Świętość dla wszystkich czy tylko dla wybranych?

Każdy z nas może być dziś świadkiem beatyfikacji czy kanonizacji bardziej lub mniej znanej sobie osoby.
Świętość tych osób jest jednak dla wielu z nas czymś niezrozumiałym.

O. JACEK KICIŃSKI CMF

Wrocław

Na czym więc polega świętość? Jak może kształtować się ona we współczesnych czasach? Czy jest możliwa dla każdego człowieka, czy może rzeczywiście tylko wybrani przez Boga osiągają ten ideał? Odpowiedź wydaje się prosta, ale czy dla wszystkich oczywista? Spróbujmy rozjaśnić ten problem.
Dla kogo świętość?
U wielu chrześcijan rodzi się przekonanie, że być świętym, to być „nie z tego świata”. Taki obraz jest obecny w każdej z minionych epok. Wyobrażenie o świętości zatrzymuje się często na etapie Legendy o św. Aleksym. W takim rozumieniu święty to człowiek pełen wyrzeczenia, umartwienia i pogardy dla świata. Często uważa się także, że świętość przynależna jest tylko kapłanom i osobom konsekrowanym. Nie dziwi więc, że świętość w przekonaniu wielu z nas wykracza poza możliwości „zwykłego śmiertelnika”, a święci to herosi, z których nie da się brać przykładu w codziennym życiu. Mając przed oczyma choćby św. Jana Pawła II, bł. Matkę Teresę z Kalkuty czy bł. ks. Jerzego Popiełuszkę, wolimy ich podziwiać niż naśladować. Takie spojrzenie na świętość wiąże się w konsekwencji z niewłaściwym rozumieniem pojęcia doskonałości chrześcijańskiej, a więc i ostatecznego celu człowieka.
Zaproszenie do świętości jest adresowane do wszystkich osób i można je realizować w każdym czasie i w każdym miejscu. Kościół przypomina nam, że początek drogi do świętości rozpoczyna się podczas chrztu św. To wtedy stajemy się prawdziwie synami Bożymi i uczestnikami natury Bożej, a przez to rzeczywiście świętymi. Zadaniem każdego z nas jest więc podjąć drogę świętości, która jako dar Boży jest jednocześnie zadaniem. Bez naszej współpracy ów dar zostanie utracony.

JASON HOCHMAN/FREEIMAGES.COM

Iść za głosem Słowa Bożego
Bóg, powołując człowieka do istnienia, jednocześnie powołał nas do szczególnej więzi ze sobą. Zostaliśmy stworzeni przez Boga na Jego obraz i Jego podobieństwo.

Będąc zaś obrazem i podobieństwem naszego Stwórcy, jesteśmy przez Niego chciani, kochani oraz zaproszeni do życia w Jego obecności.
Bóg chce naszego szczęścia i pragnie, byśmy odpowiadali na Jego miłość naszą miłością. Stąd też na każdego z nas patrzy, widząc wszystko, a ponadto kieruje do nas swoje słowo, zapraszając na drogę, która ma zaprowadzić każdego z nas do szczęścia (por. J 1,47–50).
Jedyną odpowiedzią, jaką może dać człowiek, jest posłuszeństwo Słowu Bożemu. Ono zawsze prowadzi nas drogą miłości. Bóg, który jest miłością, nie może bowiem przemawiać inaczej, jak tylko językiem miłości. Ufając Słowu Boga, nawet wbrew zewnętrznym okolicznościom, odpowiadamy miłością na Miłość. Taka postawa przyczynia się do realizacji woli Bożej, w której ludzka wolność osiąga swoją pełnię. Posłuszeństwo Słowu Bożemu wyraża nasze pełne zaufanie Bogu. Budując nasze życie na fundamencie Bożego Słowa, mamy pewność, że tu, na ziemi, przetrwamy każdą burzę, a ostatecznie osiągniemy życie wieczne, a więc świętość (por. Mt 7,21–29).
Konsekwencje grzechu pierworodnego
Miłość człowieka względem Boga została jednak naruszona i osłabiona przez grzech pierworodny, który był wyrazem braku zaufania Słowu Bożemu. Człowiek odwróciwszy się w raju od drzewa życia, które zapewniało mu nieśmiertelność, zapragnął uczynić siebie panem i bogiem swojego życia. W ten sposób została zachwiana harmonia miłości człowieka względem Boga, człowieka wobec drugiego człowieka i człowieka wobec świata. Od tej pory człowiek zaczął bać się Boga (Rdz 3,10).
Wchodząc w dialog z szatanem, pierwsi Rodzice doświadczyli grzechu, który zniszczył pierwotny stan łaski.
Mimo to Bóg, będąc Miłością, nie zostawił człowieka samemu sobie, ale nadal – wchodząc na przestrzeni dziejów w aktualnie panującą kulturę i szanując wolną wolę człowieka – podtrzymał zaproszenie do dialogu miłości z Sobą, czyli powrotu do utraconego szczęścia. Nie bez powodu na kartach Pisma Świętego, w Księdze Wyjścia, pojawia się wołanie Boga skierowane do każdego człowieka: świętymi bądźcie, bo Ja jestem Święty (Wj 19,19). W tym wezwaniu ukrywa się także pierwsze pytanie Boga skierowane po popełnieniu grzechu do człowieka: „Adamie, gdzie jesteś?”. To pytanie kierowane jest do dziś w stronę każdego z nas. Może ono pomóc każdemu z nas uświadomić sobie, w jakim momencie życia się jest i dokąd się zmierza. Czy przypadkiem nie zapomnieliśmy o „drzewie życia”, którego owoce czekają na nas w wieczności, jeśli tylko ponownie wejdziemy na drogę zaufania Bogu, a więc na drogę świętości.