kaplica dla uczniów liceum. Po drodze przechadzając się krużgankami ujrzymy zachowane relikty średniowiecznego wystroju architektonicznego obiektu i sporych rozmiarów gotyckie freski. Ostatnim punktem naszego zwiedzania jest wyżej wspomniany kościół w którym niespodzianką jest zakrystia gdzie możemy zobaczyć „komputer” z XVII w.
Po zwiedzaniu opactwa możemy udać się na spacer do ogrodów klasztornych lub sadu. Nie lada atrakcją, szczególnie dla młodszych jest zwierzyniec. Dwa szczególne obiekty znajdujące się w obrębie opactwa to Altana Opata – barokowy budynek, który kiedyś służył jako miejsce wypoczynku dla przełożonych klasztoru a usytuowany jest w sadzie.
Kolejnym miejscem jest znajdujący się przy bramie wjazdowej „Dom Rybaka” zajmującego się pobliskimi stawami.
Tuż za murami opactwa rozciąga się park krajobrazowy, do którego można się udać na dłuższy spacer bądź przejażdżkę rowerową. W parku na wzgórzu odnajdziemy grobowiec księcia z rodu sasko-waimarskiego, do którego należał teren opactwa po sekularyzacji klasztoru. Otoczony jest on pięknymi rododendronami. Oprócz tego parku mamy możliwość skorzystania z przyrodniczych ścieżek edukacyjnych które zostały wykonane przez Nadleśnictwo Henryków. Po zwiedzaniu można chwilę odpocząć na terenie opactwa, bądź udać się do restauracji znajdującej się tuż obok parkingu przy głównej drodze biegnącej przez Henryków.

Informacja przygotowana przez InfoCentrum
na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu