Moja Niedziela

6 GRUDNIA 2015 R.
2. Niedziela Adwentu

Czas na nowe ubranie

BA 5,1–9; FLP 1,4–6.8–11; ŁK 3,1–6

Nie mam się w co ubrać” – podobno zdanie to częściej wypowiadają kobiety niż mężczyźni, niemniej jednak każdy ma świadomość, że ubiór i wygląd zewnętrzny decydują o tym, jak zostaniemy odebrani przez innych.
W procesie przygotowania do Bożego Narodzenia słowo Boże proponuje nam zmianę garderoby: pewne rzeczy mamy z siebie zrzucić, inne przyodziać. Nie trzeba być jednak znawcą Biblii, by przypuszczać, iż za wezwaniami proroka Barucha kryje się znacznie głębsza treść. Nie chodzi o zakup nowych sukienek czy garniturów przed wigilią i spotkaniem z rodziną. Bóg zachęca, byśmy zdjęli szatę smutku i przygnębienia. Ilu ludzi codziennie wychodzi z domu ubranych w różnego rodzaju utrapienia. Nawet sam adwent i przygotowania do świąt mogą kojarzyć się z kolejnymi zadaniami, które musimy wcisnąć do swojego i tak napiętego kalendarza. Tego mamy się pozbyć na rzecz innych strojów i – co ciekawe – strojów, które już mamy.
Nie musimy ich szukać, lecz raczej należy je wydobyć z dna szafy, jaką jest nasze serce. O jakich strojach mowa?
Podpowiada św. Paweł, zachęcając do doskonalenia się w miłości. Potrafimy przecież okazać swoim najbliższym, że ich naprawdę kochamy, potrafimy wyrazić wdzięczność tym, którzy są dla nas dobrzy (od prostego słowa dziękuję do modlitwy za nich), potrafimy też przeprosić tych, których skrzywdziliśmy. Czas wydobyć te ubrania i przygotować się w ten sposób na spotkanie z Bogiem.

13 GRUDNIA 2015 R.
3. Niedziela Adwentu

Jest radość

SOF 3,14–18A; FLP 4,4–7; ŁK 3,10–18

Niech ksiądz zobaczy nasze nowe mieszkanie – teraz żyje się inaczej”. „Proszę księdza, ten nowy samochód – jak on mało pali”. „Mam w końcu ten awans. Teraz się realizuję”. „Dostałam się na studia, mam za sobą poważny egzamin”. „Mama po operacji czuje się lepiej”.
Jak to dobrze, że jako ksiądz mogę być świadkiem radości wielu osób. To urzekający widok – zobaczyć szczery uśmiech na twarzy drugiego człowieka. Warto jednak dziś postawić pytanie, co jest w stanie wywołać taki uśmiech na Twojej twarzy? Pytam nie bez powodu, jako że trzecia niedziela adwentu jest nazywana niedzielą radości. Radość bez przyczyny jest sztuczna, plastikowa, a do tego krótkotrwała. Co musiałoby się wydarzyć, byś powiedział: „Jestem naprawdę szczęśliwy”?
Dla pierwszych chrześcijan streszczeniem wszystkich powodów do radości było wołanie Maranatha. Ścisły sens tego wezwania można odczytać zarówno jako prośbę „Przyjdź Panie Jezu”, jak i jako stwierdzenie „Pan (już) przyszedł”. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa łączono je z Mszą Świętą. To znaczy, że nasza radość nie jest tylko i wyłącznie kwestią przyszłości. Okazuje się, że ja tu i teraz mam się z czego cieszyć. I to wyczytuję z dzisiejszych czytań mszalnych: Bóg jest pośród nas: w mojej rodzinie, domu, pracy. Jest ze mną, gdy cieszę się z nowego mieszkania i smucę, szukając pracy. Jest, kiedy przeżywam chwile trudne, związane z chorobą najbliższych, operacją, a może i niepokoje związane z przygotowaniem do świąt.
Jest blisko mnie. Niestety dziś wielu – podobnie jak w czasach Jezusa – cieszy się tym, co jest w stanie zobaczyć i dotknąć. Lud cieszył się Janem Chrzcicielem. Był oryginalny, inaczej się ubierał, ciekawie nauczał, niekonwencjonalnie się odżywiał, ale przede wszystkim był kimś, kogo widzieli, kto przyciągał ich uwagę. Dziś Jan mówi: „rozejrzyjcie się dookoła, bo może się okazać, że na siłę szukacie powodów do radości, a nie zauważacie Tego, który jest źródłem radości”.

