KS. JÓZEF MAJKA

Olśnienia

Przedsłowie

Być kapłanem… Co to znaczy? Do czego zobowiązuje? Jak widzę te początki po kilkudziesięciu latach, u kresu mojej drogi? Był to niesłychanie szybko zmieniający się kontekst: okupacja, wojna, „wyzwolenie” i ustawiczne, coraz to głębsze zniewalanie. Niemniej szybko, prędzej nawet zmieniały się społeczne okoliczności miejsca i czasu. Jak dziś na to spojrzeć, jak określić, jak opisać, jakiej szukać syntezy?…
Jedno wiedziałem na pewno już wtedy, kiedy zacząłem stawiać pierwsze kroki i to sobie powiedziałem: wszystko, co dotyczy bezpośrednio sprawy twojej kapłańskiej misji, a przede wszystkim każdego, absolutnie każdego człowieka ____________

musisz traktować zawsze i w każdej okoliczności poważnie. Odstąpienie od tej zasady będzie po prostu zdradą twojego powołania. Nie byłem jednak świadom tego, że rzeczywistość, z jaką się na co dzień w wykonywaniu kapłańskiej misji spotkam, będzie niemal zawsze działać z zaskoczenia; nie ma więc na nią jakiejś jednej recepty, nie można się nauczyć wszystkich na nią sposobów.
Otóż okres tych kilku lat mojego wczesnego kapłaństwa, o których mam tu zamiar pisać, był jedną wielką serią takich zaskoczeń, takich zmian sytuacji i zadań, takich trudności i świateł, które mogły młodego, niedoświadczonego i niedouczonego przecież człowieka olśnić albo nawet oślepić. Wracając do tych lat i przeżyć, chciałbym poszukiwać odpowiedzi także i na to pytanie, czy te, jakże częste, bardzo różnego rodzaju olśnienia oślepiały czy ukazywały nowe światła, napełniały lękiem czy dodawały odwagi, zamykały perspektywy czy je otwierały, pobudzały do działania czy obezwładniały; czy zbliżały mnie do Chrystusa, któremu przecież chciałem służyć, i czy ułatwiały zrozumienie tajemnicy Kościoła, z którym czułem się zawsze złączony.

Rozpoczynając te rozważania, nie mam jednoznacznej odpowiedzi na te pytania. Wiem tylko jedno – to było jedno wielkie pasmo olśnień. Byłem raz po raz stawiany wobec zaskakujących sytuacji, które pozwalały mi dostrzegać nową rzeczywistość, skupiać na niej uwagę, nie tracąc z oczu wszystkich okoliczności, w jakich się z nią stykałem, próbować ją rozumieć, zajmować wobec niej stanowisko, w jakimś sensie ją intelektualnie i emocjonalnie przeżywać. Wydaje mi się dziś, że była to jakaś forma duchowego i kapłańskiego, a także osobowego dojrzewania. Nie potrafię tego nawet dziś zanalizować do końca. Spróbuję się jedynie pokusić o jakiś opis.
Jedno więc tylko mogę z całą pewnością Czytelnikowi obiecać: będę się starał o to, ażeby ten opis był jak najbardziej rzetelny, zwłaszcza że będę pisał nie tylko o sobie, ale i o innych. Dlatego też nie zawsze będę mógł zapewne wymieniać nazwiska wszystkich bliźnich, o których mi tu wspomnieć wypadnie.

Wrocław, dnia 28 sierpnia 1992r.

W następnym numerze o tym, jak ks. Józef Majka został wikarym w Bieczu

KS. PROF. JÓZEF MAJKA
urodził się 31 maja 1918 r. w Suchorzowie k. Tarnobrzega. W 1937 r. wstąpił do seminarium duchownego w Tarnowie, gdzie w 1942 r. przyjął święcenia kapłańskie.
1 września 1970 r., na prośbę abpa Bolesława Kominka, objął funkcję rektora Papieskiego Fakultetu Teologicznego we Wrocławiu i jednocześnie rektora wrocławskiego seminarium duchownego. Został także włączony do prezbiterium diecezji wrocławskiej. Zmarł 19 marca 1993 r. we Wrocławiu.
W 1993 r. ukazała się autobiograficzna książka ks. prof. Józefa Majki Na krzywych liniach. Autor opisał w niej swoje dzieciństwo i młodość aż do święceń kapłańskich. Od czasu studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim ks. Majka przyjaźnił się z przyszłym papieżem Janem Pawłem II, dlatego też po śmierci Księdza Profesora pisał Ojciec św. do ks. prof. Jana Kruciny… [reprodukcja obok].
Po śmierci ks. prof. Józefa Majki w jego komputerze odnaleziono kolejną powieść autobiograficzną zatytułowaną Olśnienia. Po prawie dwudziestu pięciu latach Czytelnicy „Nowego Życia” jako pierwsi będą mogli wczytać się we wspomnienia wybitnego wrocławskiego kapłana. W następnych numerach będziemy publikować kolejne odcinki niepublikowanej dotąd powieści autobiograficznej Olśnienia.