KS. ANDRZEJ DRAGUŁA

Zielona Góra

Piękno, które (nie) przemawia

Znany francuski pisarz, Michel Houellebecq, opublikował rozgrywającą się w niedalekiej przyszłości Uległość. Główny bohater, François, profesor Sorbony i specjalista od Jorisa-Karla Huysmansa, pisarza francuskiego z XIX w., próbuje powtórzyć jego duchową drogę. Huysmans, okrzyknięty skandalistą, a nawet satanistą, w wieku 47 lat publikuje książkę W drodze, w której opisuje długą i bolesną drogę nawrócenia na katolicyzm. W procesie powrotu do Boga szczególne znaczenie miała dla niego średniowieczna sztuka gotycka, której poświęcił powieść Katedra.
Huysmans pisał w niej o katedrze w Chartres, że „jest streszczeniem nieba i ziemi […], głosi wznoszenie się duszy, wzbijanie się w górę człowieka; istotnie wskazuje wyraźnie chrześcijanom drogę do życia doskonałego”, a alegoryczność wnętrza „dopełnia na zewnątrz błagalny kształt budowli.
Oszołomiona radością zjednoczenia, dusza, rozpaczając, że żyje, dąży już jedynie do wymknięcia się na zawsze z gehenny swego ciała”.
Ponad sto lat później François z powieści Houellebecqa wraca do benedyktyńskiego opactwa w Ligugé, gdzie pod koniec życia Huysmans był świeckim oblatem. Ale jak przeżyć duchowe nawrócenie, jeśli „nowy kościół, zbudowany na terenie opactwa, był skromny i wybitnie brzydki – przypominał centrum handlowe”? „Jednolita brzydota współczesnej sztuki sakralnej nie robiła na mnie wrażenia” – notował bohater. Żadnego duchowego impulsu nie dostarczył mu także pobyt w pielgrzymkowym Rocamadour i kontemplacja figury Czarnej Madonny znajdującej się w romańsko-gotyckiej bazylice. „Po półgodzinie wstałem z ławki, czując się definitywnie opuszczony przez Ducha, zredukowany do upośledzonego, znikomego ciała […]” – pisze bohater po ostatniej swojej wizycie przed figurą, „świadectwem świata, który od dawna nie istnieje”. Świadectwa takich myślicieli, jak J.-K. Huysmans, C. Péguy, P. Claudel czy J. Maritain, pokazują przecież, że średniowieczna sztuka religijna, szczególnie architektura gotycka, jeszcze w XIX w. potrafiły przemawiać do duszy.
W1839 r. jeden z historyków sztuki pisał: „Malarze i rzeźbiarze dawniejszych czasów mogli zakładać przynależność ich odbiorców do pewnej kultury, w której zawierała się zażyłość z wielością rzeczy gwarantująca dziełom sztuki zrozumiałość i żywe przyjęcie. […] nasza publiczność jest od tego wolna. […] Sztuka kościelna, święte obrazy i symbole stały się nam obce, już ich nie pojmujemy”. Jednym z dramatów współczesnego Kościoła jest przerwanie kulturowego transferu. Dawna sztuka religijna przestała być dla nas czytelna.
Nowej wciąż nie potrafimy stworzyć. Powieściowy François nawraca się w końcu na islam. Jego decyzja wynika bardziej z wyrachowania niż z wewnętrznego przekonania i przebycia duchowej drogi. Czy „pomogła” mu w tym sztuka chrześcijańska, która zamiast przybliżyć go do chrześcijaństwa stała się dla niego barierą? Nie wiem. Jedno jest pewne.
Religijnego piękna trzeba się uczyć. Samo do nas nie przemówi.