Boże Narodzenie. Mozaika w Domu Pielgrzyma w Betlejem

Boże Narodzenie. Mozaika w Domu Pielgrzyma w Betlejem

20 GRUDNIA 2015 R.
4. Niedziela Adwentu

Powtórzenie materiału

MI 5,1–4A; HBR 10,5–10; ŁK 1,39–45

Miałem nauczyciela, który raz na jakiś czas, podając temat lekcji, mówił: „Powtórzenie i utrwalenie wiadomości z okresu”. Chciał mieć pewność, że zanim zaczniemy realizować kolejne elementy programu, dobrze opanujemy to, co zostało wyłożone do tego momentu.
Tak już jest, że jeśli uczeń nie zrozumie podstaw, trudno mu będzie realizować kolejne zadania. Tuż przed naszym świętowaniem Bóg powtarza materiał. Bez tego możemy rozminąć się z przesłaniem Bożego Narodzenia.
Ewangelia wraca do postawy Maryi, która przyjęła zaproszenie, by stać się Matką Jezusa. Jej wielkość polegała na tym, iż uwierzyła, że skoro Jahwe coś zaplanował – sam poprowadzi to do końca. Jesteśmy pokoleniem, któremu tej wiary brakuje, a bez niej nie da się naprawdę świętować spotkania z Bogiem. Siadając do wigilijnego stołu, łamiąc się opłatkiem, uczestnicząc w Pasterce, śpiewając kolędy, mam wypowiedzieć swoje: ja wierzę… Jak to zrobić?
Odpowiedzi udziela autor Listu do Hebrajczyków. W czasach Starego Testamentu powiedzieć ja wierzę oznaczało przede wszystkim przestrzegam Prawa. Wiara kojarzona była z pojęciem „Prawo”. Chodziło o pewien porządek życia. Religijność rzymska natomiast pod słowem religio rozumiała przestrzeganie pewnych zwyczajów. Najważniejsze było, by sprawować określone rytuały, nawet jeśli człowiek nie do końca wierzył w treść, którą niosły. Bóg pragnie uchronić nas przed niewłaściwym przeżywaniem zbliżających się świąt. Ta postawa Maryi i zdanie: ofiar, darów, całopaleń i ofiar za grzechy nie chciałeś, choć składa się je na podstawie Prawa demaskują religijność wielu, dla których wierzę to albo zakazy i nakazy, albo tradycyjne rytuały. Ci, którzy świętują Boże Narodzenie na jednym z tych poziomów, za kilka dni powiedzą: „Święta, święta i po świętach” – nic się nie wydarzy.

27 GRUDNIA 2015 R.
Niedziela Świętej Rodziny

Jest obok Ciebie Jezus

SYR 3,2–6.12–14; KOL 3,12–21; ŁK 2,41–52

rudna do przyjęcia dla osób, które uważają siebie za bardzo wierzące, jest ta Ewangelia. Mówi ona wyraźnie, że w życiu człowieka może nastąpić taki moment, w którym zgubi on Boga i nawet się nie zorientuje, że idzie dalej sam. Jeśli w osobie Józefa i Maryi zobaczymy siebie (kto z nas nie chciałby być tak blisko Jezusa jak Jego Matka), okaże się, że nikt nie jest wolny od tego rodzaju zagrożeń.
Oni cały dzień uszli bez Jezusa, nie dostrzegając tego, że nie było Go w pobliżu. Później łudzili się, że jest wśród krewnych i znajomych, by w końcu zacząć szukać na poważnie.
Niedawno świętowaliśmy Boże Narodzenie, śpiewaliśmy kolędy i zasiadaliśmy z rodziną do wigilijnego stołu. Czy był z nami Jezus? Może tak się zdarzyć, że człowiek myśli sobie: „On gdzieś tu jest – u znajomych widzę krzyż na ścianie, święte obrazy, mijam codziennie kościół, znam wielu księży i siostry zakonne, zatem Jezus na pewno jest gdzieś w moim otoczeniu”. Tymczasem może się okazać, że oddaliliśmy się od siebie na tyle daleko, że już nie ma między nami żadnej relacji, nie widzimy się, nie rozmawiamy.
To spostrzeżenie może sprawić, że zaczniemy Go poszukiwać na poważnie… Być może ta niedziela jest nam dana po to, byśmy zaczęli Go szukać. Nie świętujemy jej po to, by wypełnić obowiązek, ani by usłyszeć jakieś mądre nauki. Świętujemy dlatego, że Jego prawdziwego chcemy znaleźć.

KS. RAFAŁ KOWALSKI